- Foolish Heart (Garcia/Hunter)
- Just A Little Light (Mydland/Barlow)
- Built To Last (Garcia/Hunter)
- Blow Away (Mydland/Barlow)
- Victim Or The Crime (Weir/Graham)
- We Can Run (Mydland/Barlow)
- Standing On The Moon (Garcia/Hunter)
- Picasso Moon (Weir/Barlow/Bralove)
- I Will Take You Home (Mydland/Barlow)
- Jerry Garcia - guitar, vocals
- Mickey Hart - drums
- Bill Kreutzmann - drums
- Phil Lesh - bass
- Brent Mydland - keyboards, vocals
- Bob Weir - guitar, vocals
W swoim utworze „Truckin’” grupa Grateful Dead śpiewała „Co
za dziwna długa podróż to była". Rzeczywiście w tym czasie była to najdłużej
czynnie działająca kapela na świecie. Zaczynali jako „psychodeliczny autobus” w
1965 roku i choć nie omijały ich problemy to mieli jasne plany na przyszłość, a
i wierni fani Deadheadzi podążali za swoim zespołem z pełnym optymizmem.
Jednak
9 sierpnia 1995 roku wszystko się skończyło. Lider grupy Jerry Garcia, który
żył dla muzyki i który kochał swoich fanów zmarł na atak serca w wieku 53 lat.
Garcia walczył z uzależnieniem od narkotyków i nawet znalazł
swoją nową pasję /obok muzyki/, która przez jakiś czas pozwoliła mu przetrwać.
Otóż zainteresował się nurkowaniem. Opowiadał w wywiadach o fantastycznym
podwodnym świecie.
O stworzeniach i roślinach morskich, które go fascynowały.
Wręcz twierdził, że gdyby w czasach Haight Ashbury znał ten świat to narkotyki
byłyby bezużyteczne. Ale pozbycie się uzależnienia było trudne. Próbował wiele
razy jednak po kolejnej próbie jego serce nie wytrzymało. Jego strata
doprowadziła do końca Grateful Dead.
Era się skończyła.
Sześć lat wcześniej w 1989 roku światło dzienne ujrzał
ostatni studyjny album grupy wydany pod tytułem „Built to Last”. Z początku
chłopcy próbowali nagrać go podobnie jak „In the Dark”.
Garcia: ”Wynajęliśmy
salę Marin County Civic Centre i bez udziału publiki graliśmy nowe. Jednak to
nie było to. Czuliśmy, że nie tędy jest droga. Nasz materiał brzmiał inaczej
niż chcieliśmy. Więc wzięliśmy się do tego inaczej. Nagraliśmy podstawowe
podkłady rytmiczne i każdy z muzyków dogrywał potem swoje partie, osobno”.
Następnie Garcia wraz z producentem Johnem Cutlerem poskładał to wszystko do
kupy. Kilka miesięcy po premierze Garcia był pełen optymizmu: „Myślę, że ta
płyta jest mocniejsza od In the Dark. Jest bardzo naturalna. Zwracamy bardziej
uwagę na wszystkie szczegóły jakie możesz usłyszeć”.
„Built to Last” zawiera bardzo emocjonalną muzykę, utwory
płyną swobodnie przez całość płyty. Aż cztery kompozycje napisał Mydland, trzy
są Garcii a dwie Weira.
„Foolish Heart” otwierający płytę numer napisany przez
współpracujący od początku istnienia grupy duet, Garcia-Hunter jest
fantastyczną piosenką. Prawie idealny, optymistyczny dźwięk klawiszy świetnie
wtapia się z chwytliwymi interludiami Garcii. Wokal jest bardzo pozytywny i
słychać tą radość, która sprawia, że życie jest zaskakująco lepsze.
Jedną z najlepszych piosenek jakie napisał Mydland jest
„Just A Little Light”.
Jego głos brzmi dobrze a klawisze mocno zbliżają się do
brzmienia popowego ale zastosowanie pedal wah wah przez Jerry’ego sprawia, że
pieśń jest wspaniała. Trzecim numerem na płycie jest tytułowa piosenka, kolejna
bardzo optymistyczna melodia z niewymuszonym solem gitary powodującym stan
bezbronności. Jak przyjemnie płynie się po falach dźwięków.
I tak te pozytywne fale wibrują wokół nas gdy słuchamy
kolejnych utworów.
Nie sposób przejść obojętnie obok najlepszej od lat
napisanej przez Weira piosenki.
„Victim or the Crime”
jest wypełniony mistyką i psychodelicznym dźwiękiem, och, tak dzisiaj
wyszedłem na skraj miasta i usiadłem nad ogromnym cielskiem lokomotywy by
popatrzeć na zachód słońca, które niby nadęta pomarańcza dotyka plaży pode mną.
Te akordy i progresy Jerry’ego sprawiają, że piosenka jest niesamowita. Jedna z
moich ulubionych kompozycji Weira.
A „Standing on the Moon” Garcii, powolna ballada z wokalem
zaśpiewanym niezwykle emocjonalnie czyni z tego utworu prawdopodobnie najlepszą
piosenkę duetu Garcia-Hunter.
I na zakończenie mamy kołysankę, napisaną przez Mydlanda dla
swoich dwóch córeczek.
„I Will Take You Home” przepiękne zakończenie płyty i …. niestety
Brent nie zabierze córeczek już do domu
i nie ukołysze do snu, nie przytuli i nie pocałuje na dobranoc.
26 lipca 1990 roku Brent Mydland zmarł w skutek
przedawkowania narkotyków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz