Po sukcesie
płyty „O Lucky Man!” Alan Price poszedł jeszcze dalej i nagrał pełnoprawny
konceptualny album o codziennym życiu w północnej Anglii. Mający znamiona
autobiograficzne utwór spodobać może się równie dobrze wszystkim
zainteresowanym walką i zmaganiami zwykłych ludzi żyjących w małych,
przygnębionych miasteczkach na całym świecie.
Alan Price
ma styl, gust, podstawowe umiejętności pisania piosenek a przede wszystkim
doskonale wie, co robi i o czym śpiewa. Stworzył taktowną, szczerą płytę, która
przy wielokrotnym słuchaniu wchodzi pod skórę dzięki samej pokorze i
niedopowiedzeniu, nie wspominając o melodyjności i przyjemnych aranżacjach. Jeśli
istnieje jakikolwiek powód, że album ten nie stał się międzynarodowym hitem,
jak niektóre płyty The Kinks to dlatego, że jest on jeszcze bardziej
„brytyjski” muzycznie niż jakikolwiek utwór The Kinks. To wszystko jest w stylu
wodewilu i music hallu z niewielką garstką bluesowych wyjątków i rockowych
zakamarków.
Album jako
całość podzielony został na dwie części: „Yesterday” i „Today”, odpowiadające
jego dwóm stronom. Muzycznie Price uwalnia w pełni swoje umiejętności
aranżacyjne, ukazując kolorowe wykorzystanie instrumentów dętych blaszanych,
klawiszy i orkiestracji. Płyta ta to po części autobiografia, po części
komentarz społeczny, po części zjadliwa satyra, a po części szczere
współczucie. Alan czerpie z własnego dzieciństwa i życia pokolenia swoich rodziców,
wykorzystując wesołość angielskiej muzyki jako ironiczny, a czasem gorzki
kontrapunkt dla trudnej egzystencji biedoty pracującej, nie pozbawiając jej
godności i człowieczeństwa. Te jego korzenie klasy robotniczej i tradycja music
hallu są widoczne już na samym początku „Left Over People”, który wraz z „In
Times Like These” kontynuują starą dobrą tradycję sarkastycznej krytyki
społecznej pod sosem wesołego, chwytliwego wodewilu. Price idzie dalej
prezentując nam numer upamiętniający Marsz Jarrow, który odbył się w 1936 roku
a był zorganizowanym protestem przeciwko bezrobociu i ubóstwu w angielskim
mieście Jarrow. Piosenka idąca z lekko wesoło pijanym hymnicznym refrenem i
radosną strukturą posiada tekst napisany z punktu widzenia uczestników Marszu
do czasu gdy narracja przechodzi z punktu widzenia autora („Widzę ich, czuje
ich, słyszę ich/ Jakby byli tu dzisiaj”), aż końcu autor łączy przeszłość z
teraźniejszością („Nazywam się mały Alan Price”). Utwór „Jarrow Song” jest
fajny, kreatywny, wrażliwy, złożony – dokładnie tak, jaka powinna być piosenka
dotycząca protestu społecznego. Price pisze o czymś, o czym nie chce aby było
zapomniane, gloryfikując przy okazji chłopców z Jarrow. Nie sposób nie
zatrzymać się na chwilę przy piosence „Away, Away”. To wzruszająca opowieść o
żonach odprowadzających co rano swoich mężów do pracy, natomiast „Under The
Sun” w bujnej orkiestrowej oprawie jest balladą, w której głos Price’a działa
zdecydowanie na jego korzyść. Napięcie, chwiejne intonacje, okazjonalne
potknięcia sprawiają, że brzmi on cholernie szczerze i bardziej ludzko.
Pamiętając o swoich muzycznych korzeniach nie może zabraknąć na lp numerów w
klimatach rhythm and bluesowych („City Lights”) oraz bluesowego „You’re Telling Me”. I tu
Price nie zapomina, grając kilka dobrych solówek organowych w stylu The Animals
podpartych niedopowiedzianymi biegami gitary. Ogniwem łączącym obie strony
płyty jest utwór tytułowy, najpierw zaprezentowany w okrojonej aranżacji
fortepianowej, a następnie rozszerzony do pełnej aranżacji ściany dźwięku, z
burzliwymi smyczkami, głośną sekcją rytmiczną i stopniowym natężeniem wokalnym.
„Between
Today and Yesterday” posiada wspaniałe piosenki napisane w dużej mierze przez
utalentowanego autora. Nie ma tu ani jednego złego ani nawet przeciętnego
numeru, wszystko jest znakomite, każdy utwór jest w stanie działać
samodzielnie, ale razem tworzą coś większego, coś nad czym trzeba się pochylić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz