01. "Odessa (City on the Black Sea)" 07:33
02. "You'll Never See My Face Again" 04:16
03. "Black Diamond" 03:27
04. "Marley Purt Drive" 04:26
05. "Edison" 03:07
06. "Melody Fair" 03:48
07. "Suddenly" Maurice 02:29
08. "Whisper Whisper" 03:24
09. "Lamplight" Robin 04:47
10. "Sound of Love" 03:27
11. "Give Your Best" 03:26
12. "Seven Seas Symphony" 04:09
13. "With All Nations (International Anthem)" 01:46
14. "I Laugh in Your Face" 04:09
15. "Never Say Never Again" 03:28
16. "First of May" 02:50
17. "The British Opera" 03:17
Grupa Bee Gees swoją czwartą
płytę zatytułowaną „Odessa” wydała w 1969 roku i jest to
dwupłytowe wydawnictwo, pełne połyskującej orkiestrowej tekstury
i wspaniałych melodii, które przyciąga swoją uwagę już okładką.
Na puszystym welurze tłoczonym złotem widnieje napis Bee Gees
Odessa. Ale na początku 1969 roku album nie był entuzjastycznie
przyjęty. Grupa była na skraju rozłamu znajdując autorów
materiału w kryzysie osobistym. Intensywna praca doprowadziła do
wyczerpujących kłótni, które zakończyły się bitwą między
braćmi, Barrym a Robinem Gibb o przywództwo w grupie. Na domiar
złego słuchacze kupujący do tej pory przebojowe single nadal
oczekiwali słodkich numerów takich jak „Words”. Ale w miarę
upływu lat nieustraszone ambicje „Odessy” stają się coraz
trudniejsze do odrzucenia. Te siedemnaście piosenek wypełniających
ten album zawiera bogatą i odważną mieszankę stylów muzycznych:
rocka, popu, country, baroku, opery i muzyki klasycznej. Barry Gibb
wspomina, że trio przewidywało, że ta mieszanka wywoła emocje i
zaistnieje jako rockowa opera (pierwotnie płyta miała mieć tytuł
„An American Opera”) a została wydana dwa miesiące przed
albumem „Tommy”, The Who.
Niesamowita
i cudowna wyobraźnia.
Producentem
albumu był Robert Stigwood, który pomógł Bee Gees stać się
takim fenomenem kulturowym w latach 70-tych a od początku
przekonywał, że Barry Gibb ma cudowną i niesamowita wyobraźnię.
Utwór otwierający ten album „Odessa (City On The Black Sea”)
został napisany przez braci w 1968 roku i opowiada o ocalałym
marynarzu z fikcyjnego brytyjskiego statku Veronica, który walczy o
przetrwanie będąc na unoszącej się górze lodowej na Bałtyku. To
jeden z najbardziej ulubionych utworów Stigwooda. Numer wyposażony
jest w niezwykłą mieszankę dźwięków gitary flamenco i
wiolonczeli i już od pierwszych nut dużo emocji stwarzają wokalne
umiejętności braci Gibb. Melancholijne partie utworu wypełniają
bezkresne wody lodowatego morza tworząc jedną z najlepszych
piosenek popowych jakie kiedykolwiek napisano.
Ten
utwór jest naprawdę oszałamiający z tym nieziemskim crescendo
płaczących głosów, zakotwiczonych w chropowatej akustyce i
żałobnej wiolonczeli.
Choć
reszta „Odessy” może nie jest tak odważna to jednak wydobywa
odpowiednie nuty z głośników dając nam porządną porcję
świetnej muzyki. Chwytliwe klejnoty w postaci „Edison”, „Melody
Fair” czy „Sound Of Love” odzwierciedlają wysoki potencjał
muzykalności i wykonawstwa grupy. Oddają ducha epoki a w „Sound
Of Love” wręcz kipią zwiewnymi sukienkami w kwiaty i pięknymi
dziewczętami. Melancholijny nastrój cały czas powstrzymywany jest
Latem Miłości co wzmacnia użycie orkiestrowych elementów w
większości utworów. Jednak rosnąca tęsknota wywiera większy
wpływ na album. „Never Say Never Again” przyjmuje pełne wzorce
muzyki lat sześćdziesiątych ale trzeba zwrócić uwagę na świetne
wokale braci Gibb. To naprawdę jest wyższa szkoła jazdy. Piękne
harmonie i melodię możemy podziwić w numerze „Edison”, który
złożony jest w hołdzie Edisonowi, wynalazcy żarówki. Jest to
jedna z najlepszych piosenek z całego albumu. Posłuchajcie tego
wspaniałego wokalu, tej intonacji, tego wyczucia nastroju. Uff. A
jak wchodzą lekkie, delikatne organy. To jest naprawdę cudo.
Krótka
piosenka „Melody Fair” pokazuje kunszt wokalny Barry’ego. To
niezapomniana chwila.
Żeby
nie było jednorodnie mamy na płycie numery „Marley Purt Drive”
i „Give Your Best”, które kierują nuty w stronę wiejskich
wycieczek, co sugeruje, że muzycy Bee Gees, podobnie jak wszyscy
inni, słuchali The Band, Boba Dylana i The Byrds.
Album
kończy instrumentalny utwór „The British Opera” wykonany jak
dowolny klasyczny klejnot muzyczny. Zwroty chórów są fantastyczne
i mają uroczą głębię. Fortepian, oboje, trąbki owijają się
wokół psychodelicznych nastrojów i wypełniają w całości tą
niezwykłą płytę.
„Odessa”
przy innych dziełach powstałych w niezapomnianych latach
sześćdziesiątych stanowi idylliczną alternatywę psychodelicznej
wrażliwości, ukazując piękno i radość tamtych czasów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz