Yoko - Voice.
Earl Slick - Guitar.
Hugh McCracken - Guitar.
Tony Levin - Bass.
George Small - Keyboards.
Andy Newmark - Drums.
Arthur Jenkins Jr. - Percussion.
„Póki jest
życie, jest nadzieja” (John Lennon z ostatniego wywiadu udzielonego na kilka
godzin przed śmiercią)
Tak naprawdę
to nigdy nie dowiemy się, co skłoniło tego gościa do tego czynu. Kompletny,
życiowy nieudacznik, oddaje kilka strzałów w plecy nieuzbrojonego człowieka w
zaledwie parę godzin po tym jak otrzymał autograf i odbył krótką rozmowę ze
swoim idolem. No cóż, być może przeczytał „Buszującego w zbożu” o jeden raz za
dużo i tak odreagował, marudząc na to, że jest do dupy w sporcie i nie może
zdobyć ani zadowolić żadnej kobiety. A może jego potężna kombinacja wściekłości
i nienawiści do samego siebie w końcu się zagotowała, gdy uszy tego
samozwańczego fana Lennona zostały uraczone pierwszym od ponad 5 lat albumem
największego Beatlesa. Pewnym jest, że to morderstwo jest ogromnym wstydem w
historii rocka i nie ma żadnego wytłumaczenia ani przebaczenia. (Zresztą
wszystkie prośby o warunkowe zwolnienie zostają przez Yoko Ono i synów Lennona
odrzucane).
Kiedy
„Double Fantasy” ukazało się w 1980 roku nie miało dobrej prasy a jednym z tego
powodów wydaje się być fakt, że połowa piosenek na albumie jest autorstwa Johna
Lennona - druga połowa jest autorstwa Yoko Ono. Z punktu widzenia pary jest to
dobrym pomysłem, aby ich piosenki przeplatały się ze sobą na płycie. Czy w
innym momencie dałbyś szansę Yoko Ono? Nie ma wątpliwości, że „Double Fantasy”
odniosłoby znacznie większy sukces, gdyby było albumem Johna Lennona. Ale
osobiście uważam, że piosenki Yoko tutaj są całkiem do słuchania. „Kiss Kiss
Kiss” jest cholernie chwytliwa a jej dziwny wokal (japoński dialekt) intryguje
oraz dodaje nieco dziwności, która sprawia, że ma kopa. Kolejnymi chwytliwymi,
dyskotekowymi bitami artystka może pochwalić się w „Give Me Something” numerowi
z pewnością nie przynoszącemu wstydu płycie oraz „I’m Moving On”. Muzycznie ten
drugi bliski jest piosenkom Johna, jakby duch „Walls and Bridges” unosił się w
studio. Wokalnie trzeba przyznać też jest przyzwoicie, no, cholera chciałbym
coś jej zarzucić ale, nie mogę. Proszę, oto „Yes I’m Your Angel” zagrany w
stylu kabaretowym, cofniętym w lata dwudzieste. Barowy fortepian wraz z wokalem
tworzy świetną oprawę i rewelacyjnie pasowałby do filmu Bobba Fosse’a.
Yoko ma
talent, niezależnie od tego czy próbuje być alternatywna, ale przede wszystkim
gdy jest popowa. Sprawia, że zabieg pomieszania utworów z Johnem wyszedł bardzo
dobrze.
Siedem
piosenek napisanych przez Lennona jest doskonałych i reprezentuje jedne z jego
najlepszych prac. Całość zaczyna się od wielkiego przeboju (wydanego na singlu)
„(Just Like) Starting Over”, rockowej ballady w stylu lat 50-tych, z przepiękną
melodią i wspaniałym wokalem. Aż czuć tu świetną formę Johna, jednak serce się
kraje, gdy słyszysz go śpiewającego o „zaczynaniu od nowa”, nieświadomego, że
jego życie zakończy się zaledwie kilka krótkich miesięcy później. „I’m Losing
You” przypomina ten moment w związku dwojga ludzi, kiedy zdajesz sobie sprawę,
jak bardzo jesteś samotny i bezbronny. Ta piosenka miażdży, człowieku.
Posłuchajcie tylko tego intro: John Lennon jęczący nad jakimś obskurnym barowym
riffem, brzmiącym jakby właśnie potknął się o świcie w klubie ze striptizem i
zobaczył, że nikt nie czeka na parkingu, by zabrać go do domu. John budzi się w
obcym pokoju i próbuje zadzwonić do Yoko. Kiedy ona nie odbiera, John dostaje
szału. Ale Yoko nie zostawi go samego. „I’m Moving On” zagrany na tym samym
podkładzie muzycznym scala ich w jedność, cementuje ten związek, pomimo wielu
burz. Myślę, że to jest wreszcie ten moment, pełne złączenie dwóch bliskich
sobie dusz. I znowu przykro się robi wiedząc, że już długo nie będą mogli się
sobą nacieszyć. Pierdolony Chapman.
Utwór
napisany dla syna Johna i Yoko, Seana zatytułowany „Beautiful Boy (Darling
Boy)” jest bardzo delikatny i wzruszający. To taka prawdziwa rzeczywistość,
którą przechodzą wszyscy rodzice, dająca wielką radość i pełnię szczęścia.
Prosty tekst tylko to pokazuje: „ Zamknij oczy, nie bój się/ Potwór odszedł/
Właśnie ucieka, a twój tatuś jest już tutaj/ Piękny chłopczyku”. Kolejnym
majstersztykiem jest „Watching the Wheels”. Świetnie wyprodukowany i ukazujący
wspaniałe muzyczne wykonanie przez wszystkich graczy. Spektakularny bas w
wykonaniu Tony’ego Levina wysunięty jest do przodu ale wciąż ładnie jest
zamknięty w stabilnym rytmie perkusisty Andy’ego Newmarka. W górnych
rejestrach, bluesowy fortepian dodaje kapryśnego nastroju, a wokal Lennona jest
bardzo mocny i ekscytujący. I wreszcie „Woman”, jedna z moich ulubionych
piosenek Johna. To ponadczasowa ballada z piękną melodią. Tutaj słowa są
głęboko romantyczne, podczas gdy wokal jest niemal rozpaczliwy: „Kobieto, wiem
że Ty rozumiesz to małe dziecko tkwiące w mężczyźnie/ Proszę, pamiętaj że moje
życie jest w twych rękach/ Trzymaj mnie przy swoim sercu/ Żadna odległość nie
będzie w stanie nas rozdzielić/ W końcu wszystko mamy zapisane w gwiazdach”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz