sobota, 20 lutego 2016

GRATEFUL DEAD - American Beauty /1970/



  • Box Of Rain (Hunter / Lesh)
  • Friend Of The Devil (Garcia / Hunter / Dawson)
  • Sugar Magnolia (Hunter / Weir)
  • Operator (McKernan)
  • Candyman (Garcia / Hunter)
  • Ripple (Garcia / Hunter)
  • Brokedown Palace (Garcia / Hunter)
  • Till The Morning Comes (Garcia / Hunter)
  • Attics Of My Life (Garcia / Hunter)
  • Truckin' (Garcia / Hunter / Lesh / Weir)


  • Jerry Garcia - guitar, pedal steel, piano, vocals
  • Phil Lesh - bass, guitar, piano, vocals
  • Bob Weir - guitar, vocals
  • Pigpen (Ron McKernan) - harmonica, vocals
  • Mickey Hart - percussion
  • Bill Kreutzmann - drums
Grateful Dead to zespół, który nagrał dużo dobrych płyt, grał ekscytujące koncerty, napisał wiele świetnej muzyki a także zainspirował muzyków więcej niż jakikolwiek inny zespół.
Po pięciu latach działalności i osiągnięcia ogromnego poważania tak wśród muzyków jak i publiczności zwanej Deadheads grupa nagrała szósty już lp, który wydany został w 1970 roku.
„American Beauty” jest radosną kontynuacją ścieżki jaką Grateful Dead obrał na poprzednim albumie. Mamy tutaj nadal do czynienia z brzmieniem bardzo mocno osadzonym w tradycyjnej muzyce amerykańskiej. Osiąga ono na tym lp. rozmiary doskonałości.
Bluegrass, folk, rock’n’roll oraz country umiejętnie podane słuchaczowi wyzwalają w nim nastrój euforii i błogostanu.
Ale zacznijmy od okładki. Wyprodukowało ją studio Mouse-Kelley a tytułowe słowa na froncie, zapisane są w formie ambigramu, tzn. grafiki utworzonej kaligraficznie w taki sposób, że po obróceniu całości można odczytać ten sam lub inny tekst. 
Tutaj tytuł możemy odczytać jako „American Reality”  i ten album rzeczywiście jest amerykańską rzeczywistością. 
Czołowy pisarz „Beat Generation”, Jack Kerouac pisząc „On the Road” ukazał w swojej prozie bezgraniczną wolność, pokazał, że życie jest wolnością a wybór należy tylko do Ciebie. 
Piewca Ameryki, poeta Walt Whitman w swoim tomie  poezji „Źdźbła Trawy” pisał : 
„Wyruszam w drogę pieszo i beztrosko, 
Zdrów, wolny i świat jest przede mną, 
Przede mną długa, brunatna ścieżka prowadzi mnie, gdzie tylko chcę.”

„American Beauty” jest taką ścieżką. Dziesięć utworów jakie wypełnia ten album odznacza się pogodnym klimatem, sielankową atmosferą oraz beztroską.
„Spójrz przez okno, na każdy poranek, na każdy wieczór, każdego dnia. Może świeci słońce, ptaki nadlatują. Z ciężkiego nieba deszcz nie pada. Co mam zrobić aby Ciebie zobaczyć?” 
P.Lesh śpiewający ten utwór okazuje się nader ciekawym wokalistą. Bardzo swobodnie operuje głosem, jakby od niechcenia – i tak ma być. W chórku wspomaga go B.Weir idealnie wtapiając się z drugim głosem. 
Członkowie Grateful Dead nagle okazali się wybornymi wokalistami. Świetnie pasują i odnajdują się w tej muzyce. Płytę wypełniają idealnie zharmonizowane wokale, kojarzące się z inną ważną amerykańską grupą Crosby, Stills, Nash & Young. 
„Truckin’”, „Ripple” i „Box of Rain” prowadzą tą muzykę  idealnie ku przyszłości. Wszystkie utwory z tej płyty grane były na koncertach aż do końca działalności grupy. „Sugar Magnolia” grywana była jako pierwszy bis jeszcze w latach 80-tych a „Truckin’” stanowił podstawę do rozimprowizowanej części koncertów. Utwór „Friend Of The Devil” żwawo zagrany, wyróżnia się wspaniałym solem J.Garcii na pedal steel gitar  a „Brokedown Palace”  jest jedną z najpiękniejszych ballad jakie zespół nagrał.
Wydawało się, że trudno będzie nagrać coś tak dobrego jak „Workingman’s Dead”. „American Beauty” przyćmił swoją poprzedniczkę.
Dziennikarz Washington Post, Tom Zito tak pisał o tej płycie :
„Najnowszy album grupy Grateful Dead wykazał „mądrość życia” w porównaniu do wcześniejszych prac a jednocześnie zachował „entuzjazm młodości”.
Więc nucąc sobie „Ripple” wkraczam na swoją ścieżkę i idę prosto przed siebie.



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz