niedziela, 4 sierpnia 2019

CREAM - Disraeli Gears /1967/


1. Strange Brew (Eric Clapton, Felix Pappalardi, Gail Collins Pappalardi) - 2:46
2. Sunshine of Your Love (Clapton, Jack Bruce, Pete Brown) - 4:10
3. World of Pain (Pappalardi, Collins) - 3:03
4. Dance the Night Away (Bruce, Brown) - 3:34
5. Blue Condition (Ginger Baker) - 3:29
6. Tales of Brave Ulysses (Clapton, Martin Sharp) - 2:46
7. Swlabr (Bruce, Brown) - 2:32
8. We're Going Wrong (Bruce) - 3:26
9. Outside Woman Blues (Blind Joe Reynolds, arr. Clapton) - 2:24
10.Take It Back (Bruce, Brown) - 3:05
11.Mother's Lament (Traditional, arr. Clapton, Bruce, Baker) - 1:47

*Ginger Baker - Drums, Vocals
*Jack Bruce - Bass, Harmonica, Keyboards, Vocals
*Eric Clapton - Guitar, Vocals


Cream czy trzeba ich przedstawiać? Ano właśnie.
Będącym jednym z pierwszych „power trio” zespół Cream połączył genialny potencjał trzech najwybitniejszych muzyków lat sześćdziesiątych, tworząc coś wspaniałego i nowatorskiego. Eric Clapton znany z występów w The Yardbirds oraz u boku Johna Mayalla, zaproponował grupie legendarne, jedwabiste bluesowo-rockowe linie gitary. Obsługujący odpowiednio bas i perkusję, Jack Bruce i Ginger Baker byli jedną z najgorętszych sekcji rytmicznych w branży. Wyjątkowe połączenie bluesowych wycieczek Claptona i jazzowych wpływów Bruce’a i Bakera stworzyło nowy rodzaj psychodeliczno rockowych sensacji. Świat muzyczny już nigdy nie był taki sam. I to właśnie jest zasługą tych trzech panów.
Disraeli Gears”, to drugi album tego wspaniałego trio, jest też prawdopodobnie najlepszym przykładem tego wszystkiego, co uczyniło zespół tak wspaniałym. Wszelkie słabości, które zostały ujawnione w swoim debiucie „Fresh Cream”, tutaj zostały naprawione, tworząc pakiet wypolerowanych kanałów snujących się z minuty na minutę.
Być może jedną z największych wad Cream była ich nieudolność pisania piosenek. Instrumentacja i wyczucie chwili były zawsze doskonałej jakości, jednak trzeba przyznać, że jako autorzy piosenek wiele pozostawiali do życzenia.
Na szczęście na „Disraeli Gears” zespół otrzymał pomoc autora tekstów Pete’a Browna. To dzięki niemu oraz opartej na świetnej pracy producenta Felixa Pappalardiego, Cream zdołał przedstawić to, co jest najlepszym materiałem w ich karierze.
Słuchając tych nagrań możemy zauważyć jak daleko zespół przeniósł się od tradycyjnego dwunastobarowego bluesa na terytorium rocka psychodelicznego.
Tutaj psychodeliczne wibracje wprawdzie zmieszane są z bluesowymi odcinkami ale pachnie to oryginalnością a do tego zaskakująco prowadzi do łatwego odbioru. Oczywiście można argumentować, że charakterystyczny ślad który tutaj zostawili jest zauważalny na innych płytach zespołu ale mówimy tutaj o jednym z najbardziej oryginalnych zespołów lat sześćdziesiątych, który nie bal się eksperymentować z muzyką i technologią muzyczną tamtych czasów, zachowując jednocześnie urok brytyjskiej sceny muzycznej.
Legendarny „Sunshine Of Your Love” posiada cudowny riff, podobnie jak i brzmienie. Tak naprawdę nie tylko praca na gitarze i linia basu sprawiają, ze utwór jest wyjątkowy. Tutaj dochodzi perkusja Bakera, która oszczędza utwór i uwypukla zniekształcone solo Claptona. Legendarne solo. No ale skoro jest się Claptonem („Bogiem gitary”) to dlaczego nie pokazać tego.
Strange Brew” to otwierający płytę kawałek będący niesamowitym psychodelicznym bluesem. A sięgając głębiej mamy tajemnicze „Dance the Night Away”, w którym harmonie wokalne suną w głąb skrytej jaskini oświetlonej jasnym promieniem gitarowych dźwięków. „World of Pain” i „We’re Going Wrong” prawie tracą wszelkie ślady rytmu dzięki eterycznym melodiom, które przenoszą słuchacza wprost w niebo pełne chmur. „Blue Condition” pozwala Bakerowi wypełnić nieco głupkowatą rolę perkusisty, którą w tamtych czasach grali także inni Brytyjczycy, Ringo Starr i Keith Moon. No i nie sposób przejść obojętnie obok wspaniałego „Tales of Brave Ulysses”, otwierającego drugą stronę albumu z wielkim hukiem. To najbardziej tajemniczy utwór, który zdaje się przenosić słuchacza w czasie, opowiadając mu opętaną historię. Pełen pasji wokal Bruce’a wzmocniony zostaje przez wah-wah Claptona. Uwielbiam to. „SWLABR” to kolejna solidna piosenka, ze słodkim gitarowym solem i rockową linią basu. „Take It Back” oraz „Outside Woman Blues” to tradycyjne bluesowe kawałki, wspaniałe, wspierające album leniwą i zrelaksowaną atmosferą.
Natomiast „Mother’s Lament” pokazuje, że zespół okrzykniętym przez dziennikarzy supergrupą wszech czasów nie traktuje tego zbyt poważnie.
Jeśli chcesz wybrać się na wycieczkę po cudownym szlaku, który brzmi i smakuje jak ten dziwny napar z lat sześćdziesiątych, wskakuj dalej i słuchaj tego albumu.
Ale uważaj, bo „Disraeli Gears” jest niebezpieczne, ponieważ jest tak formalnie doskonały, bez żadnych słabych ścieżek, ze wydaje się to takie proste. I jak leci ta muzyka to nie zatrzymasz jej, porwie cię i uniesie, trzymając ponad gwiazdami aby dzień nie dotarł i nie zabrał tych dźwięków ku przestrzeni.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz