1. Silver Bird - 6:54
2. Star Storm - 18:54
3. Prince Kajuku - 3:56
4. The Coming of Prince Kajuku - 3:43
5. Flying - 26:30
*Phil Mogg - Vocals
*Mick Bolton - Guitar
*Pete Way - Bass
*Andy Parker - Drums
„Godzina kosmicznego rocka” taki podtytuł ma drugi lp
brytyjskiej formacji UFO, który został wydany w 1971 roku. Zespół powstał w
1968 roku a nazwę grupy muzycy zaczerpnęli z legendarnego londyńskiego klubu
nocnego. Debiut UFO zatytułowany „UFO 1” został wydany przez małą wytwórnię płytową
Beacon i przeszedł prawie niezauważony. Małą promocją zajął się J.Peel ale
takich płyt było wtedy mnóstwo, więc…
„Zabierz mnie ze sobą,
Wszystko co chcę zrobić
To odlecieć”
„UFO II :Flying”
został nagrany w składzie M.Bolton, P.Moog, P.Way i A.Parker a sukces ta
płyta odniosła w Kraju Kwitnącej Wiśni.
Podróż w międzygalaktycznej przestrzeni fascynuje i pobudza
wyobraźnię, ta obcość a także nieograniczoność zadziwia ale też niepokoi.
I to
odwiecznie stawiane sobie pytanie: Czy jesteśmy sami ?
Słuchając nagrań z tego lp odbywamy taką podróż, taki
odcinek jakiejś nieznanej drogi zagubionej gdzieś w kosmosie. Od pierwszych
taktów utworu rozpoczynającego prawie godzinny kosmiczny rock, utworu „Silver
Bird” czujemy się jakby w innym wymiarze rzeczywistości.
Gitara Boltona
zadziwia dźwiękami, eksploduje, nabiera szybkości niczym rakieta by za chwilę
bez ograniczeń jak wszechświat dawać upust feerii kolaży i barw ale to wszystko
jest takie niepokojące, zimne jak światło gwiazd mijanych w tej podróży.
Z
każdą minutą upływającą nam na słuchaniu zanurzamy się coraz głębiej w czeluści
kosmosu. Po drodze spotykamy księcia Kajuku i jego orszak, który łaskawie
zaszczyca nas swoją obecnością a potem już swobodnie lecimy /”Flying”/ ,i nic
nam nie zakłóca tego lotu.
Głównym instrumentem na tym krążku jest gitara ale też i
wokal P.Mooga metaliczny, pełen wyobcowania brzmi jakby wypływał z zamkniętego statku kosmicznego. Również
sekcja ma swój udział w tej wyprawie. Oszczędna perkusja czasami asystuje
wszechobecnej gitarze a linia basu delikatnie podkreśla lekkość wszechświata.
No i mamy solidną rockową kosmiczną jazdę, ciekawie zaaranżowaną i doprowadzoną
do ostatecznego końca a stworzoną przez czterech młodych muzyków.
Pukanie do bram sukcesu?
Nic z tego. Otóż niespodziewanie z zespołem rozstaje się
M.Bolton i znika w czeluściach wszechświata a zespół UFO zmuszony jest zmienić
styl muzyczny, angażując nowego gitarzystę i kierując się w stronę prostego
hard rocka.
Po prostu gry M.Boltona nikt nie jest w stanie zastąpić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz