- Changing of the Guards
- New Pony
- No Time to Think
- Baby, Stop Crying
- Is Your Love in Vain?
- Señor (Tales of Yankee Power)
- True Love Tends to Forget
- We Better Talk this Over
- Where Are You Tonight? (Journey Throught Dark Heat)
Bob Dylan – lead vocals, rhythm electric guitar
Ian Wallace – drums
Jerry Scheff – bass guitar
Billy Cross – lead electric guitar
Alan Pasqua – keyboards
Bobbye Hall – percussion
Steve Douglas – tenor and soprano saxophone
Steven Soles – rhythm guitar and background vocals
David Mansfield – violin and mandolin
Carolyn Dennis – background vocals
Jo Ann Harris – background vocals
Helena Springs – background vocals
Steve Madaio – trumpet on "Is Your Love in Vain?"
Ian Wallace – drums
Jerry Scheff – bass guitar
Billy Cross – lead electric guitar
Alan Pasqua – keyboards
Bobbye Hall – percussion
Steve Douglas – tenor and soprano saxophone
Steven Soles – rhythm guitar and background vocals
David Mansfield – violin and mandolin
Carolyn Dennis – background vocals
Jo Ann Harris – background vocals
Helena Springs – background vocals
Steve Madaio – trumpet on "Is Your Love in Vain?"
Po ponad dwóch latach od
wydania „Desire”, w czerwcu 1978 roku ukazał się nowy longplay
Boba Dylana zatytułowany „Street Legal”. Jednak zanim się
ukazał pojawił się problem w trakcie jego nagrywania. Po prostu
rezultat nagrań utworów nie by zadowalający. Dylan zawsze nagrywał
„z marszu” i zazwyczaj wyniki były zupełnie dobre a często
wręcz znakomite. Jednak tym razem korzystał z dużej grupy
akompaniującej, która wymagała czegoś więcej niż zwykły
szesnastoślad, dotychczas całkowicie wystarczający na jego
potrzeby. Skomplikowane techniki nagraniowe stosowane w nowoczesnym
studiu całkowicie go zaskoczyły. „Street Legal” stał się
pierwszym albumem Dylana, który zmusił go do zmiany podejścia do
nagrywania. Sam przyznał, że wyniki nagrań go rozczarowały. Ale
poradził sobie i „Street Legal” ujrzał światło dzienne a co
więcej spokojnie mogę zaliczyć go do najwspanialszych albumów
Mistrza. Z pewnością płyta ta ma spójność dźwięku, jakość
napisanych piosenek jest wyborna. Brzmi bardziej jednolicie niż
wcześniejsze dokonania. Gęstość brzmienia zapewnia atmosferę
osobistych przeżyć autora. Po raz pierwszy Dylan wykorzystał w
swojej muzyce saksofon oraz kobiece chórki. W skrócie mamy tutaj
rock, dużo bluesa i gospel.
Płyta
zaczyna się z wyciszenia, to lepsze wejście, jak gdyby ciągnęła
się od nie wiadomo kiedy. „Changing of the Guards” ma świetny
rytm i emocjonalną głębię tworząc do tego nastrój, który mi
cholernie odpowiada. Zresztą cała płyta wciska zakamarki muzyczne
w głąb siebie, gdy przyjmuję tą muzykę ot tak, jak leci. Utwór
po utworze. I cieszy mnie doskonały wokal Dylana w „Senor (Tales
Of Yankee Power)” czy w „New Pony”, cieszą typowe dla niego
piosenki „Is Your Love In Vain?” i „True Love Tends To Forget”
i to typowe piosenki w pozytywnym znaczeniu. Albo taki ośmiominutowy
„No Think To Think”, spokojnie snuje się, ulotnie przechodzi w
sekundy nagrania by tak jak pojawił się, rozpłynąć w potoku
dźwięków, jeszcze do nas docierających ale już będących innymi
obrazami.
Wzbogacenie
utworów przez żeńskie chórki jest strzałem w dziesiątkę. To
urozmaicenie a zarazem nowa jakość nagrań Dylana dodaje uroku i
wdzięku jego muzyce. Bardzo podoba mi się barwa jego głosu w
poszczególnych numerach a „Baby Stop Crying” jest jedną z
najlepszych piosenek jakie Bob napisał w swojej karierze.
Co dziwne
płyta została zjechana przez prasę w Stanach Zjednoczonych. Tak
jakby za złe miano Dylanowi za to, że nagrał bardzo amerykańską
płytę, za bardzo sięgającą tradycji. A może wynikało to z
chęci „przywalenia” mu.
Natomiast reszta świata przyjęła
album entuzjastycznie. I to pomimo pewnych kłopotów Dylana z grupą
towarzysząca. Problem pojawił się gdy okazało się, że zespół
wyrusza na trasę po Japonii. Tournee w Kraju Kwitnących Wiśni
wiązało się z poważnymi problemami dla każdego, kto nawet w
niewielkim stopniu uzależniony był od narkotyków. Krótko przedtem
Paul McCartney został tam aresztowany za posiadanie czegoś tak
niewinnego jak marihuana. Dylan zauważył, że jego perkusista Howie
Wyeth nie bardzo ma ochotę grać w kraju, gdzie mogą być kłopoty
ze zdobyciem nawet tego najłagodniejszego z narkotyków. Oś zespołu
nagle pękła. Zaangażowanie odpowiednich wokalistek i „blachy”
nie było specjalnie trudne. Jednakże taki perkusista, jak Wyeth
utrzymywał całe brzmienie. Pierwszym następcą Wyetha został były
perkusista The Wings, Denny Siewell, ale chociaż znalazł wspólny
język z resztą zespołu, to problemy wizowe uniemożliwiły mu
udział w tournée. Ostatecznie wybór perkusisty źle wpłynął na
brzmienie grupy. Ian Wallace, który wcześniej grał w King Crimson
nie był w stanie zagrać tak ostro jak Wyeth, poza tym czasami
niepotrzebnie przyspieszał utwory. Stoner, kierownik grupy nie był
zadowolony z gry z Wallace’em i to było jednym z powodów
przedwczesnego odejścia Stonera. Brzmienie perkusji szczególnie na
koncertach było mało „mięsiste”. W studio poradzono sobie z
tym. Odpowiednie wypuszczenie „do przodu” saksofonu i żeńskich
chórków i „schowanie” perkusji uratowało sprawę.
„Street
Legal” ukazał, że pozycja Dylana jest niezachwiana a nagrywając
kolejną płytę dodał kolejną wisienkę do swojego płytowego
tortu. Może i ten album nie jest ważny i nie zmienia muzyki
rockowej ale jest to najbardziej przyjemna płyta jaką Dylan nagrał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz