niedziela, 13 stycznia 2019

JEFFERSON AIRPLANE - Bless its Pointed Little Head /1969/



1 Clergy 
2 3/5 of a Mile in 10 Seconds
3 Somebody to Love
4 Fat Angel
5 Rock Me Baby
6 The Other Side of This Life 
7 It's No Secret
8 Plastic Fantastic Lover
9 Turn Out the Lights
10 Bear Melt


Marty Balin - voc
Jack Casady - bass
Spencer Dryden - dr
Paul Kantner - voc,gtr
Jorma Kaukonen - voc,gtr
Grace Slick - voc



Na przełomie lat 60-tych i 70-tych zaczęły powstawać albumy z nagraniami z koncertów, które z miejsca stały się popularne. Jaki fan danego zespołu nie chciałby usłyszeć tego co grupa ma do zaproponowania na scenie. Owszem, są to te same numery co na płytach studyjnych ale….
Inwencja twórcza muzyków, ich umiejętności oraz ta szczególna więź z publicznością działały tylko na korzyść tych występów. Minęły dni, gdy krzyczące dzieci opróżniały płuca u stóp The Beatles i ich dwuminutowych cudów. Teraz numery miały zmienione aranże oraz wprowadzone zostały czynniki improwizacji. Bez wątpienia najlepiej słychać to na takich albumach jak: „Happy Trails” zespołu Quicksilver Messenger Service, „Live Dead” Grateful Dead czy „At Fillmore East” Allman Brothers Band.

Dużą popularnością cieszy się też płyta z materiałem koncertowym jednej z najpopularniejszych grup Zachodniego Wybrzeża, Jefferson Airplane.
Bless its Pointed Little Head” zawiera nagrania grupy dokonane w salach Fillmore East i Fillmore West w październiku i listopadzie 1968 roku.
Wkład Jefferson Airplane w Summer Of Love jest niezaprzeczalny, toteż dynamiczna wędrówka, którą grupa zaprezentowała na swoim koncertowym albumie, pokazuje co zespół potrafi zrobić na żywo ze swoimi numerami. Dotykając serc i umysłów kontrkultury swoimi ciepłymi odurzającymi piosenkami ukazuje, będąc na szczycie kwasowej dekady pełne pozytywnej energii hymny, które stały się podstawą i sygnaturą całego amerykańskiego pokolenia lat 60-tych.
Utwory legendy hippisowskiej kontrkultury, zespołu Jefferson Airplane okazały się naładowane politycznie, ciągnęły się w otchłanie narkotycznych podróży i dotknęły głębokiego akordu w sercach i umysłach kalifornijskiej młodzieży. Charyzma i piękno głównej wokalistki grupy, Grace Slick sprawiły, że Jefferson Airplane stał się być może wśród mediów najbardziej przyjaznym ze wszystkich kapel z San Francisco. Ich hity z 1967 roku „Somebody to Love’ i „White Rabbit” zostały należycie ocenione przez młodych ludzi. Wszak to było o ich życiu.

Ten koncertowy album uchwycił przewagę i energię tych utworów nad studyjnymi rzeczami. To właściwe nieskrępowane, otwierające drogę ku podróży cynamonowe arcydzieło, pokazujące talent muzyków do grania luźnych form oraz zgrabną grę wokalną Grace Slick i Marty Balina. Tutaj każdy jest bohaterem. Wokal Slick jest w najlepszym wydaniu co pokazuje np. „Somebody to Love”, w którym po zwrotce gdy zespół mocno odjeżdża w kwasowe klimaty, nagle deliryczny wokal wypełnia pozostałą część numeru, jak oszalała piosenkarka gospel z Południowych Stanów.
Piosenka jest mocno podekscytowana, bliższa wersji pierwszego zespołu Grace, Great Society. Podobne blaski wokalne usłyszysz w głosie Balina w „The Other Side Of This Life” czy „It’s No Secret”. Zaskakuje w mocno garażowej wersji „Plastic Fantastic Lover”, gdzie krzyczy nad ostrym rytmem, zrywając kajdany plastikowego kochanka. Improwizacje i luźne podejście do tematu zachwyca w utworze „Fat Angel”, utworze, który napisał Donovan. To niesamowita, pełna tajemnic i pełzających drogowskazów atmosfera, ulotna i prowadząca nas na wysokość ponad chmurami. Tutaj pierwsze skrzypce gra wokal i gitara Paula Kantnera. Potem wodze zostają przekazane gitarzyście Jormie Kaukonenowi i znakomitemu basiście Jackowi Casademu, którzy w bluesie „Rock Me Baby” rozpętują płynne solówki gitarowe w kiełkujące ziarna ery Muddy Watersa.
Ale ostateczne improwizowane osuwisko usłyszysz w „Bear Melt”, w którym na pierwszy plan powraca wokal Grace Slick. Przy powolnym, ciężkim bluesowym riffie, wokal zaczyna nabierać oddechu, porusza się w górę, gdy odwija dziwaczny tekst a Kaukonen rozpętuje za sobą burzę. Zespół przejmuje kontrolę, wyzwala wściekły, roztrzęsiony umysł a wszystko to trwa prawie dziesięć minut zanim ponowne nadejście głosu Slick doprowadzi do surrealistycznych dreszczy.

Surowy i nieokiełznany album „Bless its Pointed Little Head” jest klasycznym dziełem, które świetne prezentuje talent Jefferson Airplane do improwizacji, zapewniając wystarczająco mocne, poszarpane skały w połączeniu z czystszą, bardziej niewinną atmosferą.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz