piątek, 3 czerwca 2016

UFO - Ufo 2: Flying /1971/


1. Silver Bird - 6:54
2. Star Storm - 18:54
3. Prince Kajuku - 3:56
4. The Coming of Prince Kajuku - 3:43
5. Flying - 26:30


*Phil Mogg - Vocals
*Mick Bolton - Guitar
*Pete Way - Bass
*Andy Parker - Drums



„Godzina kosmicznego rocka” taki podtytuł ma drugi lp brytyjskiej formacji UFO, który został wydany w 1971 roku. Zespół powstał w 1968 roku a nazwę grupy muzycy zaczerpnęli z legendarnego londyńskiego klubu nocnego. Debiut UFO zatytułowany „UFO 1” został wydany przez małą wytwórnię płytową Beacon i przeszedł prawie niezauważony. Małą promocją zajął się J.Peel ale takich płyt było wtedy mnóstwo, więc…

„Zabierz mnie ze sobą,
Wszystko co chcę zrobić
To odlecieć”
„UFO II :Flying”  został nagrany w składzie M.Bolton, P.Moog, P.Way i A.Parker a sukces ta płyta odniosła w Kraju Kwitnącej Wiśni.
Podróż w międzygalaktycznej przestrzeni fascynuje i pobudza wyobraźnię, ta obcość a także nieograniczoność zadziwia ale też niepokoi. 
I to odwiecznie stawiane sobie pytanie: Czy jesteśmy sami ?
Słuchając nagrań z tego lp odbywamy taką podróż, taki odcinek jakiejś nieznanej drogi zagubionej gdzieś w kosmosie. Od pierwszych taktów utworu rozpoczynającego prawie godzinny kosmiczny rock, utworu „Silver Bird” czujemy się jakby w innym wymiarze rzeczywistości. 
Gitara Boltona zadziwia dźwiękami, eksploduje, nabiera szybkości niczym rakieta by za chwilę bez ograniczeń jak wszechświat dawać upust feerii kolaży i barw ale to wszystko jest takie niepokojące, zimne jak światło gwiazd mijanych w tej podróży. 
Z każdą minutą upływającą nam na słuchaniu zanurzamy się coraz głębiej w czeluści kosmosu. Po drodze spotykamy księcia Kajuku i jego orszak, który łaskawie zaszczyca nas swoją obecnością a potem już swobodnie lecimy /”Flying”/ ,i nic nam nie zakłóca tego lotu.
Głównym instrumentem na tym krążku jest gitara ale też i wokal P.Mooga metaliczny, pełen wyobcowania brzmi jakby wypływał z  zamkniętego statku kosmicznego. Również sekcja ma swój udział w tej wyprawie. Oszczędna perkusja czasami asystuje wszechobecnej gitarze a linia basu delikatnie podkreśla lekkość wszechświata. No i mamy solidną rockową kosmiczną jazdę, ciekawie zaaranżowaną i doprowadzoną do ostatecznego końca a stworzoną przez czterech młodych muzyków.
Pukanie do bram sukcesu?

Nic z tego. Otóż niespodziewanie z zespołem rozstaje się M.Bolton i znika w czeluściach wszechświata a zespół UFO zmuszony jest zmienić styl muzyczny, angażując nowego gitarzystę i kierując się w stronę prostego hard rocka. 
Po prostu gry M.Boltona nikt nie jest w stanie zastąpić.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz