- Main Title Theme (Billy)
- Cantina Theme (Workin' for the Law)
- Billy 1
- Bunkhouse Theme
- River Theme
- Turkey Chase
- Knockin' On Heaven's Door
- Final Theme
- Billy 4
- Billy 7
Jest taka sekwencja filmowa,
która pozostaje ze mną od czasu gdy obejrzałem ten film. Która
prawie mnie prześladuje. Nie, nie prześladuje mnie w sensie
przerażenia, ale pozostawia mnie w zachwycie nad melancholijnością
Dzikiego Zachodu, potwierdza jak potężny może być ten obraz. O
dziwo to nie jest wydarzenie, które ma duże znaczenie w całym
filmie. Jest to scena gdy śmiertelnie ranny szeryf Collin Baker,
grany przez słynnego aktora Slim’a Pickensa idzie prosto ku bram
niebios. To wydarzyło się gdy podczas asystowania Pat Garrettowi w
strzelaninie, Baker zostaje postrzelony i wie, że to będzie koniec.
Zbierając całą swoją siłę, zaczyna powoli potykać się od
miejsca zdarzenia, wchodząc w kolorowy horyzont, zbliżając się do
brzegów strumienia. Ten marsz śmierci doprowadza go do kresu,
jeszcze tylko patrzy gdzieś w przestrzeń, gdzieś ponad, on już
puka do nieba bram.
Całej
tej scenie, trwającej ponad dwie minuty towarzyszy jedna z
najpiękniejszych, ponadczasowych ballad napisanych przez Boba Dylana
a zatytułowana właśnie „Knockin’ On Heaven’s Door”.
Film
Sama Peckinpaha „Pat Garrett i Billy the Kid”, przez który Dylan
wylądował w Durango na trzy piekielne miesiące na przełomie 1972
i 1973 roku, jest powszechnie uważany za niezbyt istotny szczegół
w jego życiu. W rzeczywistości jednak film ten stanowił dla niego
niezbędny wstrząs, dzięki któremu znowu zaczął pisać i
wyprowadził się z Nowego Jorku w poszukiwaniu nowych trendów.
Autor scenariusza do tego filmu Rudy Wurlitzer był nie tylko
powieściopisarzem ale również znajomym Dylana. To właśnie
Wurlitzer zwrócił się do Dylana, mając nadzieję, że namówi go
do napisania muzycznej ścieżki dźwiękowej do filmu.
Dylan: „Rudy potrzebował piosenki do scenariusza. Akurat nic nie robiłem.
Zobaczyłem”Dziką bandę”, „Nędzne psy” i „Balladę o
Cable’u Hogue’u” i spodobały mi się. Sam to naprawdę ostatni
z wymierającego gatunku. Nikt już nie anagażuje takich ludzi do
robienia filmów. Więc szybko napisałem tę piosenkę(„Billy”)”.
Na płycie zawierającej ścieżkę dźwiękową do filmu mamy trzy
wersje „Billy’ego”. Tytułowa jest kolejnym dowodem mistrzostwa
Dylana w dziedzinie ballady. Choć jest to konwencjonalna ballada,
Dylan potrafił przekazać poczucie nieuchronności ciążącej nad
losem Billy’ego, jednocześnie nadając jego postaci cechy
bohatera. Utwór składający się paru akustycznych dźwięków
splecionych ze wzruszającą małą gitarą prowadzącą powoduje, że
zastanawiasz się nad życiem, a gdy elektryczny bas zaczyna w
połowie wchodzić na zachodni spacer, to znak, że czas zacząć.
Dlaczego
Dylan jest twórcą muzyki do tego westernu, przecież to muzyk
folkowy, rockowy, nagrywający country rockowe płyty.
James
Coburn: „Rudy był przyjacielem Boba i Bob napisał tę piosenkę o
Billym. Sam powiada: „A kto to jest Bob Dylan? Myślałem raczej o
zaangażowaniu tego faceta, jak on się nazywa, Roger coś tam”. Na
to my wszyscy zawołaliśmy: „Co takiego?! Musisz zobaczyć
Dylana”. Sam zgodził się: „Dobra ściągnijcie go tu”. Dylan
przyjechał w wysokim indiańskim kapeluszu, miał wąsik. Był jak
żywe srebro. Więc tamtego wieczoru byliśmy u Sama w domu i
rozmawialiśmy popijając tequillę.
W
połowie kolacji Sam mówi: „No dobra, chłopcze, zobaczymy co tam
masz. Przywiozłeś ze sobą gitarę?”. Poszli do małego pokoju.
Bob zagrał dwa czy trzy kawałki. Sam wyszedł stamtąd z chustką
przy oczach. „Rany boskie, co to za chłopak! Kto to jest? No kto
to jest? Podpisz z nim umowę!”. Był bardzo poruszony”.
Dylan
udowodnił tą ścieżką dźwiękową, że jest geniuszem. Wielu
rockmanów pisało już muzykę do filmów ale zawiedli nie raz
nieszczęśliwie. Dylan udowodnił, że stworzył muzykę, która nie
tylko towarzyszyła, ale także odzwierciedlała treść filmu. Był
wystarczająco inteligentny, by tworzyć muzykę o emocjonalnym
wpływie. Z tych piosenek wypływa wręcz historia o dwóch kumplach,
którzy dokonują wyboru. Gdy Pat Garrett mówi do Billy’ego: „Twój
czas się już skończył. Idą nowe czasy”. To słychać w muzyce
Dylana. I choć dostarczył on głównie instrumentalnych utworów,
to gdy ich słuchasz, Dziki Zachód, którego już nie ma otwiera się
przed tobą.
Świetny tekst Grzesiu! Gratuluję i czekam na następne o Bobie Dylanie!!!
OdpowiedzUsuńDzięki to jednak jest Mistrz!
OdpowiedzUsuń