Jeśli
umysłem i ciałem The Rolling Stones byli Richards i Jagger to Brian Jones był
wyraźnie duszą. Był ciekawym muzykiem i aranżerem muzycznym i był również
najbardziej przyciągającym wzrok członkiem Stonesów. Zawsze był nienagannie
ubrany. I nie ważne było jaki styl wtedy panował, czy to mods czy peacock, on
zawsze był dobrze ubrany. Jego przyjaciel Christopher Gibbs, handlarz antykami
i redaktor „Men in Vogue” wspomina: „Brian absolutnie uwielbiał się ubierać.
Miał ogromną ilość ubrań i spędzał strasznie dużo czasu na przygotowywaniu się
do późnonocnych wypadów do klubów”. W latach 1965-1967 gdy Jones spotykał się z
Anitą Pallenberg byli „złotą parą” Swingującego Londynu. Giuliano, biograf
Jonesa pisze: „Razem wykuwali rewolucyjny wygląd, trzymając swoje ubrania
razem, mieszając i dopasowując nie tylko tkaniny i wzory, ale kultury, a nawet
wieki. Brian paradował po ulicach Londynu w wiktoriańskiej koronkowej koszuli,
klapniętym kapeluszu z przełomu wieków, edwardiańskim aksamitnym surducie, wielobarwnych
zamszowych butach, ozdobiony chustami zwisającymi z szyi, talii i nóg oraz
mnóstwem antycznej berberyjskiej biżuterii".
W mieszkaniu
Briana zbierała się śmietanka życia artystycznego Londynu, począwszy od Johna
Lennona i George’a Harrisona aż do Sonny’ego i Cher, Donovana i Jimiego
Hendrixa, zbierali się aby palić trawkę, odlatywać przy kwasie i dyskutować o
problemach dnia. Pallenberg: ” Brian był bardzo interesujący społecznie. Radził
sobie ze sławą i tym wszystkim. Wybierał najlepszych, śmietankę, Dylana,
Terry’ego Southerna, Andy Warhola. Brian nadawał tempo”.
Jones był
stałym klientem Granny Takes A Trip, Hung On You a przede wszystkim Dandie
Fashions, niezwykle popularnych butików powstałych w tamtym czasie przy Carnaby
Street.
Marianne Faithfull
wspomina: ”Jedną z najlepszych rzeczy w odwiedzinach Anity i Briana było
obserwowanie jak przygotowują się do wyjścia. Cóż to była za scena! Oboje byli
niestrudzonymi zakupoholikami i do tego nadmiernie próżnymi. Godzinami
zakładali i zdejmowali ubrania. Z szuflad i kufrów wylatywały sterty szalików,
kapeluszy, koszul i butów. Niekończące się przymierzanie strojów,
przekomarzanie się i przepychanie. Oni byli piękni, stanowili swoje
przeciwieństwo i nie było między nimi ani krzty skromności. Godzinami
siedziałam zahipnotyzowana, patrząc jak przeglądają się w lustrze, jak
przymierzają sobie nawzajem ubrania. Wszystkie role i płeć wyparowywały w tych
narcystycznych przedstawieniach, w których Anita zamieniała Briana w Króla
Słońce, Francoise Hardy lub lustrzane odbicie samej siebie”.
I nie ma co
się dziwić gdy para pojawiała się na ulicach Londynu towarzyszyła im grupa
fotografów a Jones został nie raz okrzyknięty prawdziwym dandysem lat 60-tych –
przykładem panującego wówczas stylu Pawia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz