1. Strange Brew (Eric Clapton, Felix Pappalardi, Gail Collins Pappalardi) - 2:46
2. Sunshine of Your Love (Clapton, Jack Bruce, Pete Brown) - 4:10
3. World of Pain (Pappalardi, Collins) - 3:03
4. Dance the Night Away (Bruce, Brown) - 3:34
5. Blue Condition (Ginger Baker) - 3:29
6. Tales of Brave Ulysses (Clapton, Martin Sharp) - 2:46
7. Swlabr (Bruce, Brown) - 2:32
8. We're Going Wrong (Bruce) - 3:26
9. Outside Woman Blues (Blind Joe Reynolds, arr. Clapton) - 2:24
10.Take It Back (Bruce, Brown) - 3:05
11.Mother's Lament (Traditional, arr. Clapton, Bruce, Baker) - 1:47
*Ginger Baker - Drums, Vocals
*Jack Bruce - Bass, Harmonica, Keyboards, Vocals
*Eric Clapton - Guitar, Vocals
*Jack Bruce - Bass, Harmonica, Keyboards, Vocals
*Eric Clapton - Guitar, Vocals
Cream czy trzeba ich
przedstawiać? Ano właśnie.
Będącym
jednym z pierwszych „power trio” zespół Cream połączył
genialny potencjał trzech najwybitniejszych muzyków lat
sześćdziesiątych, tworząc coś wspaniałego i nowatorskiego. Eric
Clapton znany z występów w The Yardbirds oraz u boku Johna Mayalla,
zaproponował grupie legendarne, jedwabiste bluesowo-rockowe linie
gitary. Obsługujący odpowiednio bas i perkusję, Jack Bruce i
Ginger Baker byli jedną z najgorętszych sekcji rytmicznych w
branży. Wyjątkowe połączenie bluesowych wycieczek Claptona i
jazzowych wpływów Bruce’a i Bakera stworzyło nowy rodzaj
psychodeliczno rockowych sensacji. Świat muzyczny już nigdy nie był
taki sam. I to właśnie jest zasługą tych trzech panów.
„Disraeli
Gears”, to drugi album tego wspaniałego trio, jest też
prawdopodobnie najlepszym przykładem tego wszystkiego, co uczyniło
zespół tak wspaniałym. Wszelkie słabości, które zostały
ujawnione w swoim debiucie „Fresh Cream”, tutaj zostały
naprawione, tworząc pakiet wypolerowanych kanałów snujących się
z minuty na minutę.
Być
może jedną z największych wad Cream była ich nieudolność
pisania piosenek. Instrumentacja i wyczucie chwili były zawsze
doskonałej jakości, jednak trzeba przyznać, że jako autorzy
piosenek wiele pozostawiali do życzenia.
Na
szczęście na „Disraeli Gears” zespół otrzymał pomoc autora
tekstów Pete’a Browna. To dzięki niemu oraz opartej na świetnej
pracy producenta Felixa Pappalardiego, Cream zdołał przedstawić
to, co jest najlepszym materiałem w ich karierze.
Słuchając
tych nagrań możemy zauważyć jak daleko zespół przeniósł się
od tradycyjnego dwunastobarowego bluesa na terytorium rocka
psychodelicznego.
Tutaj
psychodeliczne wibracje wprawdzie zmieszane są z bluesowymi
odcinkami ale pachnie to oryginalnością a do tego zaskakująco
prowadzi do łatwego odbioru. Oczywiście można argumentować, że
charakterystyczny ślad który tutaj zostawili jest zauważalny na
innych płytach zespołu ale mówimy tutaj o jednym z najbardziej
oryginalnych zespołów lat sześćdziesiątych, który nie bal się
eksperymentować z muzyką i technologią muzyczną tamtych czasów,
zachowując jednocześnie urok brytyjskiej sceny muzycznej.
Legendarny
„Sunshine Of Your Love” posiada cudowny riff, podobnie jak i
brzmienie. Tak naprawdę nie tylko praca na gitarze i linia basu
sprawiają, ze utwór jest wyjątkowy. Tutaj dochodzi perkusja
Bakera, która oszczędza utwór i uwypukla zniekształcone solo
Claptona. Legendarne solo. No ale skoro jest się Claptonem („Bogiem
gitary”) to dlaczego nie pokazać tego.
„Strange
Brew” to otwierający płytę kawałek będący niesamowitym
psychodelicznym bluesem. A sięgając głębiej mamy tajemnicze
„Dance the Night Away”, w którym harmonie wokalne suną w głąb
skrytej jaskini oświetlonej jasnym promieniem gitarowych dźwięków.
„World of Pain” i „We’re Going Wrong” prawie tracą
wszelkie ślady rytmu dzięki eterycznym melodiom, które przenoszą
słuchacza wprost w niebo pełne chmur. „Blue Condition” pozwala
Bakerowi wypełnić nieco głupkowatą rolę perkusisty, którą w
tamtych czasach grali także inni Brytyjczycy, Ringo Starr i Keith
Moon. No i nie sposób przejść obojętnie obok wspaniałego „Tales
of Brave Ulysses”, otwierającego drugą stronę albumu z wielkim
hukiem. To najbardziej tajemniczy utwór, który zdaje się przenosić
słuchacza w czasie, opowiadając mu opętaną historię. Pełen
pasji wokal Bruce’a wzmocniony zostaje przez wah-wah Claptona.
Uwielbiam to. „SWLABR” to kolejna solidna piosenka, ze słodkim
gitarowym solem i rockową linią basu. „Take It Back” oraz
„Outside Woman Blues” to tradycyjne bluesowe kawałki, wspaniałe,
wspierające album leniwą i zrelaksowaną atmosferą.
Natomiast
„Mother’s Lament” pokazuje, że zespół okrzykniętym przez
dziennikarzy supergrupą wszech czasów nie traktuje tego zbyt
poważnie.
Jeśli
chcesz wybrać się na wycieczkę po cudownym szlaku, który brzmi i
smakuje jak ten dziwny napar z lat sześćdziesiątych, wskakuj dalej
i słuchaj tego albumu.
Ale
uważaj, bo „Disraeli Gears” jest niebezpieczne, ponieważ jest
tak formalnie doskonały, bez żadnych słabych ścieżek, ze wydaje
się to takie proste. I jak leci ta muzyka to nie zatrzymasz jej,
porwie cię i uniesie, trzymając ponad gwiazdami aby dzień nie
dotarł i nie zabrał tych dźwięków ku przestrzeni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz