środa, 9 marca 2016

MECKI MARK MEN - Running in the Summer Night /1969/


1. Sweet Swede Girls (4:20)
2. Playing Child (4:40)
3. Is He Safe? (4:13)
4. I Don't Wanna Hurt You (4:00)
5. Future On The Road (4:46)
The Life Cycle:
6. Spoken Introduction (0:13)
7. Born (3:59)
8. Different Directions (2:54)
9. Being Is More Than Life (2:46)
10. Help Me Somebody (2:29)
11. Butterfly (3:18)
12. Running In The Summernight (5:13)


- Mecki Bodemark / organ & vocals
- Pelle Ekman / drums
- Bengt "Bella" Fehrlin (Linnarsson) / bass
- Kenny Häkansson / guitar

Stany Zjednoczone oraz Anglia bez wątpienia były w latach sześćdziesiątych krajami gdzie powstawało najwięcej zespołów muzycznych, gdzie tworzono nowe nurty muzyczne , które określały muzykę na wiele lat do przodu.
W innych państwach starego kontynentu tez działy się ciekawe rzeczy, może nie aż tak spektakularne ale na pewno godne uwagi.
Miała Francja swój Alan Jack Civilization czy Moving Gelatine Plates, w Holandii z mroczną, surową psychodeliczną muzyką wybiła się grupa Group 1850, w Niemczech powoli powstawał ruch zwany krautrockiem a we Włoszech już szykowała się słynna scena italo proga z takimi zespołami jak: Premiata Forniera Marconi czy Le Orme.
Dużo działo się w Skandynawii.
I właśnie jednym z zespołów z tych zimnych krajów poświecę teraz parę zdań.
W 1966 roku Mecki Bodemark czołowa postać szwedzkiej sceny muzycznej wraz z dwoma perkusistami B.Fredholmem i T.M.Gartzem oraz saksofonistą H.Nordstromem i gitarzystą C.Svanbergiem założył zespół Mecki Mark Men. Muzycy ci wcześniej występowali w lokalnych zespołach a Bodemark i Gartz znali się  ze szkoły. Grupa wykonywała unikatową mieszankę psychodelii, jazzu i ciężkich rockowych dźwięków. Debiutancki Lp jest pierwszą psychodeliczną płytą nagraną w Szwecji. Po jego nagraniu lider M.Bodemark dobrał sobie nowych muzyków i nagrał z nimi dwie kolejne płyty.
W 1969 roku ukazała się płyta „Running in the Summer Night” nagrana w kwartecie, obok lidera grającego na organach Hammonda i śpiewającego znaleźli się : basista B.Fehrlin, perkusista P.Ekman oraz gitarzysta K.Hakansson. Otrzymaliśmy swoistą kombinację jazzu, bluesa i  ciężkiego kosmicznego rocka podbarwionego psychodelią.  
Wibracyjne dźwięki Hammonda wraz z sfuzzowaną, czarodziejską gitarą Hakanssona stanowią podstawę tej płyty. Ta muzyka krąży niczym planetoida wokół J.Hendrixa i zespołu Vanilla Fudge. Czasami zaskakuje mrocznymi dźwiękami /”I Don’t Wanna Hurt You”/, czasem mamy powiew jakby mroźnej północy /”Future On the Road”/ a gdyby tego było za mało to w utworze „Is He Safe?” mamy bardzo ładną linię melodyczną z miłym ciężkim bassem B.Fehrlina. 
Generalnie płyta zdominowana jest przez lidera i jego dzikie organy, które bardzo fajnie współbrzmią z Hendrixowską gitarą a całość słucha się bardzo przyjemnie chociaż są to trudne dźwięki i potrzebują trochę skupienia oraz podkręcenia potencjometrów na wzmacniaczu.  

Grupa nagrała dwa lata później jeszcze album „Marathon” po czym uległa rozwiązaniu. 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz