1. Slip Inside This House (T. Hall, R. Erickson) - 8:03
2. Slide Machine (Powell St. John) - 3:43
3. She Lives (In A Time Of Her Own) (T. Hall, R. Erickson) - 2:58
4. Nobody To Love (S. Sutherland) - 3:00
5. Baby Blue (B. Dylan) - 5:17
6. Earthquake (T. Hall, R. Erickson) - 4:51
7. Dust (T. Hall, R. Erickson) - 4:02
8. Levitation (T. Hall, S. Sutherland) - 2:41
9. I Had To Tell You (Clementine Hall, Roky Erickson) - 2:28
10.Postures (Leave Your Body Behind) (T. Hall, R. Erickson) - 6:30
*Roky Erickson – Vocals, Rhythm Guitar, Harmonica
*Tommy Hall – Electric Jug
*Stacy Sutherland – Lead Guitar
*Dan Galindo – Bass
*Danny Thomas – Drums
Additional Musicians
*John Ike Walton – Drums ("She Lives", and "Levitation")
*Ronnie Leatherman - Bass ("She Lives", and "Levitation")
*Clementine Hall - Backing Vocals ("I Had To Tell You")
Tak to już jest. Inspirację
do napisania kolejnej recenzji płyty spowodowała smutna wiadomość,
która dotarła do nas niedawno. Otóż 31 maja 2019 zmarł
amerykański muzyk, pionier psychodelicznego rocka, założyciel
niezapomnianej i kultowej kapeli The 13th Floor Elevators, Roky
Erickson. Debiut obowiązkowo był już tu opisywany, jest to bez
wątpienia jedna z najbardziej zakręconych i bezpardonowych płyt
jaka ukazała się na rynku amerykańskim w 1966 roku. Zauważ 1966
rok. Pewnie znasz, a jak nie to nadrób tą zaległość bo warto. No
chyba, ze słuchasz tych różnych współczesnych gówien, to na
dobrą sprawę nie masz czego szukać na tym blogu. Spokojnie możesz
go omijać.
Podczas
gdy debiut grupy był swoistym siniakiem, który nabierał rumieńców
z każdym nowym odsłuchem, tak „Easter Everywhere” sprawia, ze
uczucie jest znacznie bardziej mroczne i nieco bardziej powściągliwe.
Roky Erickson brzmi bardziej perwersyjnie, bardziej przekonywująco
sprawiając, że makijaż dźwięków zawartych na tej płycie jest
intrygująco zastanawiający: psychodelia, wpływy Motown, pieprzony
muzyczny jug „wupwupwupwup’up” przez całą wieczność oraz
ekscentryzm przebijający na każdym rowku płyty podobny czasami do
maniakalnego kaznodziei.
„Easter Everwhere” jest spojrzeniem
wewnątrz The 13th Floor Elevators i to po takim hipnotycznym
spojrzeniu oceniaj tą płytę.
Rozpoczęcie
albumu długim i bardzo ambitnym „Slip Inside This House” jest
dziwnie zachęcające ale posiada subtelne ostrzeżenie. Erickson
dobrze i prawdziwie prowadzi cię w swoją podróż LSD, jednak
czując już prawdziwe efekty dmuchania umysłu, przekaz robi się
całkowicie popieprzony i jednocześnie obłąkany. Ale Roky chce
żebyśmy wszyscy weszli do środka i rzucili okiem i podzielili się,
że nie do końca to jest takie piękne. Po takim doświadczeniu
reszta albumu jest jeszcze bardziej rozgrzewająca. „Slide Machine”
oraz „She Lives in (A Time Of Her Own)” są najbardziej podobne
do wszystkiego co powstało na pierwszej płycie grupy. To
konwencjonalne i chwytliwe utwory. „Nobody to Love” brzmi jak The
Byrds ale wejścia szalonego Toma Halla i jego muzycznego dzbanka
zostawiają przebłyski wyobraźni i zmuszają umysł do wypełniania
luk.
Niemal
punktem kulminacyjnym płyty jest cover Boba Dylana „Baby Blue”,
który zagrany z pasją ukazuje dziką siłę wtapiającą się w te
znane nuty.
„Easter
Everywhere” zyskała lepszą produkcję niż „Psychedelic Sound
Of...” co słychać najlepiej na „Earthquake”. Wzajemne
oddziaływanie perkusji i gitary jest szczególnym wydarzeniem. Te
przesterowane, otwarte akordy gitary dobijane są kombinacją
perkusji. To krótkie gitarowe lizanie pojawiające się w małym
odstępie czasu jest zawsze satysfakcjonujące.
Będąca
akustyczną balladą piosenka „Dust” wprowadza nastrój
subtelnego mistrzostwa ukrytego w prawdziwej emocjonalnej naturze.
Zwroty takie jak na „Levitation” może są dość zwyczajne ale
to największy hak na płycie. Chwytliwy niezwykle refren jak i cała
piosenka mogłyby stać się przebojem gdyby nie ociekające
narkotycznymi lewitacjami teksty. A „I Had to Tell You” niesione
jest kilkoma fajnymi harmoniami folkowymi prowadzącymi do zamknięcia
płyty numerem „Postures (Leave Your Body Behind)”. Ależ tu jest
poważny groove, uduchowiona, funkująca gitara i wpływ Motown. A do
tego fantastyczna praca sekcji rytmicznej. „Wupwupwupwup’up”
jest wszechobecne ale bez tego znaku rozpoznawczego The 13th Floor
Elevators byłoby innym zespołem.
Słuchanie
„Easter Everwhere” wymaga poświęcenia, musisz naprawdę znaleźć
czas, aby zanurzyć się umyśle zespołu i rytmach płyty. To jest
mroczny, nieokreślony i dziwny album, który zawsze pozostawia coś
w wyobraźni a słuchając go wypełniasz swój umysł nieznanymi
ścieżkami prowadzącymi w głąb jestestwa.
Wupwupwupwup’up.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz