1. Tangled Up In Blue
2. Simple Twist Of Fate
3. You're A Big Girl Now
4. Idiot Wind
5. You're Gonna Make Me Lonesome When You Go
6. Meet Me In The Morning
7. Lily, Rosemary And The Jack Of Hearts
8. If You See Her, Say Hello
9. Shelter From The Storm
10. Buckets Of Rain
W angielskim miesięczniku
„Let it Rock” z 1975 roku Michael Grey zamieścił taką oto
recenzję piętnastego albumu Boba Dylana „Blood On the Tracks”:
„Choć
nie wiem, w jaki sposób, to jednak w naszej świadomości musi zajść
pewna zmiana, wynikająca z faktu, że to właśnie Bob Dylan dzięki
„Blood On the Tracks”, wydał najmądrzejszy album lat
siedemdziesiątych. Mam wrażenie, że to zmienia wszystko.
Przekształca nasz sposób widzenia Dylana-nie jest już wybitnym
artystą lat sześćdziesiątych, którego twórczy kryzys ciągnął
się od „Blonde On Blonde”. Przeciwnie, Dylan udowodnił, że
jego pretensje do czołowej pozycji w świecie artystycznym są dziś
równie uzasadnione, jak były wówczas-i że jego talent nie zgasł
wraz z końcem dziesięciolecia, na które wywarł tak wielki wpływ”.
Fani
byli zgodni. „Blood On the Tracks” stał się drugim z kolei
studyjnym albumem Dylana, który dotarł do pierwszego miejsca list
przebojów w Stanach Zjednoczonych. I jeszcze jedno. „Blood On the
Tracks” stanowi centralny punkt kariery Dylana. Wraz z wydaniem tej
płyty Dylan zmienił kryteria oceny stosowane przez swoich
odbiorców. Zamiast z „Blonde On Blonde”, jak to się działo w
przypadku wszystkich lp od „John Wesley Harding” do „Planet
Waves”, następne albumy porównywano z „Blood On the Tracks”.
Ta
płyta to coś więcej niż tylko potwierdzenie geniuszu Dylana. Tym
razem bowiem wydał album co najmniej dorównujący własnym
arcydziełom z połowy lat sześćdziesiątych. Jest to ewenement w
historii białego rock and rolla. Tylko Dylan, którego dokonania z
połowy lat sześćdziesiątych wydawały się przecież trudniejsze
do doścignięcia, zdołał wydać płytę dowodzącą, że jego
geniusz wcale nie zginął blisko dziesięć lat wcześniej, jak
powszechnie sądzono. Osiągnął ten sukces całkowicie zmieniając
swoje podejście do języka. Znikły surrealistyczne zwroty z „Blonde
On Blonde”, znikły kaskady dźwięków otaczające te mistyczne
teksty. Ich miejsce zajęła jedność nastroju, spójność
brzmienia i dojrzałość głosu.
We
wrześniu 1974 roku Dylan spędził cztery dni w starym studio A,
jego ulubionym miejscu na Manhattanie i wyprodukował dziesięć
piosenek zawierających studium romantycznej dewastacji będące
wyraźnie pod wpływem rozpadu jego małżeństwa z Sarą. Jednak
płyta o której mowa, „Blood On the Tracks” - nigdy oficjalnie
nie ujrzała światła dziennego. Columbia wydała album pod tym
samym tytułem w styczniu 1975 roku, ale Dylan przerobił pięć
utworów podczas sesji w Minneapolis, co spowodowało znaczną zmianę
brzmienia. Żałoba i tęsknota ustąpiły miejsca zadziwiającemu,
świątecznemu nastrojowi, jakby Dylan bał się ukazał swój
prawdziwy ból.
Album
zaczyna się od „Tangled Up In Blue”, jednego z ponownie
nagranych utworów z Minnepolis, który jest jasnym opisem smutnego
wspomnienia zagubionej miłości. „Tak więc teraz znów
powracam/Trzeba mi jakoś odzyskać ją/Wszyscy ludzie, których
niegdyś znałem/Teraz są tylko snem/Jeśli chodzi o mnie, ja wciąż
jestem na szlaku/I żyję od skręta do skręta/ I wiem już, że
zawsze czuliśmy tak samo/Różniliśmy się tylko co do punktu
odniesienia/Przytłoczeni łzami”.
Muzycznie
mamy tu akustyczną jazdę z lekkim basem i wspaniałą perkusją
Billa Berga. „Simple Twist of Fate” to jedna z najlepszych
piosenek jakie słyszałem u Dylana. Jest to utwór jednocześnie
smutny pełen ubolewania i spokoju, z ogólną wibracją, która
dociera do twojej duszy i wydaje się dotykać cię osobiście.
Melancholijny ton utworu nadaje zstępujący riff i rzadkie aranżacje
na akustyczną gitarę i bas. Następne dwa numery zawarte na tym
albumie to re-nagrania z Minneapolis. „You’re a Big Girl Now”
różni się aranżacją od dwóch pierwszych piosenek. Mamy tu
fortepian oraz wielu gitarzystów przez co melodia staje się
wielowarstwowa. Ale to nie przeszkadza. Dylan śpiewa bezpośrednio o
miłości i jej następstwach.
Podczas
gdy wszystkie piosenki na „Blood On the Tracks” mają odrobinę
negatywnej aury, „Idiot Wind” jest o wiele bardziej gryzący i
cyniczny. „Idiota wiatr, wieje za każdym razem gdy poruszasz
ustami/Wieje w dół uliczek uderzając na południe/Idiota wiatr,
wieje za każdym razem gdy poruszasz zębami/Jesteś idiotką mała/To
cud, że ciągle wiesz jak oddychać”. Pełna praca instrumentalna
doprawiona organami Hammonda pokazuje powściągliwe emocje i służy
do zwiększenia intensywności lirycznej. Dylan znacznie rozjaśnia
dźwięki w „You’re will Make Me Lonesome When You Go”, który
zawiera dużo dobrego klimatu z lat sześćdziesiątych,
prezentowanym w trybie bluegrassowym.
Druga
strona zaczyna się od „Meet Me in the Morning”, zdecydowanie
bluesowego utworu akustycznego, z ustalonymi rytmami. Następna
piosenka to najdłuższy numer na płycie, dziesięciominutowy „Lily,
Rosemary and the Jack of Hearts” utrzymany w optymistycznym
countrowym klimacie. Natomiast „If You See Her, Say Hello”
powraca do powolnego i smutnego podejścia. Dominuje tu głębokie
poczucie melancholii i rezygnacji, a Dylan przyjmuje bezpośrednie
podejście liryczne, wyraźnie wspominając o swojej rozłące z żoną
Sarą. „Jeśli ją zobaczysz, przywitaj ją ode mnie, być może
jest w Tangerze/Zostawiła mnie wczesną wiosną i mieszka tam teraz,
jak słyszałem/Jeśli chodzi o mnie, powiedz, że wszystko jest
dobrze, choć dni są dziwnie długie/Może myśleć, że o niej nie
pamiętam, nie wyprowadzaj jej proszę z błędu”.
Album
kończą jeszcze dwa utwory. „Shelter from the Storm” jest tak
dobra, jak wiele numerów napisanych przez Dylana. Wokal zmienia się
w niej zręcznie między niemal szeptem a wykrzykiwaniem frazy co
zmusza słuchacza do skupienia się i uwagi. Strukturalnie utwór
zbliżony jest do „Simple Twist of Fate”.
„Blood
On the Tracks” zamyka „Buckets of Rain” w którym Dylan używa
swojego głosu z „Nashville Skyline”, a towarzysząca mu gitara
jest wyjątkowo ostra i krucha.
„Życie
jest smutne
Życie
jest klapą
Wszystko
co możesz zrobić, to to co musisz
Robisz
to co musisz i robisz to dobrze
Zrobię
to dla Ciebie, moja słodka
Czyż
nie?”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz