- Subterranean Homesick Blues
- She Belongs to Me
- Maggie's Farm
- Love Minus Zero/No Limit
- Outlaw Blues
- On The Road Again
- Bob Dylan's 115th Dream
- Mr. Tambourine Man
- Gates of Eden
- It's Alright, Ma (I'm Only Bleeding)
- It's All Over Now, Baby Blue
W czerwcu 1964 roku Dylan nagrał piosenkę, która zmieniła
oblicze muzyki folkowej: „Mr.Tambourine Man”. „Hej Panie z Tamburynem zagraj mi
piosenkę/Nie chcę spać nie mam dokąd już wędrować/Hej Panie z Tamburynem zagraj
mi piosenkę/W brzmiąco drżącym ranku pójdę wprost za Tobą”. Dylan przyswoiwszy sobie tradycyjne środki
wyrazu związane z folkiem i bluesem poczuł, że warto byłoby doprowadzić do ich
połączenia. A sytuacja na rynku muzycznym sprzyjała temu. W lutym 1964 roku
przez Amerykę przeszła nowa fala muzyki pop z drugiej strony oceanu na czele
której stali The Beatles. Dylan pierwszy raz uświadomił sobie możliwość
połączenia rocka z folkiem, kiedy usłyszał „House Of The Rising Sun” w
wykonaniu The Animals. Eric Burdon:”Było zdaje się tak. Bob jechał wraz z Baez
do San Francisco z Nowego Orleanu gdy zapowiedziano w radiu nasze nagranie.
Wysłuchał go, zatrzymał samochód, obleciał wóz pięć razy, walnął głową w
zderzak i zaczął skakać wykrzykując: „To jest wspaniałe! To jest wspaniałe!”.
W gruncie rzeczy Dylan nie zamierzał wydawać całkowicie
elektrycznego nowego albumu. Ponieważ piosenki, które dotąd wykonywał na swoich
akustycznych koncertach, nie nadawały się do elektrycznych aranżacji,
postanowił, że jedna strona płyty będzie akustyczna, żeby zrównoważyć stronę z
aranżacjami elektrycznymi. Tom Wilson, producent jego nagrań, zaczął szukać
muzyków, którzy mogliby pracować z Dylanem. Była to grupa doświadczonych muzyków
sesyjnych, wśród których znaleźli się basista John Sebastian, mający wkrótce
założyć Lovin’ Spoonful, perkusista
Bobby Gregg oraz John Hammond Junior, syn dawnego producenta Dylana, grający na
gitarze akustycznej. Nagrań dokonywano
bez specjalnych trudności. Pracując przez cały dzień i część nocy Dylan
ukończył płytę na trzech sesjach, w ciągu dwóch dni. Było to duże osiągnięcie,
jeśli zważyć, że nie miał doświadczenia w nagrywaniu z zespołem. Daniel
Kramer:”Od samego początku było jasne, ze dzieje się coś wspaniałego i w
większości działo się to spontanicznie. Kiedy z głośników zabrzmiał playback do
„Maggie’s Farm”, wszyscy byliśmy dumni. Nie było dwóch zdań-ta piosenka miała
swing, była pełna radości, miała dobrą muzykę, a przede wszystkim-to był
Dylan”.
Piąty album Boba Dylana ukazał się w marcu 1965 roku i został
zatytułowany „Bringing It All Back Home”. Wypełnia go jedenaście piosenek, z
czego na stronie pierwszej mamy siedem utworów zagranych z sekcją elektryczną a
na drugiej cztery tematy podane w aranżacji akustycznej. Wspaniale zaczyna się
płyta, no, lepiej być nie mogło.
„Subterranean Homesick Blues” to, słyszałem, że nazwana jest
jedną z pierwszych rapowych piosenek, a przynajmniej jej prekursorem. W
rzeczywistości przechwytuje ten fajny efekt rytmicznej rozmowy i szybkich rymów
przepływających przez szybko podany rytm. Tekst jest oczywiście bardzo
abstrakcyjny: ”Johny w suterenie miesza lekarstwo/Ja na ulicy rozmyślam o
władzy/Człowiek z orderem na wojskowej pelerynie wyrzucony z pracy/ Męczy go
paskudny kaszel, chce by wypłacono mu należność”. Wspomniana „Maggie’s Farm”
zgrabnie zagrana w konwencji rhythm and bluesowej to piosenka, która mówi o
pracy na farmie pełnej ucisku. Podoba mi się jak melodia współgra z gorzkim
tonem wypowiedzi Dylana. Sposób w jaki kończy każdą zwrotkę, naprawdę oddaje
postawę niezadowolonego i znużonego. „Nie będę już więcej pracował na farmie
Maggie/Budzę się rano, składam ręce do modlitwy o deszcz/Głowę pełna mam
szaleńczych myśli/To wstyd w jaki sposób ona zmusza mnie bym szorował
podłogi/Nie będę już więcej pracował na farmie Maggie”. Kolejne trzy utwory
połączone ze sobą tworzą wspaniałą atmosferę dla całości. „Love Minus Zero”
jest piękna i nastrojowa, „Outlaw Blues” to głośny i chrupiący blues a „On the
Road Again” łączy dwa poprzednie elementy. Pełna aluzji i satyry historia
odkrycia Ameryki, wykpiwająca amerykański sen to ponad sześciominutowy utwór
„Bob Dylan’s 115th Dream”.
Tekst jest wręcz zabawny a ostatnie wersy znamienne:
”Ostatnia wieść jaką miałem od Araba to ta, że utknął na wielorybie/który był żoną
zastępcy szeryfa w tamtejszym więzieniu/Lecz najzabawniejsza rzecz zdarzyła
się gdy opuszczałem zatokę/Ujrzałem trzy
statki płynące w moją stronę/Spytałem kapitana o nazwisko i jak to się stało,
że prowadzi ciężarówkę/Odpowiedział, że nazywa się Kolumb, życzyłem mu więc
powodzenia”.
Utwory nagrane w aranżacjach akustycznych a wypełniające
drugą część płyty, są po prostu wyśmienite. „Mr.Tambourine Man” to
melancholijna i emocjonalna z pięknym liryzmem i lotną gitarą piosenka. „Gates
of Eden” to najcudniejsza surrealistyczna pieśń religijna: „Anielski kowboj
cwałuje na czterometrowej chmurze/Ze świecą płonącą jak słonce, choć blask ten
przenika ciemnością/Wszędzie oprócz miejsc pod drzewami Edenu”. „It’s Alright
Ma, I’m only Bleeding” to gryząca satyra, lekcja życia, najwyższy hymn porażki,
pesymizmu i rozpaczy napisany przez Dylana. Płytę kończy jeden z najczęściej
coverowanych utworów w historii muzyki, „It’s All Over Now, Baby Blue”. To
uderzającą emocjonalna ballada, która mnie… urzeka. Piąty album Dylana jest
jedną z najczęściej słuchanym przeze mnie jego płyt, tuż obok dwóch kolejnych
stanowiących swoistą trylogię wielkich płyt Mistrza.
A piosenka „Mr. Tambourine Man” została nagrana przez zespół
The Byrds na początku 1965 roku w aranżacji, która zapoczątkowała nowy styl w
muzyce, zwany do dziś folk rockiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz