Jak na undergroundowy zespół, zespół
zakręconych poetów, The Fugs w ciągu swojego życia w imponujący sposób przebili
się do głównego nurtu psychodelicznych emocji lat 60-tych. Otóż w lutym,
założyciel grupy, Ed Sanders znalazł się na okładce magazynu „Life”, a guru
beatników Allen Ginsberg napisał parę słów do jednej z płyt zespołu. Jakby tego
było mało to The Fugs zostali zaproszeni do programu telewizyjnego Johnny’ego
Carsona.
A dziś jednak tylko zdeterminowany kontrkulturowy
odkrywca jest w stanie znaleźć tę kapelę. Jak doszliśmy do tego stanu rzeczy?
Kim byli The Fugs i dlaczego wszyscy o nich mówili?
Zespół założony został przez poetę Teli
Kupferberga i przez undergroundowego wydawcę Eda Sandersa a jego początki
sięgają Greenwich Village połowy lat 60-tych. W podstawowym składzie znalazł
się jeszcze perkusista Ken Weaver. The Fugs specjalizowali się w niestabilnym
koktajlu profanacji, satyry, montażu taśm, pastiszu i naćpanych rapów, co
nadawało ich twórczości charakter niezwykłej podróży w psychodeliczne
otchłanie.
Najwcześniejsze nagrania zespołu pochodzą z
1965 roku i są to niepokorne, antyestablishmentowe, garażowo-folkowe numery. W
tym czasie grupa nagrywała dla jazzowej wytwórni ESP, a jej ambitny i
kontrowersyjny materiał przyniósł jej łączną sławę. Do czasu nagrania płyty
„Tenderness Junction” reputacja The Fugs jako wzorcowych nosicieli skandalu
była już ustalona. W październiku 1967 roku, w ramach większej demonstracji
antywojennej, w której wzięło udział 100 000 protestujących, grupa wraz z
filmowcem i magikiem Kennethem Angerem oraz z Abbie Hoffman ustawiła się pod
Pentagonem. Celem było uniesienie Pentagonu 300 stóp w górę, a następnie
obrócenie go w powietrzu, aby wszyscy mogli go zobaczyć, w proteście przeciwko
zaangażowaniu USA w wojnę w Wietnamie. Zarodek tego niesamowitego planu wyszedł
od Allena Cohena i Michaela Bowena, redaktorów podziemnej gazety „The Oracle” z
San Francisco. To oni natknęli się na książkę Lewisa Mumforda, w której
sugerował on, że sam kształt i struktura pięciobocznego Pentagonu kryją w sobie
okultystyczne zło. Uznali, że ktoś powinien coś z tym zrobić. Tym kimś okazał
się The Fugs. Odprawianie egzorcyzmów poprowadzone było wzorcowo. Przy
dźwiękach anarchistycznej muzyki łączącej prymitywny hałas z satyrycznymi tekstami,
w których mieszały się seks, narkotyki i polityka całość została sprowadzona go
ogólnego skandowania: „Wynocha, demony, wynocha! Precz, demony, precz!”.
Fragment tego zjawiska możemy usłyszeć na płycie „Tenderness Junction”. Innym
nietuzinkowym występem zespołu był happening, aby wyrazić sprzeciw wobec
inspektora nadzoru Los Angeles, Warrena Dorna i
jego nowej innowacji „Tygodnia Przyzwoitości”. W skład tej „magicznej
ceremonii” wchodziła młoda kobieta, kilku skandujących oraz marchewka. Sanders:
„Marchewki będą duchowo przenosić młodą wolontariuszkę z kwiatami sromu w sny
pana Dorna”. Nie inaczej sytuacja przedstawiała się z tekstami. Podczas gdy
większość śpiewu wykonywał na żywo Sanders, spora część uroku The Fugs
pochodziła z naćpanej poezji i opowieści o kudłatych psach Kena Weavera.
Prawdopodobnie najbardziej przystępną
pozycją zespołu jest płyta „Tenderness Junction”. Porywający „Turn On, Tune In,
Drop Out” dzięki paru sesyjnym muzykom staje się świetnym otwieraczem albumu.
Gdy początek numeru sugeruje chaos i surrealne świty, tak z czasem całość
nabiera fajnej melodii i ciekawej solówki gitarowej. A po niej niespodziewanie
dostajemy uroczo brzmiącą partię country. Cudowny „The Garden Is Open” jest
mistrzowskim przykładem psychodelicznej łagodności popartej ognistą solówką
gitarową imitującą ludowy taniec mandoliny, która w dalszej części spotyka
kwasowy przester , by następnie poruszać się tam i z powrotem. Podobnie cienką
granicę między komercyjną parodią a czystą elegancją odnaleźć można w „Wet
Dream” czy w mantrowym „Hare Krishna”. Odważniejszym eksperymentem, takim jak
ceremonia konkretnej muzyki był wspomniany już przeze mnie „Excorsing The Evil
Spirits From Pentagon”. Ten album przesiąknięty został dźwiękowym
ekspresjonizmem, który czerpał z różnych form popularnej muzyki: folku, pieśni
tradycyjnej, marszu wojskowego, muzyki kościelnej itp. W kolejnych wymownych
eksperymentach, ballada „Dover Beach” jest folkową wędrówką z bliskowschodnimi
posmakami, a „Fingers of the Sun” pastoralną baśnią. Całość płyty zamyka suita
„Aphrodite Mass” stanowiąca podsumowanie całego tego przedsięwzięcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz