środa, 27 kwietnia 2016

YOUNG FLOWERS - No. 2 /1969/



01. You Upset Me Baby                                        (03':50")
02. And Who But I Should Be                             (05':42")
03. Party Beat                                                          (04':05")
04. Won’t You Take My Place In The Queue    (05':19")
05. Slow Down Driver                                            (05':28")
06. The Daybreak                                                    (06':09")
07. Kragerne Vender                                              (10':36")


*Peter Ingemann - bass, vocals
*Ken Gudman – drums
*Peer Frost – guitar


Uwaga!!!  Jeśli lubisz ciężkie psychodeliczno blues rockowe granie z ciekawymi improwizacjami to ta płyta na długi czas znajdzie miejsce w Twoim odtwarzaczu.
Założony latem 1967 roku w Kopenhadze Young Flowers był pierwszą kapelą z Danii ,która odbyła trasę po Kanadzie i Stanach Zjednoczonych.
Zespół założył gitarzysta Jens Henryk Dahl występujący wcześniej w grupie The Defenders a obok niego w Young Flowers grali: Peter Ingemann oraz Ken Gudman. 
Zadebiutowali singlem zatytułowanym  „Like Birds/City of Friends” po którego wydaniu z zespołu odszedł J.Dahl a na jego miejsce przyjęty został Peer Frost.
Pierwsza płyta nagrana w 1968 roku zawiera materiał napisany do serialu telewizyjnego T.Weddinga i utrzymana jest w konwencji blues rocka z lekką domieszką popu.
W kolejnym roku ukazał się drugi lp. zespołu pod tytułem „No.2”.
Pierwszy utwór „You Upset My Baby” nawiązuje do debiutu. Prosty blues rockowy kawałek może zwieść nas, że cała będzie taka płyta. Ale nie dajmy się nabrać.
„And Who But I Should Be” zawiera ciężką muzykę ze zmieniającym się tempem i masą efektów dźwiękowych. Mamy tutaj zastosowany efekt fazowania/ pływający dźwięk/ a całość dopełnia zmienność nastrojów w utworze.
Utwór „Calypso” trzeci na płycie pierwotnie był optymistyczną piosenką ludową, ale zespół postanowił zrobić z niego psychodelicznego bluesa i wyszło mu to bardzo zgrabnie.
Kolejne utwory utrzymane są w podobnym klimacie. „Won’t You Take My Place In the Queue” oraz „Slow Down Driver” są jednym z najlepszych przykładów grania hard bluesowego z naciskiem na hard. Ale jeszcze cięższym klimatem do tego w powolnym tempie gdzie przykuwa uwagę sfuzzowana gitara i niesamowite sola jest numer „The Daybreak”. Czysta rozkosz dla uszu przez sześć minut.
Album kończy ponad 10 minutowy jam z zaproszonymi do wspólnego grania muzykami: Bent Hessel Mann/sax.flute/, Lasse Lunderskov/gtr/, Lars Bisgaard/voc/, Peter Thorup/gtr,voc/ oraz Niels Skousen/voc/.
„Kragerne Vender” w przeciwieństwie do reszty albumu jest utworem bardziej jazzowym z elementami bluesa, utrzymany w ciężkim klimacie przytłacza, zdusza jak ciężkie wiosenne chmury przed burzą po  której nie zawsze wyjdzie słońce.

W 1970 roku zespół przestał istnieć a poszczególnych muzyków możemy posłuchać w takich kapelach jak: Savage Rose czy Culpeper’s Orchard




                                         

czwartek, 21 kwietnia 2016

GRATEFUL DEAD - Europe '72 /1972/


  • Cumberland Blues (Jerry Garcia / Phil Lesh / Robert Hunter)
  • He's Gone (Jerry Garcia / Robert Hunter)
  • One More Saturday Night (Bob Weir)
  • Jack Straw (Bob Weir / Robert Hunter)
  • You Win Again (Hank Williams)
  • China Cat Sunflower (Jerry Garcia / Robert Hunter)
  • I Know You Rider (Traditional)
  • Brown Eyed Woman (Jerry Garcia / Robert Hunter)
  • Hurts Me Too (Elmore James/Marshall Sehorn)
  • Ramble On Rose (Jerry Garcia / Robert Hunter)
  • Sugar Magnolia (Bob Weir / Robert Hunter)
  • Mr. Charlie (Ron McKernan / Robert Hunter)
  • Tennessee Jed (Jerry Garcia / Robert Hunter)
  • Truckin' (Jerry Garcia / Phil Lesh / Bob Weir / Robert Hunter)
  • Epilogue (Grateful Dead)
  • Prelude (Grateful Dead)
  • Morning Dew (Rose / Dobson)

  • Jerry Garcia - lead guitar, vocals
  • Donna Godchaux - vocals
  • Keith Godchaux - piano
  • Bill Kreutzmann - drums
  • Phil Lesh - bass, vocals
  • Ron (Pigpen) McKernan - organ, harmonica, vocals
  • Bob Weir - rhythm guitar, vocals
  • Merl Saunders - organ (later studio overdubs)
Pierwsze europejskie tournee Grateful Dead nie mogło przejść bez echa. Sława tej oryginalnej kapeli dotarła na Stary Kontynent na długo przed tą trasą ,nic więc dziwnego że spotkała się z  wielkim zainteresowaniem wśród entuzjastów tej muzyki. Z ciekawostek warto wspomnieć o całkowitym zablokowaniu przez fanów wjazdu do Paryża w dzień pierwszego koncertu zespołu w Olimpii Theatre.
Dwadzieścia dwa koncerty dała grupa przebywając w Europie przez półtora miesiąca.
O cztery występy więcej niż wcześniej planowano. Przy tak dużym zainteresowaniu dołożono jeszcze cztery shows w Strand Liceum w Londynie.
W 1972 roku po tej trasie wyszedł trzypłytowy lp zatytułowany „Europe’72”.
Mamy na nim fragmenty występów pochodzące z Anglii, Francji, Holandii i Danii.
Dźwięk jest bardzo czysty, klarowny wręcz idealny, powoli dojrzewał w zespole pomysł stworzenia tzw. Wall of Sound – systemu nagłaśniającego, doprowadzającego właśnie na koncertach dźwięk do perfekcji.
Siedemnaście utworów zawartych na tej płycie pokazuje kolejne oblicze muzyki Grateful Dead. Powiem tak - od pierwszej sekundy albumu ta muzyka zniewala, prowadzi Nas w mikroświat własnego umysłu. Obejmuje swą siłą duszę i ciało. Cała armia dźwięków wypełnia każdą cząsteczkę doprowadzając nasze serca do pełnej radości.
Klasyczne numery zespołu znowu pokazują nam swoje nowe oblicze. Utrzymane w klimacie blues rockowym utwory wypełnione są fantastycznymi improwizacjami J.Garcii oraz reszty zespołu. „Cumberland Blues” , „One More Saturday Night”  czy „Ramble On Rose”  wbijają nas w głębie dźwięków i brzmienia. Na uwagę zasługują dwa najdłuższe numery zespołu zawarte na płycie : „Truckin’ „ oraz „Morning Dew”. Pierwszy z nich blues rockowy killer w części środkowej powala dźwiękami gitary doprowadzając słuchacza wręcz do euforii natomiast „Morning Dew” wspaniała ballada B.Dobsona zagrana w wolnym tempie zaczyna się od psychodeliczno- jazzowej improwizacji ,która wciąga nas w pełną smutku opowieść o parze zakochanych szukających  tytułowej porannej rosy.
W zespole pojawili się nowi muzycy. Występujący  jeszcze z grupą Pigpen powoli  przegrywał walkę z narkotykami i alkoholem. Jeszcze usłyszymy Go na tym albumie ale jest to już niestety łabędzi śpiew tego muzyka. A szkoda bo to dzięki niemu w grupie było tyle bluesa. 
Keith i Donna Godchaux małżeństwo grające wcześniej w grupie D.Masona zagościło w zespole na siedem długich lat. Ich obecność spowodowała zmianę brzmienia Grateful Dead. Zaczęły pojawiać się za sprawą grającego na akustycznym fortepianie Keitha elementy jazzowej improwizacji a że w podobnym kierunku zmierzała cała grupa to z czasem przekroczona została jedna z głównych linii oddzielających rocka od jazzu.
Jak ważne i udane było to tournee dla zespołu niech świadczy wydany w 2011 roku na 72 CD zapis wszystkich koncertów z tej trasy w pięknie wydanym boksie w ograniczonej liczbie 7200 sztuk. Oczywiście jest to mus dla Deadheada.





piątek, 15 kwietnia 2016

THE FORT MUDGE MEMORIAL DUMP - The Fort Mudge Memorial Dump /1969/



1. Mr. Man (C. Stratton, D. Keady) - 2:39
2. Crystal Forms (C. Stratton, D. Keady, J. Deptula, D. Amaral) - 5:45
3. Actions Of A Man (Richard Clerici- 3:21
4. Blue's Tune (D. Keady) - 3:15
5. The Seventh Is Death (Richard Clerici) - 5:29
6. What Good Is Spring (C. Stratton) - 4:02
7. Tomorrow (Richard Clerici) - 3:07
8. Know Today (C. Stratton, D. Keady- 2:08
9. Questionable Answer (C. Stratton) - 3:23
10. The Singer (R. Clerici, D. Keady) - 7:41


*Caroline Stratton - Vocals
*Dean Keady - Guitar
*James - Drums
*Dave Amaral - Bass
*Richard Clerici - Vocals, Rhythm Guitar



W połowie lat sześćdziesiątych w muzyce rockowej i jej wszelkiego rodzaju odmianach zaczęły pojawiać się w zespołach wokalistki. Szczególnie na amerykańskim rynku muzycznym kobiecy głos w paru kapelach wiódł pierwsze skrzypce. Już w jednym z pierwszych  zespołów grających „nową” muzykę , The Charlatans w dwóch utworach głosu swojego użyczyła Lynn Greene / była barmanka z Red Dog Saloon gdzie grupa występowała/. 
Pattie Santos z It’s A Beautiful Day, Grace Slick z Jefferson Airplane czy też Nancy Bossom z Fifty Foot Hose urozmaicały i dodawały kolorytu do muzyki granej przez swoje macierzyste formacje. 
Oczywiście wspomnieć należy o niekwestionowanej królowej całej ery psychodelicznej, wokalistki z Teksasu –Janis Joplin.
Kolejną ciekawą grupą w szeregach której występowała  wokalistka jest The Fort Mudge Memorial Dump.  Zespół powstał w 1969 roku w Walpole w stanie Massachusetts a jego założycielem był gitarzysta Dean Keady. 
Grupa kojarzona jest z tzw. „brzmieniem bostońskim” do którego zaliczyć możemy m.in. The Bacon Street Union, Tangerine Zoo czy Ultimate Spinach. Obok lidera zespół tworzyli: wokalistka Caroline Stratton, basista Dave Amaral , Richard Clerici grający  na drugiej gitarze oraz perkusista James Deptula.
Jedyny album zespołu ukazał się w 1969 roku i zatytułowany jest „The Fort Mudge Memorial Dump”. Już otwierający płytę „Mr. Man” wprowadza ekscytujące dźwięki w nasze uszy.  
D.Keady i jego gitara ostro poczyna sobie na płycie. Jego gra łączy w sobie psychodelicznego ducha z ostrym wręcz hard rockowym klimatem. Świetnie współgra ze sobą gra perkusisty i basisty i tak się dzieje w każdym z dziesięciu utworów zamieszczonych na płycie. No i śpiew, głos Caroline Stratton pełen bluesowego feelingu kojarzy mi się z wokalem Carol Grimes z  zespołu Delivery. Muzyczne płyta jest bardzo ciekawa , zwłaszcza dla zwolenników ciężkiej, agresywnie brzmiącej psychodelii.

Niestety grupa pozostawiła po sobie tylko ten jeden album po czym się rozpadła.





niedziela, 10 kwietnia 2016

VANILLA FUDGE - Vanilla Fudge /1967/


01. "Ticket to Ride" (Lennon–McCartney) – 5:40
02. "People Get Ready" (Curtis Mayfield) – 6:30
03. "She's Not There" (Rod Argent) – 4:55
04. "Bang Bang" (Sonny Bono) – 5:20
05. "Illusions Of My Childhood - Part One" – 0:20
06. "You Keep Me Hangin' On" (Holland-Dozier-Holland) – 6:42
07. "Illusions Of My Childhood - Part Two" – 0:23
08. "Take Me For A Little While (Trade Martin) – 3:27
09. "Illusions Of My Childhood — Part Three – 0:23
10. "Eleanor Rigby" (Lennon–McCartney) - 8:10

♦ Carmine Appice - drums, vocals
 Tim Bogert - bass, vocals
 Vince Martell - guitar, vocals
 Mark Stein - lead vocals, keyboards



Wybrać na swój debiutancki krążek kompozycje innych artystów to trzeba mieć dużą odwagę i wyobraźnię artystyczną. Zaaranżować te covery tak aby zaintrygowały czy tez zachwyciły to trzeba samemu być niepospolitym artystą. I wreszcie nie bać się wybrać takie utwory , które  same sobie ustawiają już wysoką poprzeczkę.
Takim zbiorem nagrań zadebiutowała formacja z Nowego Jorku znana jako Vanilla Fudge.
Początki zespołu sięgają roku 1965.  M.Stein, V.Martell, T.Bogert oraz J.Brennan występowali razem w zespole The Pigeons wzorującym  się na grupie The /Young/ Rascals. Gdy w 1966 w trakcie prób mieli na warsztacie parę numerów z list przebojów okazało się, że J.Brennan nie może sobie poradzić z ich odgrywaniem i trzeba było poszukać bardziej sprawnego perkusisty. T.Bogert zaproponował C.Appice’a , którego grę słyszał w jakimś lokalnym klubie. W nowym składzie muzycy pracowali nad swoim stylem i po czasie zostali przedstawieni producentowi Shadow Mortonowi, który słynął z zamiłowania do melodramatycznego popu, sprawdzonego we współpracy z zespołem The Shangri-Las.
Pierwszy utwór który S.Morton usłyszał w wykonaniu Vanilla Fudge to przeróbka słynnego przeboju „You Keep Me Hangin’  On”  grupy wokalnej The Supremes. Zwolnione tempo, wyszukana gra na instrumentach, potężne brzmienie Hammonda doprowadzające prawie do Apokalipsy oraz niemal operowy wokal M.Steina zrobił z tej piosenki dzieło, które dotarło do dziesiątego miejsca na liście przebojów.
Debiutancki Lp. grupy ujrzał światło dzienne w 1967 roku.
Wszechobecne na płycie psychodeliczno-barokowe Hammondy połączone z ostrą hard rockową gitarą urozmaicone różnorodną dynamiką oraz bardzo swobodnym podejściem do oryginałów sprawiają ,że słuchamy zupełnie nowych numerów. 
Zagrane w bardzo wolnym tempie w atmosferze melancholii „Bang Bang” duetu Sonny & Cher czy stworzenie niemal operowej wersji przeboju C.Mayfielda  „People Get Ready” doprowadza Cię to stanu zaciekawienia – czym jeszcze zaatakują ? 
I nie zawiedziesz się ponieważ obok „You Keep Me Hangin’ On” mamy tutaj jeszcze obłędną wersję „Eleonor Rigby”. 
Ponad ośmiominutowy utwór rozpoczyna się szaleńczym, wręcz schizofrenicznym atakiem organ i perkusji by około trzeciej minuty przenieść nas w objęcia Afrodyty patetycznym wokalem a następnie za sprawą dynamicznego ataku budować nastrój powtarzając obłąkańczo bez końca słowa :”All the lonely people/ where do they all belong?”.
Zespół został okrzyknięty przez krytyków ogniwem łączącym psychodelicznego rocka z rodzącym się brzmieniem hard rockowym.
Po debiucie grupa nagrała jeszcze cztery płyty po czym rozpadła się. Bogert wraz z Appicem założyli hard rockowy Cactus a Stein współpracował z T.Bolinem i A.Cooperem.

W 1983 roku muzycy ponownie spotkali się w studio by nagrać po latach kolejny krążek.



środa, 6 kwietnia 2016

BUFFALO SPRINGFIELD - Buffalo Springfield Again /1967/


Mr.Soul
A Child's Claim to Fame
Everydays
Expecting to Fly
Bluebird
Hung Upside Down
Sad Memory
Good Time Boy
Rock & Roll Woman
Broken Arrow


Neil Young
Stephen Stills
Richie Furay
Dewey Martin
Bruce Palmer

Buffalo Springfield amerykańska supergrupa  która niestety działała krótko i pozostawiła po sobie ledwie trzy albumy / z czego trzeci zrealizowany został z niedokończonej sesji i odpadów/.
No tak grupa, ale jaka!
Trzy wielkie indywidualności muzyczne S.Stills, N.Young i R.Furay tworzyło muzykę opartą na amerykańskiej tradycji połączoną z rodzącym się rockiem co dało pierwsze efekty w postaci folkowo-country rockowych utworów.
Furay już wcześniej występował z Stillsem  w grupie Au Go-Go Singers ,gdzie solistą był N.Young. W marcu 1966 roku muzycy zebrali się w Los Angeles  i po serii koncertów w prestiżowym klubie ‘Whiskey A Go-Go” oraz po ustnym poparciu Chrisa Hilmana oraz Davida Crosby’ego z The Byrds podpisali kontrakt z wytwórnią Atco. 
Trzy indywidualności docierały się, ścierały, popadały w konflikty między sobą co oczywiście zaczęło znamionować różnymi  problemami. Sytuację pogarszał jeszcze problem z B.Palmerem i jego uzależnienie od narkotyków.
„For What’s It’s Worth /Hey What’s That Sound /czwarte miejsce na liście przebojów/ stworzony przez S.Stillsa jest jedną z najlepszych piosenek  nagranych w latach 60-tych.
Stills napisał ten utwór po bezwzględnym stłumieniu w 1966 r. przez policję studenckiej demonstracji przeciw wojnie w Wietnamie na Sunset Strip. W akcję niewinnie wprowadza nas otwierający wers: „Coś się tutaj dzieje, nie wiadomo dokładnie co, tam jest człowiek z bronią, coś mi mówi że muszę uważać”  a refren wali z grubej rury „Stójcie dzieci, co to za dźwięk, wszyscy dobrze wiedzą co spada z góry.” Utwór stał się hymnem kontestującej młodzieży i pojawił się na debiutanckiej płycie zespołu.
Jednak ja napisze parę słów o drugim lp grupy wydanym w 1967 roku pod tytułem „Buffalo Springfield Again”. Płyta zawiera już muzyke dojrzalszą ,mniej jest na niej dźwięków country czasem ma się wrażenie ,że te utwory nagrał inny zespół.
Rok 1967 był jedną wielką , bardzo długą jazdą po narkotycznych pejzażach czasami uparcie rozlewanymi po różnego rodzaju odnogach by doprowadzić w końcu do Wielkiego Wybuchu dwa lata później w Woodstock.
Ostre, bezpretensjonalne ,rockowe utwory w których nierzadko Young i Stills toczą ze sobą gitarowe  pojedynki /”Mr.Soul”/  przeplatane piosenkami z ładnymi melodiami czy to w klimacie country /”A Child’s Clair to Fame”/ czy tez ballady rockowej /”Bluebird”/ doprowadzają nas do numerów efektownie zaaranżowanych z orkiestrowym rozmachem czyniącym dźwięki kruchymi, obolałymi i nieziemskimi /”Expecting to Fly”/. 
Tych trzech wielkich indywidualistów stworzyło wspaniałą muzykę, którą słucham z ogromną przyjemnością. Jednak charaktery dawały znać o sobie. W maju 1968 roku odszedł z grupy N.Young co doprowadziło do jej końca. Na szczęście już w następnym roku ścieżki Stillsa i Younga zbiegły się znowu w niezapomnianym zespole Crosby Stills Nash & Young.