02 - Rosy Won't You Please Come Home
03 - Dandy
04 - Too Much On My Mind
05 - Session Man
06 - Rainy Day In June
07 - House In The Country
08 - Holiday In Waikiki
09 - Most Exclusive Residence For Sale
10 - Fancy
11 - Little Miss Queen Of Darkness
12 - You're Lookin' Fine
13 - Sunny Afternoon
14 - I'll Remember
Pete Quaife - bass
Dave Davies - guitar, vocal
Ray Davies - guitar, vocal
Mick Avory - drums
Nicky Hopkins - piano
The Animals, Small Faces, The Yardbirds, Manfred Mann zajmują na mojej
półce muzycznej doczesne miejsce. Są to zespoły od których wszystko się zaczęło
i dzięki którym pokochałem muzykę. Jest jeszcze jeden zespół, którego
dyskografia wypełnia miejsce w szafce - to The Kinks.
Ekipa braci Davies nagrała dużo płyt i wszystkie mają jedną wspólną cechę –
są na wskroś brytyjskie.
Głównego kompozytora i lidera zespołu Raya Daviesa nie interesowała
psychodelia w formie choćby podróży kosmicznych czy też testów kwasowych.
Bardziej skupiał się na codzienności życia, podsumowywał aspiracje angielskiej
klasy robotniczej lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, był wielkim
obserwatorem londyńskiej ulicy. Czwarta płyta zespołu The Kinks zatytułowana
„Face to Face” ukazała się w przełomowym 1966 roku.
The Beatles wydali „Revolver”, The Byrds nagrali „Fifth Dimension”, światło
dzienne ujrzał debiut Cream.
Również płyta „Face to Face” jest przełomowa. Nie ma na niej już prostych
rock’n’rolowych numerów czy też rhythm & bluesowych standardów mamy za to
bardzo widoczną zmianę nastawienia muzycznego. To dzieje się w całym przemyśle
muzycznym. Nadchodzi nowe!!!
Ray Davies potrzebował fizycznego i nerwowego załamania, aby zastanowić się
nad życiem i muzyką, aby naprawdę wejść
w siebie i ustanowić nowy kierunek, a „Face to Face” wyznacza moment, w którym
The Kinks przesunęli swój punkt ciężkości z opartej na singlach sceny rockowej
na dążenie do artystycznej wizji, takiej, która zajmuje się napięciami we
współczesnym społeczeństwie i ich wpływem na zwykłych ludzi.
Muzykalność, śpiew, produkcja albumu, jakość piosenek to sprawia, że nie
przejdziesz obok „Face to Face” obojętnie. Ta płyta to przede wszystkim seria
szkiców, życiowych scen, małych dramatów i nadziei, które możesz znaleźć
spacerując po małym miasteczku gdzieś w West Midlands.
To tutaj objawiła się wokalna maniera Daviesa, śpiewającego lakonicznie a
czasami zrezygnowanie. Muzycznie również pojawia nam się nowatorstwo.
W „Rosie Won’t You Please Come Home” grupa wykorzystuje klawesyn w połączeniu
z groźnie brzmiącą gitarą. W „Dead End Street” młodszy z braci Daviesów, Dave
pokazuje kunszt swojej gry na gitarze tworząc już inne brzmienia, a efekty
dźwiękowe choćby w numerze „Rainy Day in June” czynią ten utwór wstępem do
bardziej psychodelicznych kawałków zespołu. Najbardziej znaną piosenką z tej
płyty jest numer jeden na liście przebojów „Sunny Afternoon”, który faktycznie
ma w sobie to coś, że nieznacznie wyróżnia się na tle innych nagrań grupy. To
piosenka, która zestarzała się wyjątkowo dobrze ze względu na swoją zasadniczą
ponadczasowość i genialną aranżację. Tempo i rytm są idealnie zsynchronizowane z
fabułą, odzwierciedlając zarówno uczucie leniwego dnia jak i nudę tykającego
zegara. Moją ulubioną ścieżką jest kompozycja „Dandy”, opowiadająca o życiu,
które kręci się wyłącznie wokół pięknych dziewcząt, którym nie można się oprzeć
i tylko trzeba czekać „aby mężulek poszedł gdzieś”. Akustyczny strumieniowy
zachwyt, daje Rayowi więcej miejsca na teatralną ekspresję wokalną, cechę,
którą w pełni wykorzystywał przez całą swoją karierę. Na „Face to Face” objawił
nam się również w pełni unikalny talent pisania utworów przez Raya Daviesa i
postawił go w jednym rzędzie obok takich twórców jak Lennon i McCartney.
Podsumowując. Na fali wielu wielkich płyt powstałych w 1966 roku „Face to
Face” jest wyjątkowe i przełomowe i przy każdym kolejnym przesłuchaniu ujawnia
nam swoje dary i świeżość a wpływ tej muzyki odczuwalny jest aż do czasów nam
współczesnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz