01 - Barabajagal
02 - Superlungs my Supergirl
03 - Where is she
04 - Happiness runs
05 - I love my shirt
06 - The love song
07 - To Susan on the West Coast waiting
08 - Atlantis
09 - Trudi
10 - Pamela Jo
Wyobraź sobie, że budzisz
się pewnego ranka o wschodzie słońca mając u boku piękną
kobietę, która doprowadza cię do przebudzenia. Bierze cię
delikatnie za rękę i prowadzi przez las aż na skraj wybrzeża z
którego możesz obserwować spokojne, ciszą otulone morze. Im dalej
idziesz, tym głośniej słyszysz wyraźny trzask kaskadowej wody. O
czym ona mówi? „...Poeta, lekarz, rolnik, naukowiec, mag i inni to
bogowie naszych legend”. Podążaj za nią, za lasem znajdziesz się
na szczycie ogromnego, pięknego wodospadu, którego wody lśnią w
błękitnej chmurze pyłu księżycowego. Zatrzymujesz się tylko na
chwilę, po czym przechodzisz w stronę purpurowej łąki. Kiedy
mówi, zauważysz, że jej głos jest delikatny jak zawsze, a
słyszysz go wyraźnie mimo huku spadającej wody. Mówi:”Starsi
naszych czasów wolą pozostać ślepi, my radujmy się, śpiewajmy,
tańczmy przy dźwiękach tęczowych akordów”. Stoi na krawędzi,
patrzy na ciebie, uśmiecha się i - „Hail Atlantis!” krzyczy i
skacze, znikając za horyzontem. Nagle, gdy słońce całkowicie
rzuca cień za siebie, słyszysz cały naturalny świat w całej jego
muzycznej chwale i harmonii. „Droga prowadzi w głębie oceanu!
Chcę cię kiedyś zobaczyć!”. Nadal możesz usłyszeć jej głos,
uspokajający jak zawsze. O moje przedpotopowe dziecko, powiesz mi,
gdzie odeszła?
„Goo
goo goo goo barabajagal” zaczynający album numer łączy Donovana
z psychodelicznym wcieleniem zespołu The Jeff Beck Group, którego
lider zyskał sławę jako gitarzysta grupy The Yardbirds. Ale album
Donovana, „Barabajagal”, wydany w 1969 roku nie jest prawdziwą
współpracą z Beckiem. Grupa wystąpiła w dwóch utworach,
tytułowym i jeszcze jednym („Trudi”). Donovan podążył
bardziej w stronę muzycznej ekspresji niż lirycznej strony, pomimo
oczekiwania przez ludzi tekstów jakie śpiewali folkowi artyści.
Ale Donovan nie jest przedstawicielem ludowego rocka. Jego ścieżka
snuje się wśród wschodnich wpływów, nurkując w psychodelię,
ocierając się w swingującym Londynie jak najsilniejszy blask
słońca.
Tytułowy
utwór rozpoczynający się bluesowym riffem już za chwilę wtapia
się w liczne psychodeliczne szczegóły, które otwierają umysł na
spotkanie szamana z dziewiczą świadomością.
Kolejna
wspaniała psychodeliczna piosenka „Superlungs My Supergirl”
została ułożona przez Johna Paula Jonesa, kolejnego session mana.
Po krótkim cudownym otwarciu utwór nabiera tempa, będąc
napędzanym przez gwiezdne uderzenia bębna i mocno psychodeliczną
gitarę, Big Jim Sullivana. A całość dobija refrenem w którym
aurę robią echo-wokale.
Następne
numery odkrywają Donovana jako opierającego się na wychowaniu
ludowym.
Piękna piosenka „Happiness Runs”, urocza i rozkoszna
nabiera tempa gdy zastosowany okrężny śpiew odbija się echem w
słowach refrenu:”Szczęście biegnie okrężnym ruchem/Myśl jest
jak mała łódka na morzu/Każdy jest częścią wszystkiego”.
Potem jest „I Love My Shirt”-uwielbiam to. To piosenka dla
dzieci, Zabawna, chwytliwa dziecięca melodia, którą naprawdę
polubiłem i często tli się w moim umyśle. „To Susan on the West
Coat Waiting” jest protest songiem opowiadającym historię Susan i
jej kochanka Andy’ego, żołnierza walczącego w Wietnamie. Tekst
utworu jest niezwykły, w przeciwieństwie do większości
współczesnych numerów, gdyż Donovan traktuje Andy’ego jako
sympatyczną ofiarę, a nie jako zbrodniarza wojennego i zabójcę
dzieci. Jeśli chodzi o chórki to zaśpiewały je trzy fanki, będące
akurat w studio.
Po
„To Susan...” następuje „Atlantis”, to dziwna i cudowna
piosenka, żeby jej nie kochać to musiałbyś oszaleć. To po prosu
trzeba posłuchać. Mówiona opowieść o zagubionym kontynencie,
Atlantydzie doprowadza do ostatecznego przyspieszającego finału.
Długi i bardzo wesoły refren powtarzający przez śpiewaków tekst
na długo pozostaje w pamięci. Nie wiem jak Ty, ale ja mogę tego
słuchać co dzień i nigdy mi się to nie znudzi. Grupa Jeffa Becka
dołącza do Donovana w następnym utworze, wesołym rockerze
„Trudi”. Zaskakująco szczera piosenka o uwodzeniu jest jedną z
najlepszych krótkich form psychodelicznej podróży.
Kończąca
płytę „Pamelo Jo” zaczyna się klasycznym, szepczącym wokalem
Donovana nad muzyczną aranżacją fortepianową prowadzącą do
barowego solo gdy „mężczyźni siedzący w barze” podejmują
powtarzający się refren. Ogólnie świetna melodia, której nie
spodziewałem się tutaj.
Słuchając
tego albumu dzisiaj ciągle budzi się we mnie ta nostalgia za
utraconymi latami, a te miłe piosenki Donovana powodują, że z
radością założyłbym zestaw miłosnych paciorków, włożył
kwiatek w lufę pistoletu Gwardii Narodowej czy nosił kwiecistą
koszulę, aby pokazać, jak bardzo kocham i podziwiam tego łagodnego
i naiwnego geniusza.
„Hail
Atlantis!”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz