- Box Of Rain (Hunter / Lesh)
- Friend Of The Devil (Garcia / Hunter / Dawson)
- Sugar Magnolia (Hunter / Weir)
- Operator (McKernan)
- Candyman (Garcia / Hunter)
- Ripple (Garcia / Hunter)
- Brokedown Palace (Garcia / Hunter)
- Till The Morning Comes (Garcia / Hunter)
- Attics Of My Life (Garcia / Hunter)
- Truckin' (Garcia / Hunter / Lesh / Weir)
- Jerry Garcia - guitar, pedal steel, piano, vocals
- Phil Lesh - bass, guitar, piano, vocals
- Bob Weir - guitar, vocals
- Pigpen (Ron McKernan) - harmonica, vocals
- Mickey Hart - percussion
- Bill Kreutzmann - drums
Grateful Dead to zespół, który nagrał dużo dobrych płyt, grał
ekscytujące koncerty, napisał wiele świetnej muzyki a także zainspirował
muzyków więcej niż jakikolwiek inny zespół.
Po pięciu latach działalności i osiągnięcia ogromnego
poważania tak wśród muzyków jak i publiczności zwanej Deadheads grupa nagrała
szósty już lp, który wydany został w 1970 roku.
„American Beauty” jest radosną kontynuacją ścieżki jaką
Grateful Dead obrał na poprzednim albumie. Mamy tutaj nadal do czynienia z
brzmieniem bardzo mocno osadzonym w tradycyjnej muzyce amerykańskiej. Osiąga
ono na tym lp. rozmiary doskonałości.
Bluegrass, folk, rock’n’roll oraz country umiejętnie podane
słuchaczowi wyzwalają w nim nastrój euforii i błogostanu.
Ale zacznijmy od okładki. Wyprodukowało ją studio
Mouse-Kelley a tytułowe słowa na froncie, zapisane są w formie ambigramu, tzn.
grafiki utworzonej kaligraficznie w taki sposób, że po obróceniu całości można
odczytać ten sam lub inny tekst.
Tutaj tytuł możemy odczytać jako „American Reality” i ten album rzeczywiście jest amerykańską
rzeczywistością.
Czołowy pisarz „Beat Generation”, Jack Kerouac pisząc „On
the Road” ukazał w swojej prozie bezgraniczną wolność, pokazał, że życie jest wolnością a wybór
należy tylko do Ciebie.
Piewca Ameryki, poeta Walt Whitman w swoim tomie poezji „Źdźbła Trawy” pisał :
„Wyruszam w
drogę pieszo i beztrosko,
Zdrów, wolny i świat jest przede mną,
Przede mną
długa, brunatna ścieżka prowadzi mnie, gdzie tylko chcę.”
„American Beauty” jest taką ścieżką. Dziesięć utworów jakie
wypełnia ten album odznacza się pogodnym klimatem, sielankową atmosferą oraz
beztroską.
„Spójrz przez okno, na każdy poranek, na każdy wieczór,
każdego dnia. Może świeci słońce, ptaki nadlatują. Z ciężkiego nieba deszcz nie
pada. Co mam zrobić aby Ciebie zobaczyć?”
P.Lesh śpiewający ten utwór okazuje
się nader ciekawym wokalistą. Bardzo swobodnie operuje głosem, jakby od
niechcenia – i tak ma być. W chórku wspomaga go B.Weir idealnie wtapiając się z
drugim głosem.
Członkowie Grateful Dead nagle okazali się wybornymi
wokalistami. Świetnie pasują i odnajdują się w tej muzyce. Płytę wypełniają
idealnie zharmonizowane wokale, kojarzące się z inną ważną amerykańską grupą
Crosby, Stills, Nash & Young.
„Truckin’”, „Ripple” i „Box of Rain” prowadzą
tą muzykę idealnie ku przyszłości.
Wszystkie utwory z tej płyty grane były na koncertach aż do końca działalności
grupy. „Sugar Magnolia” grywana była jako pierwszy bis jeszcze w latach 80-tych
a „Truckin’” stanowił podstawę do rozimprowizowanej części koncertów. Utwór
„Friend Of The Devil” żwawo zagrany, wyróżnia się wspaniałym solem J.Garcii na
pedal steel gitar a „Brokedown
Palace” jest jedną z najpiękniejszych
ballad jakie zespół nagrał.
Wydawało się, że trudno będzie nagrać coś tak dobrego jak
„Workingman’s Dead”. „American Beauty” przyćmił swoją poprzedniczkę.
Dziennikarz Washington Post, Tom Zito tak pisał o tej płycie
:
„Najnowszy album grupy Grateful Dead wykazał „mądrość życia”
w porównaniu do wcześniejszych prac a jednocześnie zachował „entuzjazm młodości”.
Więc nucąc sobie „Ripple” wkraczam na swoją ścieżkę i idę
prosto przed siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz