1. Hello Susie
2. Beautiful Daughter
3. Cherry Blossom Clinic Revisited
4. Fields Of People
5. Don't Make My Baby Blue
6. The Last Thing On My Mind
Roy Wood - lead vocals, guitars, keyboards
Bev Bevan - drums, percussion
Carl Wayne - lead vocals, guitars
Rick Price - vocals, bass
Tony Visconti - bass on "Beautiful Daughter"
Brytyjskie zespoły powstające w połowie lat sześćdziesiątych
podążały śladami The Beatles lub The Rolling Stones. The Beatles poprowadzili
paradę słodkich, popowych grup takich jak The Hollies czy The Searchers.
Natomiast The Rolling Stones przewodził bandzie bandytów rhythm and bluesowych:
The Animals, The Pretty Things. Wjeżdżający na scenę muzyczną chwilę później
zespół The Move podążał za jeszcze bardziej bandyckim bandem The Who,
dopasowując się do tej ekscentrycznej mieszanki dziwnych tematów piosenek
wykonywanych z uroczymi melodiami i walącymi rytmami. Również na scenie podczas
występów muzycy The Move bliscy byli brutalizmowi The Who. W trakcie koncertów
niszczyli telewizory i rozbite samochody używając do tego młotów. Przebrani za
gangsterów wśród muzycznego jazgotu eksperymentowali z ogniem, czego efektem
ubocznym był przyjazd w trakcie występów w Marquee trzech straży pożarnych oraz
otoczenie budynku kordonem policji.
Pierwsza płyta grupy zawierała piosenki utrzymane w
konwencji surrealistycznej psychodelii, bardzo zgrabnie zaaranżowane i wykonane.
Już wtedy zespół wyróżniał się oryginalnym brzmieniem. Jednak po jej nagraniu w
wyniku załamania nerwowego opuścił grupę Ace Kefford (nagrał później solową
płytę) a chwilę przed nagraniem drugiego lp Trevor Burton przeszedł do The
Uglys. Jego nagłe odejście zmusiło The Move do odwołania planowanej trasy
koncertowej po USA. Zastąpił go Rick Price z którym zespół wszedł do studia,
aby nagrać swój drugi lp.
„Shazam” powstał w lutym 1970 roku i zachował wiele
wcześniejszych cech charakterystycznych dla debiutu ale wprowadził także nową
mieszankę rocka, psychodelii i orientacji progresywnych. Utwory takie jak
„Hello Susie” czy odświeżona wersja piosenki Toma Paxtona, „The Last Thing On
My Mind” były zwiastunem tego, co Wood chciał osiągnąć dzięki nadchodzącej erze
Electric Light Orchestra. Płyta wydana została
przez A & M i wzbudziła
pozytywne recenzje, co doprowadziło do tournee po Stanach. Jednak muzyka nie
zrobiła większego wrażenia na tamtejszej widowni, zarobek był mały a i muzycy
najwyraźniej zdołali wkurzyć się nawzajem, co w końcu doprowadziło do rozstania
się Wayne’a z resztą zespołu. Na jego miejsce przyszedł Jeff Lynne ale to już
inna historia.
Otwierający drugą płytę utwór „Hello Susie” to twarde boogie,
wzmocnione rockowo, napędzane głosem Wooda, coś mi tu przypomina. Czyż nie tak
za parę lat wykorzystywany będzie wokal przez glamowe zespoły? Co ciekawe utwór
ten był sukcesem w wykonaniu grupy Amen Corner, a nie w oryginale.
Wspaniała symfonia zaaranżowana przez Viscontiego, która
musi wywoływać koszmary McCarnteya, to „Beautiful Daughter”, zaśpiewana przez
Wayne’a urocza piosenka wprowadzająca słuchacza w świat wytwornych
arystokratycznych balów. Słodki numer z doskonałą smyczkową aranżacją.
Nowa wersja znanego z debiutu numeru „Cherry Blossom Clinic Revisited” to ciężka psychodeliczno
rockowa jazda wzbogacona pulsującą gitarą basową, która w pewnym momencie
ustaje, by potem pojawić się w formie musicalu z zakręconą gitarą.
Dziesięciominutowa piosenka „Fields of People” to świetny rockowy numer z
elementami „flower power”, który został napisany przez muzyków amerykańskiej
grupy Ars Nova. Tutaj mamy cover tej piosenki, ale jaki! Wspaniały główny
wokal, świetne harmonie wokalne, ładna linia basu, pompująca perkusja i
odświętna gra na gitarze. Jest to kompozycja z powietrzem angielskiej wsi
zmieszanej z zasadami hard rocka (kłania się tu „trójka” Led Zeppelin). Blues
rockowa „Don’t Make My Baby Blue” wyróżnia się ostrą gitarową zagrywką i mocnym
rytmem tak charakterystycznym dla tamtych czasów. Warto zwrócić uwagę na ten
numer. Pobrzmiewa tu i Led Zeppelin i Free.
I na koniec mamy „The Last Thing On My Mind” autorstwa Toma
Paxtona. W jakiś sposób The Move psychedelizował smutną balladę folkową, dodając wszechobecne,
wibrujące elektryczne dwunastostrunowe solówki gitarowe i ciągłe, perkusyjne
podwójne uderzenie, zachowując przy tym
liryzm i pełne uczucie. To element, który porusza się po terytorium The Byrds,
pozostawiając specyficzny sposób gry McGuinna włączony do kwasowych tajemnic
Jerry’ego Garcii.
„Shazam” to naprawdę kawał świetnej muzyki, i jestem bardzo
zadowolony, że często wypełnia moją muzyczną duszę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz