wtorek, 5 września 2023

THE WHO - Who's Next /1971/

 


1. Baba O'Riley - 5:01
2. Bargain - 5:33
3. Love Ain't For Keeping - 2:10
4. My Wife (John Entwistle)3:35
5. The Song Is Over - 6:17
6. Getting In Tune - 4:49
7. Going Mobile - 3:43
8. Behind Blue Eyes - 3:42
9. Won't Get Fooled Again - 8:35

*Roger Daltrey – Lead Vocals, Harmonica
*Pete Townshend – Guitars, Organ, VCS3 And ARP Synthesiser, Backing Vocals, Piano, Vocals
*John Entwistle – Bass Guitar, Vocals,  Piano
*Keith Moon – Drums, Percussion
Additional Musicians
*Nicky Hopkins – Piano
*Dave Arbus – Violin
*Al Kooper – Organ
*Leslie West – Guitar


„Siedzę rozglądając się dookoła/ Patrzę na swoją twarz w lustrze/ Wiem, że nie jestem nic wart bez ciebie/ W życiu jeden plus jeden nie daje dwa/ Jeden i jeden tworzą jeden/ I szukam tej właściwej drogi dla mnie/ Szukam ciebie”.

Nie ma nic bardziej prawdziwego niż te słowa. Powiedz prawdę i przypomnij sobie. Każdy z nas przechodził ten czas, każdego z nas dorwały te słowa. Piosenka „Bergain” z której pochodzi ten fragment oddaje istotę tego, kim naprawdę byli The Who.

„Who’s Next” został nagrany po triumfalnym występie na Woodstock i fiasku jakim był projekt Townshenda o nazwie „Lifehouse”. Producent Glyn Johns przekonał chłopaków aby nagrali zwykły album bez żadnego konceptu, zwykły album rockowy. I nagrali, jeden z najlepszych w swoim katalogu. 

Pomiędzy otwierającym „Baba O’Riley” a zamykającym „Won’t Get Fooled Again” znajdują się utwory o wyjątkowej sile, mające w sobie ogrom barw i nut prowadzących do miejsca, do którego może dotrzeć niewielu autorów piosenek. Ta płyta przywołuje na myśl faceta, którego znałeś w dzieciństwie, z którym można się było świetnie bawić i który pobiłby każdego, kto by ci zagrażał. Razem piliście, przesiadywał za długo w domu ale zawsze dobrze się bawiliście. Później odkrywasz, że kiedy siedzisz sam w domu, brakuje ci tego nachalnego skurczybyka, więc pijesz więcej, piszesz poezję i malujesz pieprzone słoneczniki. Zapętlony syntezator, który trwa przez czterdzieści sekund przywołuje poranek nad nieskazitelnym krajobrazem a nuty fortepianu brzmią tak jakby odbijały się echem od górskich zboczy. „Baba O’Riley” znany też jako „Teenage Wasteland” brzmi bardzo emocjonalnie, podobnie jak śpiew Daltreya. W końcu gitara Townshenda schodzi na szczyt fortepianowego riffu i przesuwa granice krajobrazu jeszcze szerzej. „Spotkajmy się, zanim się zestarzejemy” – te czasy młodości nie wrócą, ale jeśli masz trochę szczęścia to spotkasz ją i czas się zatrzyma.  I wcale tak nie jest, że to jedyny moment świetności na albumie. W rzeczywistości następny następuje natychmiast: „Bargain” ma jedną z najbardziej chwytliwych melodii wokalnych w całej dyskografii The Who. Daltrey śpiewa fantastycznie i słychać, że jego wokal został tu w pełni wykorzystany. Fajne jest również to, jak płynnie udaje im się pracować w różnych nastrojach. Przecież po „Baba O’Riley” nie można przejść od razu do energicznego hard rocka. Trzeba najpierw okazać trochę szacunku. Lekkość albumu poddaje „My Wife” napisany przez Johna Entwistle’a. Pomimo gęstej i ekscytującej aranżacji most zbudowany z rogów wprowadza element solidnej tamy, której wody wzburzonej rzeki nie zerwą. I kolejny mój faworyt.  „The Song Is Over”, który zręcznie sobie radzi z trudnym nastrojem bohatera, lamentującego i opłakującego koniec pewnego etapu w swoim życiu. To piękna piosenka zaśpiewana przez Townshenda z fajnym użyciem syntezatorów. Projekt „Lifehouse” nie wypalił ale trzy numery z niego zostały zaadoptowane na rzecz „Who’s Next”. „Behind Blue Eyes”, „Getting in Tune” oraz „Going Mobile” tworzą ciekawe trio, zaczynające się balladą, którą chyba wszyscy we wszechświecie znają. Kwitnąca linia gitary akustycznej z doskonałym wokalem znajduje ten spokojny kawałek w ustronnym miejscu, on schował się i ujawni się tylko wtedy gdy sam będzie tego chciał. A wtedy jest już twój na zawsze. „Getting in Tune” spokojnym rytmem fortepianu zmienia nastrój na rockową balladę i pokazuje, że życie może być pełne smutku i rozpaczy, a nastoletnie rozstania prowadzą do końca świata. To genialny numer. Natomiast w „Going Mobile” syntezator zmienia widnokrąg za horyzontem a porywająca perkusja nie zostawia śladów na piasku. No i na koniec „Won’t Get Fooled Again”. Osiem minut nieustannie odnawiającej się energii, obdarzonej jednym z najbardziej pamiętnych riffów, jakie kiedykolwiek powstały i rockandrollowym krzykiem tak głośnym, że jego echa są słyszalne do dziś. Nie mam ani jednego złego słowa do powiedzenia na temat „Won’t Get Fooled Again” – jest bezbłędny.

„Who’s Next” to genialny album, który stał się koronnym osiągnięciem zespołu, choć już do drzwi pukał kolejny duży pomysł, „Quadrophenia”.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz