1. Sing ANew Song - 3:49
2. Rosalie - 6:33
3. I Don't Worry About Tomorrow - 3:01
4. Sundance - 7:12
5. I Know You Rider - 10:15
6. Apache Canyon - 2:50
7. Hexahedron - 9:10
2. Rosalie - 6:33
3. I Don't Worry About Tomorrow - 3:01
4. Sundance - 7:12
5. I Know You Rider - 10:15
6. Apache Canyon - 2:50
7. Hexahedron - 9:10
*Bill Kees - Electric, Acoustic 12 String, Bottleneck Guitars
*Ed Mooney - Electric, Acoustic Guitars
*Tom Jurkens - Vocals
*Steve Krater - Drums, Percussion
*Lee Sims - Drums, Percussion
*Craig Takehara - Bass, Banjo
*Ed Mooney - Electric, Acoustic Guitars
*Tom Jurkens - Vocals
*Steve Krater - Drums, Percussion
*Lee Sims - Drums, Percussion
*Craig Takehara - Bass, Banjo
Trudno jest znaleźć muzyczny odpowiednik tego co robił
zespół Grateful Dead, chociażby w jakiejś większej części. Podobny klimat na
początku lat 70-tych reprezentował słynny kwartet Crosby Stills Nash &
Young ale poszukując można odnaleźć zespół stylistycznie podobny do tego co
Grateful Dead zaprezentował nam na „Workingman’s Dead”. Pochodzący z Chicago
Mountain Bus obrał sobie za kierunek psychodeliczno country bluesowe granie i
zaprezentował nam je na swojej /niestety/ jedynej płycie „Sundance”.
Historia grupy sięga początku lat 60-tych gdy Ed Mooney wraz
z Tomem Junkersem utworzyli grający bluesa zespół Rhythms Children, który
przetrwał na scenie do
1967 roku. Wtedy to z grupy odszedł Joe Wilderson i drogi pozostałych muzyków rozeszły się.
Chicagowska scena muzyczna ma to do siebie , ze wielu utalentowanych muzyków
pomagało sobie grając w różnych konfiguracjach.
Z jednej z takich wspólnot
muzycznych powstała grupa Mountain Bus.
Bill
Kees, Ed Mooney, Tom Jurkens, Steve Krater, Lee Sims oraz Craig Takehara
stworzyli tą grupę i w 1970 roku nagrali jedyną płytę zatytułowaną „Sundance”.
Znalazły się na niej cudownie atmosferyczne utwory, które
łączyły w sobie bluesa, rocka, country, bluegrass oraz folk. Utwory zagrane z
wielkim smakiem i w luzackim stylu.
Jak wspomina B.Kees: „ Dużo materiału wymyślaliśmy na
podstawie improwizacji, rozwijaliśmy pomysły wspólnie i dlatego jako
kompozytorzy nagrań są nazwiska wszystkich muzyków grupy. Wszystkie solówki
gitarowe były improwizowane, za każdym podejściem wychodziło inne solo,
problemem było wybrać to właściwe.”
I tak już od pierwszych minut uczestniczymy w uczcie
muzycznej za sprawą świetnego otwieracza „Sing A New Song”. To dumna muzyka
niosąca górski wiatr poprzez prerie , mieszając z rytmem natury mężny pomruk
leśnych wierzchołków.
I tak jest przez cały album.
Fantastyczna „Rosalie”
utrzymana jest w lekkim bujającym bluesie i z kolejną frapującą solówką
gitarową zagraną na wielkim luzie. Tutaj mocno pachnie inną wielka kapelą
tamtych lat The Allman Brothers Band. A tytułowy numer zaczynający się bardzo
nostalgicznie rozwija się powoli i tak w tych mglistych otchłaniach trwa aż nagle
wyłaniają się dźwięki gitary B.Keesa z mroków nocy i
Och, płacząca rakieto nie oprę się twoim dzikim pragnieniom
Nadeszła chwila
Zamknąć wrota festiwalu!
Świat się budzi.
Wreszcie dochodzimy do najlepszej części płyty. „I Know You
Rider” cover, który miał w swoim
repertuarze Grateful Dead tutaj zagrany w podobnej konwencji prowadzi tą jedyną
drogą do tych dni najspokojniejszych, najszczęśliwszych, zamyślonych, błogich
dni niezmąconego szczęścia!
Tutaj znowu wspaniale przemawia muzyka. Cholera
szkoda, że mamy tu tylko siedem nagrań. Psychodeliczne dźwięki w „Apache
Canyon” portretują wielkie zachodzące na czerwono słońce, tą kulę, która powoli
znika za górami. Końcowym akordem płyty jest numer „Hexahedron” spinający
klamrą ten album. Swobodne, jammujące granie trwające ponad osiem minut mogłoby
trwać jeszcze przez kolejne ale niestety ostatnie dźwięki przemijają i
następuje cisza.
U mnie obok wielkich Grateful Dead, Quicksilver Messenger
Service i The Allman Brothers Band stoi na półce jedyny lp zapomnianego już
zespołu Mountain Bus.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz