01. The Village Green Preservation Society - 2:46
02. Do You Remember Walter? - 2:24
03. Picture Book - 2:35
04. Johnny Thunder - 2:29
05. Last Of The Steam-Powered Trains - 4:08
06. Big Sky - 2:48
07. Sitting By The Riverside - 2:20
08. Animal Farm - 2:58
09. Village Green - 2:07
10. Starstruck - 2:19
11. Phenomenal Cat - 2:34
12. All Of My Friends Were There - 2:22
13. Wicked Annabella - 2:40
14. Monica - 2:13
15. People Take Pictures Of Each Other - 2:11
- Ray Davies (Raymond Douglas Davies) - lead vocals, guitar, keyboards, producer
- Dave Davies (David Russell Gordon Davies) - lead guitar, backing vocals, lead vocals (13)
- Pete Quaife (Peter Alexander Greenlaw Quaife) - bass, backing vocals
- Mick Avory (Michael Charles Avory) - drums, percussion
+
- Nicky Hopkins - additional keyboards
- Rasa Davies - female backing vocals
Tematem płyty „The Kinks Are the Village Green Preservation
Society” jest nostalgia. Wiele utworów skupia się po prostu na wspominaniu
przeszłości ale Ray Davies, główny dostarczyciel tekstów jest niepewny co do
tego jak żyć – z jednej strony pragnie, aby przeszłość została zostawiona sama
sobie a z drugiej strony jest rozczarowany i cyniczny co do niepewnego i
obojętnego świata, który chce eksplorować. To że nie może wrócić do pełnego
melancholii, niewinnego, prostego życia, które prowadził już w otwierającym
płytę „Village Green” jest głównym tematem. Ukazuje on tu obie strony
wewnętrznego konfliktu. Piosenkarz czuje się dobrze w Village Green, ale chce
żyć własnym życiem, więc odchodzi, ale kiedy wraca, gdy zewnętrzny świat go
męczy, widzi, że do wioski przybyli również inni, pragnący znaleźć ukojenie w
idyllicznym, prostym miejscu. Ale dzięki ich obecności to niegdyś nostalgiczne
miejsce nie jest już wyjątkowe, a wszystko co było kiedyś naturalne, przypomina
wypolerowany antyk.
Teksty
utworów zamieszczonych na tej płycie zadają pytanie: czy jest naprawdę sens
wykorzystywanie wspomnień z przeszłości? Jeśli tak, czy doceniamy je za to,
czym naprawdę były, czy po prostu spoglądamy na nie w różowych okularach, gdy
starzejemy się i nasza rzeczywistość nas przygniata?
Mimo upływu
52 lat te kwestie nadal są aktualne i jakże rzeczywiste w obecnych czasach.
No a teraz
porozmawiajmy trochę o muzyce. Każda z piosenek ma swoje unikalne i zapadające
w pamięć melodyjne haczyki, które tworzą bogatą i bujną kompozycję, czasem
psychodeliczną produkcję a namiętny wokal wciąga Cię dalej w słodko-gorzkie
emocje. Dave Davies po wydaniu płyty powiedział:”to najlepsza rzecz, jaką
kiedykolwiek zrobiliśmy”, a jego brat Ray nazwał to „marzeniem zagubionego”.
Kapryśny
otwierający utwór „The Village Green Preservation Society” wymienia wszystkie
„staroangielskie” rzeczy, którym grozi wyginięcie, np. „małe sklepiki”,
porcelanowe filiżanki i dziewictwo. To idealny początek, ponieważ tworzy
nastrój na cały album. „Do You Remember Walter?” wspomina przyjaciela z dzieciństwa
i zastanawia się, jacy są teraz gdy dorośli. Ray śpiewa:”Walter, pamiętasz,
kiedy byłeś młody, a wszystkie dziewczyny znały Twoje imię?/ Walter czy to nie
wstyd, że nasz mały świat się zmienił?”. Całość leci w tym samym nostalgicznym
tonie, na tle wspaniałej perkusji i charakterystycznych dla Dave’a gitarowych
uprzejmości, połączonych do tego z odważną grą na basie. Bardzo mocna melodia.
„Picture
Book” jest prawdopodobnie najbardziej naturalnym wyborem dla singla, będąc
numerem bardzo przyjemnym w słuchaniu, z mocnym basem i chwytliwym refrenem.
Mnie natomiast bierze kolejna porcja. „Johnny Thunder” to po prostu świetna,
radosna piosenka pop, oparta na entuzjastycznym brzmieniu, sugerowanym przez
gitarę i świetne harmonie wokalne, które to napędzają do dania ci
kuksańca:”Chociaż wszyscy starali się jak najlepiej/ Stary Johnny przysiągł, że
nigdy, przenigdy nie skończy tak jak reszta”.
Całość
przechodzi do ciężkiego rhythm and bluesowego „Last of the Steam Powered
Trains”, który dodaje albumowi nieco różnorodności. To numer o niesamowicie
kreatywnej strukturze. Piosenka rozwija się powoli i leniwie, po czym w miarę
postępu utworu stopniowo nabiera energii, a pod koniec nawet przyspiesza. Brzmi
jak powoli odjeżdżający pociąg, coraz szybciej…
Najbliższą
psychodelicznemu zawiasowi jest „Big Sky”. Świetny riff i bębnienie przeplata
się z mówionymi wersetami a wiktoriański posmak zwrotek rozjaśnia całość.
Przyjemna piosenka „Sitting by the Riverside” zagrana została w stylu music
hallu i bez dwóch zdań oddaje ona sielski obraz siedzenia na trawiastym brzegu
rzeki z koszem pełnym piknikowskich wiktuałów. Wysoka i roztrzęsiona melodia
nadaje mu kapryśny charakter, a klawesyn pod koniec refrenu właśnie przenosi
nas w oniryczną atmosferę. Kolejnym numerem jest „Animal Farm”, prosty, rockowy
numer z ładnym pakietem harmonii wokalnych szalejących przez cały album. To
następny mocny punkt programu.
Kolejne
piosenki zasługują na wspomnienie, ponieważ są tu smaczki bez których torcik
byłby co najmniej gorzki. „Village Green” ma piękną, melancholijną melodię i to
wystarczy. „Starduck” biegnie wzdłuż linii i to następna radosna popowa
piosenka. Ładnie wkomponowane skrzypce podkreślają tylko charakterystyczny
wokal, w refrenie zbliżający się do plażowego chłopca. Obszerne użycie fletu w
„Phenomenal Cat” czyni z tego utworu dziwną psychodeliczną melodię spotęgowaną
rymowanką o kocie a atmosferę wiejskiego jarmarku odczujesz w „All Of My
Friends Were There”. Zaśpiewany przez Dave’a Daviesa „Wicked Annabella”
opowiada mroczną historię o czarownicy i jej demonicznych niewolnikach. Muzyka
stara się dopasować do tajemniczych metafor tekstów zmierzając w stronę acid
rockowych dźwięków. Uff, po tych kwasach zespół przedstawia w bardzo niewinnej
formule opartej na rytmach calypso, miłosną piosenkę „Monica”, która prowadzi
do radosnego święta w zamykającym płytę numerze „People Take Pictures of each
Other”.
„The Kinks
Are The Village Green Preservation Society” udaje się zrobić dokładnie to, do
czego dąży każdy album koncepcyjny, od początku do końca: opowiedzieć historię
i sprawić byś żył nią przez cały czas trwania płyty. Niektóre z piosenek
potrzebują trochę czasu, zanim wyrosną w Tobie, ale kiedy już się pojawią, nie
będziesz w stanie wyrzucić ich z głowy. To w pełni angielska płyta a kiedy
pragniesz złapać trochę świeżego wiejskiego powietrza i do tego czujesz się
przygnębiony to zamiast wsiadać do samochodu i jechać po prostu włącz sobie
płytę zespołu The Kinks i spójrz przez okno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz