2. The Call - 2:35
3. Young Fellow, My Lad - 3:47
4. The Man From Athabaska - 6:28
5. The Munition Maker - 4:22
6. The Twins - 1:53
7. Jean Desprez - 9:48
8. War Widow - 2:02
9. The March Of The Dead - 6:27
Kiedy Robert Service przybył
do Jukonu w 1905 roku, był niskim urzędnikiem bankowym. Kiedy w 1912 roku
wyjechał ostatnim statkiem w sezonie, był znanym pisarzem. Do Jukonu już nigdy
nie wrócił. Dużo podróżował, w końcu wylądował we Francji, gdzie się ożenił i
zapuścił korzenie. Gdy wybuchła Pierwsza Wojna Światowa próbował zaciągnąć się do
armii, ale jego kandydatura została odrzucona. Zgłosił się na ochotnika, by
służyć jako kierowca w amerykańskim Korpusie Ambulansów. Podczas tej służby zobaczył
surową grozę rzeczywistości. Był świadkiem rannych i umierających, okaleczonych
i krwawiących. Napisał i wydał wiersze o tych sprawach, które sam nazwał „piosenkami
z rzeźni”.
Country Joe McDonald: „Kiedy
wyszedłem z marynarki i chodziłem do Los Angeles State College, dostałem prace
we wschodnim L.A. w fabryce ryb panierowanych. Kiedy wracałem z pracy do domu, wstąpiłem
do antykwariatu i zobaczyłem książkę zatytułowaną „Rhymes of a Red Cross Man”.
Wziąłem ją do domu i przeczytałem wiersze Roberta W. Service’a. Były to
przejmujące lub humorystyczne wiersze, które podchodziły do wojny z różnych
punktów widzenia. Po prostu je lubiłem i uważałem, że są dobre. Szczególnie
dotknął mnie jeden wiersz, „The Ballad of Jean Desprez”. Jest to opowieść o
bosym chłopcu, który ofiarowuje wodę umierającemu francuskiemu żołnierzowi,
przybitemu do drzwi kościoła przez niemieckich jeńców. Za swój miły czyn chłopiec
zostaje zmuszony przez niemieckiego oficera do zastrzelenia cierpiącego
żołnierza. Wiersz kończy się, gdy mały chłopiec, odwraca broń w stronę prusaka
i strzela do niego. Pomyślałem
sobie, że fajnie by było przybliżyć tą poezję szerszemu gronu, więc wybrałem
dziewięć utworów do których skomponowałem melodie i wydaliśmy to na płycie”.
Z miłą ochotą poznawałem
solową twórczość Country Joe McDonalda (nie wspominając już o jego karierze w
zespole) i zawsze doceniałem ją za jego kreatywność i wgląd na wielu
płaszczyznach.
Ale uwaga!
Płyta „War War War” to niepokojący
zestaw, który ożywiają słowa Roberta Service’a. Wszystkie lęki, nadzieje,
zapachy, rozczarowania, westchnienia i wizje rozbrzmiewają głośno. Joe zrobił
to jako konsekwencja obaw o Wietnam, ale płyta ta odnosi się do każdego brutalnego
konfliktu – Bliskiego Wschodu, Iranu, Falklandów, Afryki, Ukrainy i praw
obywatelskich na całym świecie.
I nie ważne czy odczuwamy
tęsknotę żołnierza odciągniętego od dzikich terenów Kanady, które tak bardzo
kocha i o których marzy („The Man From Athabasca”) czy słuchamy opowieści o
braciach z których jeden Jan został w domu i zabrał bratu pracę i dziewczynę
podczas gdy Jakub wrócił bez kończyny, skazany na alkoholizm i wczesny grób („The
Twins”), to nie ważne, ponieważ każda z tych pieśni uzmysławia nam jak okropna
jest wojna i nic nie jest w stanie ją rozgrzeszyć.
Wiemy, że Country Joe jest
wielkim obrońcą praw, że jest bardzo zaangażowany w pomoc dla weteranów
wojennych i że trwa to latami.
Zwróćcie jeszcze uwagę na
numer „The March of the Dead”, który opowiada o powrocie żołnierzy do domu,
wszyscy wiwatują i urządzają paradę. Ale są wśród tłumu też ci co nie są zbyt
szczęśliwi, myślą o bliskich, którzy zostali zabici. I wtedy widzą obraz
zmarłych, maszerujących razem z żywymi. Wszyscy są poranieni, pokiereszowani,
okropnie się na nich patrzy. A muzycznie jest to bardzo poruszające. Senna
melodia kończy się ostrzeżeniem, nigdy nie zapominajcie o zmarłych.
Nie zapominajcie o zmarłych!
Dave Van Ronk muzyk folkowy
napisał kiedyś piosenkę pod tytułem „Luang Prabang”. Jest w niej taki wers „Na
całym świecie są miejsca, gdzie gniją zwłoki twoich braci. I każdy trup jest
patriotą. I każdy trup to bohater”.
Tak naprawdę to wszyscy
jesteśmy ofiarami wojny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz