- Estimated Prophet (Weir/Barlow)
- Dancin' In The Streets (Stevenson/Gaye/I. Hunter)
- Passenger (Lesh/Monk)
- Samson and Delilah (Traditional arr. Bob Weir)
- Sunrise (D. Godchaux)
- Terrapin Station:
- Lady With A Fan (Garcia/Hunter)
- Terrapin Station (Garcia/Hunter)
- Terrapin (Garcia/Hunter)
- Terrapin Transit (Hart/Kreutzmann)
- At A Siding (Hart/Hunter)
- Terrapin Flyer (Hart/Kreutzmann)
- Refrain (Garcia)
- Bob Weir - guitar, vocals
- Phil Lesh - bass, vocals
- Jerry Garcia - guitar, vocals
- Donna Godchaux - vocals
- Keith Godchaux - keyboards
- Bill Kreutzmann - drums
- Mickey Hart - drums
Dziewiąty album zespołu został nagrany po blisko
osiemnastomiesięcznym milczeniu. Po nagraniu „Blues For Allah” drogi muzyków
rozeszły się.
Dając raptem tylko trzy koncerty w 1975 roku /ale za to jakie
wspaniałe!/ zespół udał się na zasłużone wakacje. Jedynie Jerry Garcia nie
próżnował i pojechał w trasę z własną kapelą Jerry Garcia Band. Wieści z obozu
Grateful Dead nie były pomyślne, myślano o jeszcze dłuższych wakacjach a może
nawet i…
Na szczęście niespokojne dusze muzyków-artystów zbuntowały
się. Wprawdzie dopiero w czerwcu 1976 roku zespół wyruszył w trasę po Stanach
ale od razu dał w danym miesiącu 18 koncertów. I tak już poszło. Dogrywanie się
na trasach w 1976 roku doprowadziło do radości wspólnego grania i już na
początku kolejnego roku muzycy weszli do studia nagraniowego aby nagrać kolejny
album. Płyta powstawała w studiu Sound City w Van Nuys w Kalifornii a nagrywana
była od lutego do maja 1977 roku. Producentem nagrań był Keith Olsen a całość
wydała wytwórnia Arista
„Terrapin Station” ukazała się w lipcu 1977 roku.
Płyta zawiera sześć utworów z czego na drugiej stronie lp.
zespół zamieścił tytułową rozbudowaną
kompozycję trwającą ponad szesnaście minut.
„Terrapin Station Part 1” podzielona jest na siedem
części z czego pierwsza
„Lady with a Fan” jest smutnym wstępem do całości.
Garcia i Hunter od zawsze lubili mistyczne formy i mając w sercu folkowe
piosenki starali się stworzyć suitę nawiązującą do tych pierwszych dni życia,
do narodzin. Całość poprzez kolejne części prowadzi nas do stacji Terrapin,
stacji pełnej zadowolenia i humoru na której dwa żółwie wygrywają skoczną
melodię. Tak to wygląda na okładce płyty. Muzycznie mamy tutaj jeszcze jeden
zwrot. Otóż suita „Terrapin Station Part 1” zawiera bardzo symfoniczne dźwięki
zbliżone do muzycznych dokonań czołowych zespołów progresywnych takich jak
chociażby Yes. Praktycznie zanika w tym materiale strofa jazzowo bluesowa ale
wcale to nie razi a słucha się tej nowej muzyki Grateful Dead bardzo dobrze.
Zresztą sami muzycy bardzo lubili grać tę suitę, wykonywana
była na żywo 302 razy
i to w pełnej postaci. Pozostałe utwory na lp. są jednymi
z najlepszych jakie napisali
i Bob Weir i Phil Lesh i rodzynek Donna Godchaux.
„Estimated Prophet” napisany prze Weira i Barlowa ze
zwrotkami utrzymanymi w lekkiej konwencji reggae przechodzi w trakcie refrenu w
niczym niekrępujący, uwolniony w przestrzeń meteor. Wyeksponowany do przodu bas
Lesha świetnie integruje się z solówką Garcii.
„Passenger” Phila Lesha to żywa piosenka od początku do
końca. Cały utwór jest super a refren sprawia, że świat wymyka się spod
kontroli.
„Sunrise” to jest naprawdę bardzo dobra subtelna piosenka
wspaniale pasująca klimatem do nagrań Grateful Dead. Wielki utwór Donny
Godchaux napisany i zaśpiewany przez nią samą.
Na płycie znajduje się grany już na koncertach w latach
60-tych cover „Dancing In The Street”. Tutaj grupa nadała temu numerowi charakter disco-ale to jest disco Grateful Dead i ja to lubię oraz tradycyjna
pieśń „Samson and Delilah” z Weirem na wokalu i świetną pracą Garcii na
gitarze.
„Terrapin Station” ukazuje nam grupę w nowej odsłonie
brzmieniowej. Na poprzednim krążku panowała jazzująca psychodelia teraz grupa
zwróciła się w stronę bardziej wysublimowanych dźwięków połączonych z
szaleństwami kwasowych odjazdów w stronę progresywnego rocka.
Co będzie dalej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz