sobota, 27 lutego 2016

ANDWELLA'S DREAM - Love & Poetry /1969/




1.The Days Grew Longer For Love - 3:55
2.Sunday - 3:13
3.Lost A Number, Found A King - 6:03
4.Man Without A Name - 2:41
5.Clockwork Man - 2:44
6.Cocaine - 4:59
7.Shades Of Grey - 3:36
8.High On A Mountain - 2:31
9.Andwella - 3:15
10.Midday Sun - 3:40
11.Take My Road - 3:22
12.Felix - 4:16
13.Goodbye - 2:17


*Dave Lewis - Guitar, Keyboards, Vocals
*Nigel Portman Smith - Bass
*Gordon Barton - Drums
with
*Bob Downes - Flute, Percussion, Chinese Bells, Tam Tam
*Wilgar Campbell - Drums



Gitarzysta i klawiszowiec D.Lewis, basista Paul Hanna oraz perkusista Wilgar Campbell zaczynali swoją karierę muzyczną jako The Method  w roku 1967. 
Na początku swojej drogi muzycznej często występowali w klubie The Maritime w rodzimym Belfaście. Klub ten odwiedzał również młody gitarzysta Gary Moore i był to pierwszy przystanek Vana Morrisona i jego grupy Them.
W 1968 roku The Method postanowili przenieść się do Londynu co doprowadziło do zmiany nazwy zespołu na Andwella’s Dream i podpisaniu kontraktu płytowego z wytwórnią CBS Records.  
Uległ również zmianie skład zespołu. Do Londynu nie pojechał już P.Hanna a W.Campbell wkrótce opuścił D.Lewisa. Z nowymi muzykami lider grupy wszedł do studia nagraniowego i rozpoczął nagrywanie debiutanckiej płyty zespołu zatytułowanej „Love & Poetry”.  
Album ukazał się w 1969 roku , wszystkie utwory napisał D.Lewis, który też dobrał sobie do współpracy N.Smitha oraz G.Bartona. Na płycie usłyszymy  w jednym nagraniu „Felix” byłego perkusistę W.Campbella a w paru utworach wspiera grupę znany  m.in. z późniejszej współpracy z Egg, Bob Downes.
„Love & Poetry” zawiera muzykę melodyjną, z rozmytymi partiami czy to gitary czy fletu mająca w sobie jednak dość energii aby w utworze „Sunday” zbliżyć się do cięższego brzmienia z bardzo ekspresyjną solówką lidera. Spokojne akustyczne dźwięki towarzyszą nam w utworze  „The Days Grew Longer For Love”  w którym w miarę jak się rozwija D.Lewis pokazuje pazurki w nakładających się solach gitarowych. Mamy tutaj do czynienia z dojrzalszą formą psychodeliczną, brak tu tej młodzieńczej ikry tej naiwności ale są za to już bardziej przemyślane struktury – chociaż nie do końca. Przebojowe „Man Without a Name” lekko, swobodnie płynie ku wybrzeżom tonącym w mroku nastoletniości. „Clockoword Man” natomiast urozmaica płytę odrobiną wodewilowego szaleństwa a  „Felix” utrzymany jest w mocno psychodelicznej otoczce spotęgowanej przez pomysłowe wprowadzenie kompresji. Kilka utworów posiada folkowe inklinacje co na brytyjskim rynku muzycznym powoli zaczęło być wykorzystywane przez inne zespoły. 
I jest to jeszcze ten psychodeliczny folk, który już za chwilę choćby za sprawą Fairport Convention przemieni się w folk rock i stanie się odrębnym stylem muzycznym.
W 1970 roku D.Lewis zmienił nazwę zespołu , odciął drugi człon i zaczął występować jako Andwella. Nagrał dwie płyty „World’s End” /70/ oraz „People’s People” /71/ a następnie rozwiązał zespół.

„Love & Poetry” grupy Andwella’s Dream jest jedną z tych płyt brytyjskiej psychodelii, którą każdy fan tej muzyki powinien mieć na półce.



                                            


środa, 24 lutego 2016

PEARLS BEFORE SWINE - These Things Too /1969/



1.  Footnote - 1:18 
2.  Sail Away - 3:07 
3.  Look Into Her Eyes - 4:36 
4.  I Shall Be Released - 3:04 
5.  The Frog In The Window (Reprise) - 2:32 
6.  I'm Going To The City - 2:30 
7.  Man In The Tree - 3:26 
8.  If You Don't Want To (I Don't Mind) - 3:14 
9.  Green And Blue - 0:21 
10.Mon Amour - 2:06 
11.Wizard Of Is - 3:36 
12.The Frog In The Window - :41 
13.When I Was A Child - 4:45 
14.These Things Too - 3:23


- Tom Rapp / Vocals, Guitar
- Wayne Harley / Banjo, Harmony
- Elisabeth (Rapp) / Vocals
- Jim Fairs / Guitar, Harmony, Celeste

Other musicians:
- Bill Salter / Bass
- Grady Tate / Drums
- Richard Greene / Electric Violin



Pearls Before Swine amerykański zespół folkowo psychodeliczny powstał w 1965 roku. Założycielem grupy i zarazem liderem był Tom Rapp a nazwę zespołu zaczerpnął z cytatu z Ewangelii św. Mateusza :” Nie dawajcie psom świętego, ani rzucajcie pereł przed wieprze, by nie podeptali nogami swemi.”
Zadziwiająca muzyka Pearls Before Swine nazwana przez lidera „konstruktywną melancholią” ujawniła się szerokiej publiczności w 1967 roku przy okazji debiutanckiego wydawnictwa zatytułowanego „One Nation Underground” wydanego przez wytwórnię ESK-Disk.
Wydany w 1969 roku trzeci lp. „These Things Too” ukazał się już w nowej wytwórni Reprise Records.
Psychodeliczne marzenia senne - tak pokrótce można zdefiniować muzykę stworzoną przed T.Rappa i ukazaną na tej płycie.  W nagraniu  jej pomocy udzielili mu , jego żona Elisabeth, W.Harley, J.Fairs oraz paru muzyków sesyjnych.
Już od pierwszych dźwięków intrygująca, pełna tajemniczości i jakiejś nieziemskiej atmosfery muzyczna podróż wpełza powoli w naszą podświadomość. 
Uspokaja, odmienia rzeczywistość , tak, że nie wiesz gdzie jesteś. Czy w starym , opuszczonym pałacu gdzie czasami nieskazitelna zjawa objawia się próbując przeciągnąć nas na drugą stronę , czy może w paryskiej knajpce gdzie niedoszła kochanka szepcze Ci do ucha mon amour . 
Taka jest ta muzyka. Muzyka z pogranicza folka, ballady i wysublimowanej psychodelii.
T.Rapp osiągnął zamierzony efekt bardzo prostymi środkami. Gitara, banjo, celesta, ludzki szept, skrzypce gdzieniegdzie pojawia się też perkusja oraz gitara basowa.
Na płycie oprócz własnych utworów grupy znajduje się jeden cover. „I Shall Be Released” B.Dylana pełen mistycyzmu oraz lekkości ładnie wtapia się w klimat pozostałych nagrań.

I to już wszystko . Tu nie ma co się bardzo rozpisywać tylko trzeba poddać się tej aurze tajemniczości i zagłębić  w otchłań dźwięków . 






sobota, 20 lutego 2016

GRATEFUL DEAD - American Beauty /1970/



  • Box Of Rain (Hunter / Lesh)
  • Friend Of The Devil (Garcia / Hunter / Dawson)
  • Sugar Magnolia (Hunter / Weir)
  • Operator (McKernan)
  • Candyman (Garcia / Hunter)
  • Ripple (Garcia / Hunter)
  • Brokedown Palace (Garcia / Hunter)
  • Till The Morning Comes (Garcia / Hunter)
  • Attics Of My Life (Garcia / Hunter)
  • Truckin' (Garcia / Hunter / Lesh / Weir)


  • Jerry Garcia - guitar, pedal steel, piano, vocals
  • Phil Lesh - bass, guitar, piano, vocals
  • Bob Weir - guitar, vocals
  • Pigpen (Ron McKernan) - harmonica, vocals
  • Mickey Hart - percussion
  • Bill Kreutzmann - drums
Grateful Dead to zespół, który nagrał dużo dobrych płyt, grał ekscytujące koncerty, napisał wiele świetnej muzyki a także zainspirował muzyków więcej niż jakikolwiek inny zespół.
Po pięciu latach działalności i osiągnięcia ogromnego poważania tak wśród muzyków jak i publiczności zwanej Deadheads grupa nagrała szósty już lp, który wydany został w 1970 roku.
„American Beauty” jest radosną kontynuacją ścieżki jaką Grateful Dead obrał na poprzednim albumie. Mamy tutaj nadal do czynienia z brzmieniem bardzo mocno osadzonym w tradycyjnej muzyce amerykańskiej. Osiąga ono na tym lp. rozmiary doskonałości.
Bluegrass, folk, rock’n’roll oraz country umiejętnie podane słuchaczowi wyzwalają w nim nastrój euforii i błogostanu.
Ale zacznijmy od okładki. Wyprodukowało ją studio Mouse-Kelley a tytułowe słowa na froncie, zapisane są w formie ambigramu, tzn. grafiki utworzonej kaligraficznie w taki sposób, że po obróceniu całości można odczytać ten sam lub inny tekst. 
Tutaj tytuł możemy odczytać jako „American Reality”  i ten album rzeczywiście jest amerykańską rzeczywistością. 
Czołowy pisarz „Beat Generation”, Jack Kerouac pisząc „On the Road” ukazał w swojej prozie bezgraniczną wolność, pokazał, że życie jest wolnością a wybór należy tylko do Ciebie. 
Piewca Ameryki, poeta Walt Whitman w swoim tomie  poezji „Źdźbła Trawy” pisał : 
„Wyruszam w drogę pieszo i beztrosko, 
Zdrów, wolny i świat jest przede mną, 
Przede mną długa, brunatna ścieżka prowadzi mnie, gdzie tylko chcę.”

„American Beauty” jest taką ścieżką. Dziesięć utworów jakie wypełnia ten album odznacza się pogodnym klimatem, sielankową atmosferą oraz beztroską.
„Spójrz przez okno, na każdy poranek, na każdy wieczór, każdego dnia. Może świeci słońce, ptaki nadlatują. Z ciężkiego nieba deszcz nie pada. Co mam zrobić aby Ciebie zobaczyć?” 
P.Lesh śpiewający ten utwór okazuje się nader ciekawym wokalistą. Bardzo swobodnie operuje głosem, jakby od niechcenia – i tak ma być. W chórku wspomaga go B.Weir idealnie wtapiając się z drugim głosem. 
Członkowie Grateful Dead nagle okazali się wybornymi wokalistami. Świetnie pasują i odnajdują się w tej muzyce. Płytę wypełniają idealnie zharmonizowane wokale, kojarzące się z inną ważną amerykańską grupą Crosby, Stills, Nash & Young. 
„Truckin’”, „Ripple” i „Box of Rain” prowadzą tą muzykę  idealnie ku przyszłości. Wszystkie utwory z tej płyty grane były na koncertach aż do końca działalności grupy. „Sugar Magnolia” grywana była jako pierwszy bis jeszcze w latach 80-tych a „Truckin’” stanowił podstawę do rozimprowizowanej części koncertów. Utwór „Friend Of The Devil” żwawo zagrany, wyróżnia się wspaniałym solem J.Garcii na pedal steel gitar  a „Brokedown Palace”  jest jedną z najpiękniejszych ballad jakie zespół nagrał.
Wydawało się, że trudno będzie nagrać coś tak dobrego jak „Workingman’s Dead”. „American Beauty” przyćmił swoją poprzedniczkę.
Dziennikarz Washington Post, Tom Zito tak pisał o tej płycie :
„Najnowszy album grupy Grateful Dead wykazał „mądrość życia” w porównaniu do wcześniejszych prac a jednocześnie zachował „entuzjazm młodości”.
Więc nucąc sobie „Ripple” wkraczam na swoją ścieżkę i idę prosto przed siebie.



















środa, 17 lutego 2016

THE GROWING CONCERN - The Growing Concern /1968/


 1. Hard Hard Year (L. Ramsford) - 4:25 
2. Edge Of Time (Dan Passaglia) - 4:28 
3. Tomorrow Has Been Cancelled (John Pedley, Ralph Toms) - 2:44 
4. A Boy I Once Knew Well  (John Pedley, Ralph Toms) - 4:24 
5. All I Really Want (Dan Passaglia) - 2:20 
6. Mister You're A Better Man Than I (M. Hugg) - 4:50 
7. What Kind Of Life (Dan Passaglia) - 2:58 
8. Other Side Of Life (F. Neil) - 4:57 
9. I Know A Girl (Dan Passaglia) - 2:36 
10.Sit Down I Think I Love You (S. Stills) - 2:24 

*Pete Guerino - Vocals Guitar
*Bonnie Macdonald - Vocals
*Mary Garstki - Vocals
*Ralph Toms - Guitar
*John Pedley - Bass
*Dan Passaglia - Organ Vocals
*Ralph Williams - Drums


Właściciel małej  niezależnej wytwórni Mainstream Records, Bob Shad’s, specjalizującej się w jazzie i muzyce filmowej poszukiwał w roku 1967 nowych ,ciekawych, nieznanych grup grających modną w owym czasie muzykę. Wybór padł na dwa zespoły grające psychodelicznego rocka ,których wyróżnikiem były wokale ,na przemian żeńskie i męskie. 
Pierwszą z nich był Big Brother and The Holding Company z wokalistką Janis Joplin a drugą było The Growing Concern z Bonnie McDonald i Mary Garstki. 
I tą drugą grupą się zajmiemy .
Wydany w maju 1968 roku jedyny album zespołu zatytułowany „The Growing Concern” urzeka totalnie zharmonizowanymi a jednak różnorodnymi wokalami z którymi fantastycznie radzą sobie wokalistki B.McDonald , M.Garstki oraz wspierający je a czasami główno prowadzący P.Guerino. Wykazujący się wielkim talentem ,grający na organach D.Passaglia  wraz z gitarzystą R.Tomsem powodują ,że słucham tej płyty przechodząc jakby na drugą stronę lustra. Wprawdzie nie o to chodzi by dogonić króliczka  ale dźwięki  dochodzące do moich uszu nieodparcie kojarzą mi się z muzyczną  „Alicją w krainie Czarów”.
Słodki , melodyjny głos B.McDonald wraz z twardym jak skała wokalem M.Garstki fantastycznie wrzyna się w muzykę ,która została zaprezentowana na płycie.
Już początek płyty daje nam posmak tego co będzie się działo.
 „Hard Hard Year”  prezentuje właśnie pięknie współbrzmiące żeńskie wokale ,a w tle organy czysto brzmiące i doprowadzające do baśniowej nostalgii. Wokalista P.Guerino pojawia się w utworach grupy z czystym głosem ,również pasującym tak do muzyki jak i do dziewcząt śpiewających co najlepiej słychać w utworach „A Boy I Once Knew Well” i „What Kind Of Life”. W tle tych intrygujących, czasami anielskich wokali ostre ,kąśliwe solówki gitarowe R.Tomsa łączą się z brzmieniem organ tworząc jedną z najbardziej zharmonizowanych płyt w historii muzyki psychodelicznej.
Album został świetnie nagrany ,charakteryzuje się wysoką jakością muzyczną i absolutnie nie zasługuje na zapomnienie podobnie jak i grupa The Growing Concern, która po jego nagraniu rozpadła się.





                                          



                                                                                                                                                                                      




niedziela, 14 lutego 2016

THE 13th FLOOR ELEVATORS - The Psychedelic Sounds Of The 13th Floor Elevators /1966/



1. You're Gonna Miss Me (R. Erickson) -                                 2:31
2. Roller Coaster (R. Erickson, T. Hall) -                                  5:04
3. Splash 1 (C. Hall, R. Erickson) -                                             3:53
4. Reverberation (R. Erickson, S. Sutherland, T. Hall) -       2:47
5. Don't Fall Down (R. Erickson, T. Hall) -                               3:01
6. Fire Engine (R. Erickson, S. Sutherland, T. Hall) -            3:19
7. Thru The Rhythm (S. Sutherland, T. Hall) -                         3:07
8. You Don't Know (R.P St John) -                                            2:56
9. Kingdom Of Heaven (R.P St John) -                                     3:08
10.Monkey Island (R.P St John) -                                              2:40
11.Tried To Hide (S. Sutherland, T. Hall) -                               2:48

*Roky Erickson - Vocals, Rhythm Guitar
*Stacy Sutherland - Lead Guitar
*Tommy Hall - Amplified Jug
*Benny Thurman - Bass
*John Ike Walton - Drums, Percussion


Muzyka psychodeliczna to nie tylko udziwnione efektami dźwiękowymi czy też nieograniczonymi czasowo improwizacjami nagrania ,to również muzyka prosta , garażowa wywodząca się z prymitywnego ducha młodzieńczego spojrzenia na świat. 
Proste ,ostre riffy gitarowe połączone z czasami głośnym wykrzykiwaniem tekstu doprowadzają do wybuchu tej niczym niekontrolowanej energii młodych ludzi , którym nie odpowiadał istniejący  stan rzeczy. W latach 1965-67  powstało wiele garażowych kapel , które jednak nie przetrwały próby czasu i odeszły w kompletne zapomnienie. Ale nie wszystkie.
W Austin, w stanie Teksas z dwóch grup The Lingsmen oraz The Spades narodził się legendarny zespół o dziwnej nazwie The 13th Floor Elevators.
Nazwa grupy pochodzi stąd, że M (marihuana) jest trzynastą literą alfabetu, a większość budynków w Stanach nie ma 13 piętra (po 12 jest od razu 14). Muzycy twierdzili, że jeśli ktoś chce osiągnąć 13 piętro i dojść do nowego poziomu świadomości, to powinien razem z nimi wybrać się w magiczną podróż.
R.Erickson, S.Sutherland, T.Hall, B.Thurman oraz J.Ike Watson tworzyli tą oryginalną grupę. Muzycy zespołu twierdzili ,że jako pierwsi na świecie nazywali się psychodelicznymi wyprzedzając o 14 dni/sic!/ Grateful Dead.
Drugiego stycznia 1966 roku grupa odbyła swoją pierwszą sesję nagraniową, podczas której nagrano „You’re Gonna Miss Me” oraz „Tried to Hide” – numery które stały się podstawą debiutanckiej płyty zatytułowanej „The Psychedelic Sounds Of The 13th Floor Elevators”.
Po nagraniu singla z wymienionymi utworami grupa wyjechała do S.F. a lokalna wytwórnia płytowa International Artist zajęła się, niestety jego kiepską promocją. 
Jakież było zdziwienie gdy singiel sam przedarł się na 55 miejsce listy Bilboardu. Zespół zmuszono do powrotu i w Dallas powstała dalsza część płyty nagrana według koncepcji T.Halla - czyli najpierw chłopcy zażyli LSD ,potem wypalili jointa by w ciągu czterech godzin nagrać materiał na całą płytę. Debiut grupy utrzymany jest w konwencji garażowej psychodelii a charakterystycznym efektem przewijającym się we wszystkich nagraniach jest wytwarzany przez T.Halla dźwięk elektrycznego dzbanka podobny do głosu wydawanego przez indyka.
Niestety życie muzyków w Houston nie należało do najłatwiejszych ,  teksańska policja nie miała litości dla długowłosych freaków chodzących po ulicy. Po nagraniu drugiej płyty w zespole coraz bardziej psuły się stosunki personalne a koncerty muzycy grali będąc cały czas na potężnym haju. Odbiło się to znacznie na psychice R.Ericksona który popadał stopniowo w schizofrenię i musiał podjąć się kuracji. S.Sutherland znowuż walczył z głęboką depresją co spowodowało ,że po nagraniu drugiej płyty „Easter Everywhere” grupa przestała istnieć. Wydany w 1969 roku lp „Bull Of The Woods” jest już zbiorem nagrań niedokończonych  pośpiesznie zebranych i wydanych jako trzeci tytuł w dyskografii zespołu.




                                         





piątek, 12 lutego 2016

T.JAMES & THE SHONDELLS - Cellophane Symphony /1969/



1.Cellophane Symphony (E. Gray, M. Vale, P. Lucia, R. Rosman, T. James) - 9:38
2.Makin' Good Time (R. Cordell, T. James) - 2:36
3.Evergreen (R. Cordell, T. James) - 2:07
4.Sweet Cherry Wine (R. Grasso, T. James) - 4:20
5.Papa Rolled His Own (P. Lucia, T. James) - 1:46
6.Changes (P. Lucia, R. Grasso, T. James) - 5:36
7.Loved One (M. Vale, T. James) - 3:41
8.I Know Who I Am (R. Cordell, T. James) - 3:53
9.The Love Of A Woman (R. Cordell, T. James) - 4:27
10.On Behalf Of The Entire Staff And Management (R. Cordell, T. James) - 3:56


*Tommy James - Vocals, Guitars, Electric, Acoustic Pianos, Hammond Organ, Harpsichords, Moog Synthesizer
*Eddie Gray - Guitars
*Ron Rosman - Electric, Acoustic Pianos, Hammond Organ, Harpsichords, Moog Synthesizer
*Mike Vale - Bass guitar
*Peter Lucia -  Drums, Percussion



Większość ludzi zna grupę Tommy James and The Shondells z łatwych , lekkich przebojów łatwo wpadających w ucho. „Crimson and Clover” , „Mony,Mony” , „I Think We’re Alone Now”  zajęły odpowiednio pierwsze, trzecie i czwarte miejsca na listach przebojów w USA. 
W Anglii co ciekawe grupa nie miała żadnych tego typu osiągnięć.
Tommy James urodził się w 1947 roku a pierwszy swój band założył mając lat dwanaście. Grupa zwała się The Tornadoes a rok później przyjęła już nazwę The Shondells.
Łatwość z jaką przyszło wykonywać grupie utwory pełne chwytliwości dla uszu doprowadziło do zaszeregowania nagrań zespołu jako bubble- gum. 
Przez dwa lata 1964-66 The Shondells udzielało się na rynku muzycznym aż lider T.James powiedział „dość”. Rozpoczął pracę w sklepie muzycznym i sporadycznie pogrywał sobie na estradzie.
Długo nie wytrzymał. Już po roku wystartował z nową odsłoną The Shondells. 
Rynek muzyczny zmienił się opanowała go psychodelia i ta eksperymentatorska jak i ta łagodniejsza.
T.James umiejętnie połączył oba nurty i rozpoczął pracę nad kolejnymi nagraniami.  W 1968 roku jako T.James & The Shondells powstała płyta „Crimson and Clover” z fantastycznym tytułowym nagraniem w którym muzycy wykorzystali  kilka technik twórczego zniekształcenia dźwięku. Wydano ją w styczniu 1969 roku a pod koniec tegoż roku ukazała się kolejna pozycja w dyskografii zespołu „Cellophane Symphony”.
„Cellophane Symphony” jest jednym z pierwszych albumów w historii muzyki na którym wykorzystany został syntezator Mooga. Lider grupy mówił :”Album był bardzo eksperymentalny i chociaż dziś brzmi to nieco archaicznie w tamtym czasie było to nowatorskie.” 
Pulsujące różne efekty dźwiękowe uparcie trzymają się wokół powtarzanego riffu a na to wszystko nakładają się dźwięki syntezatora. Moog nie jest jedyną rzeczą co wyróżnia tą płytę. Cechuje ją szeroki wachlarz brzmień . Mamy tutaj i rockowe „Makin’ Good Time” , balladę „Evergreen” kolejny słodko psychodeliczny przebój „Sweet Cherry Wine” a do tego dodajmy komediowe „Papa Rolled His Own” i na zakończenie posłuchajmy psychodelicznej balangi w utworze „On Behalf Of the Entire Staff and Management” . Oto obraz tej płyty. Niby muzyki łatwej i przyjemnej ale bliższa jest ona swoistej wersji "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band" niż tradycyjnej muzyce popowej.
Po nagraniu płyty zespół dostał propozycje zagrania na festiwalu w Woodstock. Jednak T.James przebywał w tym czasie na Hawajach a grupa już nie istniała.

Tommy James rozpoczął z powodzeniem karierę solową a jego utwory nierzadko gościły na listach przebojów. 




                                         


środa, 10 lutego 2016

VELVETT FOGG - Velvett Fogg /1969/


1. Yellow Cave Woman (K. Law) - 6:57
2. New York Mining Disaster 1941 (R. Gibb, B. Gibb, M. Gibb) - 2:55
3. Wizard Of Gobsolod (P. Eastment) - 2:56
4. Once Among The Trees (K. Law) - 5:38
5. Lady Caroline (P. Eastment) - 2:23
6. Come Away Melinda (Fran Minkoff, Fred Hellerman) - 5:52
7. Owded To The Dip (G. Mullett, M. Pollard, P. Eastment) - 6:09
8. Within The Night (K. Law) - 4:45
9. Plastic Man (Frank Wilson, Graham Mullett) - 4:45
10.Telstar '69 (Bonus Track) (K. Law) - 2:46

*Keith Law - (Songwriter)
*Frank Wilson - Hammond Organ, Vocal
*Paul Eastment - Guitar, Vocal
*Graham Mullett - Drums
*Mick Pollard - Bass Guitar


Wokalista Ernie Handy wraz z gitarzystą Bobe Hewittem założył w 1968 roku w Birmingham zespół, który został nazwany Velvett Fogg. Składu dopełnili perkusista Graham Mullett, basista Mick Pollard i grający na organach Hammonda Frank Wilson. 
Wkrótce po założeniu, zespół wyjechał do Niemiec, gdzie grał w klubach rozrywkowych a swoje występy uczynił atrakcyjniejszym poprzez występy na scenie tancerki go-go.
Po powrocie do Birmingham grupą zainteresował się Jack Dorsey z Pye Records, wytwórni która szukała jakiegoś  zespołu z modnego wówczas undergroundu muzycznego.
Na jeden koncert trafił do Velvett Fogg młody gitarzysta Tony Iommi, który  zastąpiony został przez Iana Leightona kumpla F.Wilsona . Ostatecznie jednak na płycie zagrał Paul Eastment /który był kuzynem T.Iommi/.
Materiał na płytę zatytułowaną „Velvett Fogg” napisał lokalny songwriter i gitarzysta a także przyjaciel zespołu Keith Law, weteran sceny Birmingham. Utwory zostały wyprodukowane przez J.Dorseya i wydane w styczniu 1969 roku.
Dla mnie jest to oryginalny album psychodeliczny ale już pojawiają się na nim pewne pierwiastki muzyki progresywnej. Nie ma tutaj już słynnych organów Farfisa ale jest za to potężne brzmienie Hammondów, które u mnie zawsze wywołują jakże rozkoszne dreszcze.
Dwa covery nagrane przez grupę są imponujące i świetne. „Come Away Melinda”  Tima Rosa jest cudownie zaaranżowanym psychodelicznym utworem z instrumentem F.Wilsona na pierwszym planie. Spokojnie zaśpiewana linia wokalna, lekko zniekształcona wspomagana jest pobrzmiewającymi w tle tajemniczymi efektami dźwiękowymi. Drugim coverem jest utwór Bee Gees „ New York Mining Disaster 1941” zagrany dynamicznie i również wzbogacony „rozmazanymi” dźwiękami uroczej psychodelii.
A otwierający płytę „Yellow Cave Woman” ukazuje w pełni jak psychodelia przekształca się w progresywne dźwięki. Powolny transowy rytm, płynne frazy organów oraz kąśliwe zagrywki gitary nadają ton tej atrakcyjnej kompozycji. Mocno w psychodelicznym klimacie osadzony jest utwór „Lady Caroline” a „Owed to the Dip” jest niezapomnianym jazzującym numerem , który nie pozwala o sobie zapomnieć poprzez wspaniałe instrumentalne jammowanie muzyków. Niestety po wydaniu płyty Pye Records przestała interesować się wypromowaniem produktu i płyta przeszła prawie niezauważona a jesienią 1969 roku grupa Velvett Fogg przestała istnieć.
Organistę  F.Wilsona możemy  usłyszeć na płycie grupy Warhorse, P.Eastment założył zespół Ghost i nagrał z nim płytę „When You’re Dead” a K.Law wciąż pisze piosenki i jest wziętym kompozytorem w południowo-wschodniej części Anglii.







niedziela, 7 lutego 2016

ULTIMATE SPINACH - Behold and See /1968/


Side One
1. Gilded Lamp of the Cosmos (Bruce-Douglas)
2. Visions of Your Reality (Bruce-Douglas)
3. Jazz Thing (Bruce-Douglas)
4. Mind Flowers (Bruce-Douglas)
Side Two
5. Where You’re At (Bruce-Douglas)
6. Suite: Genesis of Beauty (In Four Parts) (Bruce-Douglas)
7. Fifth Horseman of the Apocalypse (Bruce-Douglas)
8. Fragmentary March of Green (Bruce-Douglas)

Ian Bruce-Douglas-guitar, harmonica, keyboards, vocals
Richard Nese-bass
Geoffrey Winthrop-guitar, vocals, sitar
Barbara Hudson-guitar, vocals
Keith Lahteinen-drums, vocals

Druga płyta grupy Ultimate Spinach została wydana w 1968 roku i nosi tytuł „Behold & See”.  
Jest poniekąd kontynuacją debiutu ale jest bardziej dojrzała i intrygująca.
Zespół powstał rok wcześniej w Bostonie i należy do czołówki tzw. bostońskiego brzmienia lat 60-tych.
I.Bruce-Douglas, B.Hudson, K.Lahteinen, G.Winthrop i R.Nese wcześniej występowali pod nazwa The Unicorn.
Niestety prowadzona nieudolnie kampania reklamowa spowodowała , że zespoły bostońskiego brzmienia nie zdołały przebić bratnich dusz z San Francisco.
A płyta jest świetna wystarczy tylko sobie jej posłuchać.
Otwiera ją zaśpiewana przez B.Hudson piosenka  „Gilded Lamp of the Cosmos” jedna z najładniejszych psychodelicznych ballad folkowych. Mocny głos wokalistki zbliżony troszkę do wokalu Sonji Kristiny / z Curved Air/ wprowadza nas w lekkie oszołomienie.
Lider grupy Ian Bruce-Douglas główny twórca repertuaru zespołu w swoich tekstach wnikliwie obserwuje to co się wokół niego dzieje. Jego rozczarowanie płytkością społeczeństwa daje obraz w utworze „Vision Of Your Reality”. Zaśpiewany przez niego  utwór utrzymany jest w podobnej konwencji co „Gilded Lamp of the Cosmos”.
Ponad sześciominutowy kolejny numer „Jazz Thing” mający delikatne  psychodeliczne, ulotne dźwięki za sprawą wibrafonu i wspaniałej partii fletu nagranej z pogłosem powoduje, że muzyka dociera do nas poprzez ten swoisty strumień podświadomości muzycznej. 
Powolny rytm, snujący się po obrzeżach naszych myśli sprawia, że następny utwór „Mind Flowers” swoimi dźwiękami wprowadza nas w stan niepokoju. Dziwne elektroniczne dźwięki połączone są z trwającą prawie dziesięć minut solówką na gitarze, wokal najpierw spokojny przechodzi w ekspresję by w środkowej partii utworu stać się kosmiczną melorecytacją.
Najlepszy utwór na płycie.
Długie trzy ostatnie numery wypełniające album „Behold and See” zabierają nas w świat sielankowego kosmicznego obrzędu  prowadzącego w „Fifth Horseman of the Apocalypse” do dynamiczniejszej części za sprawą gry Bruca-Douglasa na gitarze. Po chwili wszystko wraca do wcześniejszej sielanki za sprawą dźwięków fletu, harmonijki i głosów anielskich.
To jest naprawdę znakomity i ambitny album, jeden z moich ulubionych.