"Hurricane" – 8:33
"Isis" – 6:58
"Mozambique" – 3:00
"One More Cup of Coffee" – 3:43
"Oh, Sister" – 4:05
"Joey" – 11:05
"Romance in Durango" – 5:50
"Black Diamond Bay" – 7:30
"Sara" – 5:29
„Hurricane” to jedna z
największych i najbardziej zaangażowanych piosenek Dylana z lat
siedemdziesiątych. To też pierwsza piosenka, która otwiera kolejny
lp. Artysty. Opowiada ona o uwięzieniu boksera Rubina „Hurricane”
Cartera, który w 1967 roku został skazany za morderstwo, na
potrójne dożywocie według wątpliwych dowodów opartych na
zeznaniach dwóch drobnych złodziei. Carter szybko stał się
symbolem ruchu na rzecz praw obywatelskich. Ta piosenka w trakcie
wydania była bardzo kontrowersyjna. W 1976 roku Carter został
ponownie osądzony i skazany po raz drugi. Dzięki działalności
różnych instytucji oraz kolejnych pozwów wnoszonych do sądów
konieczny stał się trzeci proces, który odbył się w 1988 roku.
Po dwudziestu jeden latach Carter został zwolniony. Pozostał on
niemal mityczną postacią. Dylan był bardzo zaangażowany w tą
sprawę i tak ją opisywał:
„Strzały
pistoletu słychać w sali barowej/Patty Valentine z górnego schodzi
holu/Widzi barmana w kałuży krwi/Krzyczy,”Mój Boże, zabili
wszystkich!/Tutaj zaczyna się ta historia/Człowieka, który jakoś
dziwnie wpadł/Wrobiono Go w bardzo brudną sprawę/Zamknięto w celi
choć już prawie mistrzem świata w boksie był”.
I
dalej:”Wszystkie karty tej sprawy zostały naznaczone/Proces był
cyrkiem i miał świński koniec/Każdego z świadków Rubina
uczyniono pijakiem/Dla białych był włóczęgą i groźnym
podżegaczem/Dla czarnych był czarnuchem i szaleńcem/Nikt jego
słowom nie chciał wierzyć więcej/Mimo, że nigdy do nikogo nie
strzelał/To by zamknąć Go w więzieniu na trzy dożywocia/orzekły
sędziów białe gremia”.
Jak
widzimy Dylan nie owija w bawełnę, wali prosto w system i nie
przejmuje się. Powstał utwór przejmujący, pełen gniewu i wręcz
namacalnej sądowej hipokryzji.
Drugim
również kontrowersyjnym numerem jest najdłuższa,
jedenastominutowa piosenka „Joey”. To biograficzna opowieść o
zmarłym gangsterze Joeyu Gallo. Dylan nawiązuje tu do opowieści z
Dzikiego Zachodu przedstawiając Gallo jako banitę z moralnością.
„Dorastałem
podziwiając tych bohaterów, Robin Hooda, Jesse Jamesa, tych
facetów, którzy przeciwstawiali się uciskowi i mieli wysokie
morale. Sam jestem zdziwiony, że napisałem piosenkę o Joeyu Gallo
ale gdybym tego nie zrobił, to kto by ją napisał?”.
Jednak
dla mnie główną atrakcją albumu jest utwór „Isis” w którym
Dylan nietypowo przekazuje swoją symboliczną, wciągająca opowieść
na tle dźwięków fortepianu. Układ numeru jest zgrabny i zmysłowy,
a skrzypce Rivery są szczególnie kuszące, zaś melodia należy do
najlepszych na płycie.
„Poślubiłem
Isis piątego dnia maja/Ale nie mogłem długo z nią wytrzymać/Więc
ściąłem włosy i odjechałem/Do dzikiego, nieznanego kraju, gdzie
nie mogło pójść źle”.
Opowieść kończy się jednak
melancholijnym wspomnieniem:”O Isis, o Isis, o mistyczne dziecię/Co
ciągnie mnie do Ciebie, doprowadza mnie do szaleństwa/Pamiętam
sposób, w jaki się uśmiechałaś/Piątego dnia maja, w mżącym
deszczu”.
Romantyczna
dusza Dylana ujawniła się również w eleganckim numerze „Oh,
Sister” oraz cygańskiej opowieści ludowej „One More Cup of
Coffee” gdzie skutecznie wsparła go harmonijnym wokalem Emmylou
Harris.
Inne
piosenki mają wyraźne egzotyczny charakter. „Mozambique” jest
słonecznym i sugestywnym utworem zawartym w rytmicznych rytmach.
Europejski smak głównego dania możesz znaleźć w „Romance In
Durango” a „Black Diamond Boy” to niezwykłe opowiadanie o
zniszczeniu pewnej wysepki i bohatera po którym został tylko
kapelusz panama i para butów.
Zestaw
nagrań zamyka smutna i osobista „Sara”.
„Teraz
plaża stała się pustynią oprócz pewnego topielca/Pokój odpłynął
starym statkiem, kłamstwa zostały na brzegu/Ty zawsze odpowiadałaś.
Kiedy była taka potrzeba/Daj mi mapę i klucz ku sercu Twemu/Sara,
Sara/Czarująca bogini ze strzałą i łukiem/Sara, Sara/Nie
zostawiaj mnie nigdy, Nie odchodź. Byłem durniem”.
Płyta
„Desire” została wydana w styczniu 1976 roku, jednak jak to z
Dylanem bywa nie obyło się bez kłopotów. Najpierw na nagranie
utworów zaproszonych zostało mnóstwo muzyków m.in. zespół
Kokomo, Erica Claptona, muzyków z grupy Dave’a Masona. Nikt z nich
nie wiedział jak się pracuje z Dylanem, Clapton miał spore
kłopoty, żeby domyślić się, o co właściwie chodzi Dylanowi.
Clapton:”Skończyło się to tak, że w studio było dwudziestu
czterech muzyków grających na wzajemnie do siebie nie pasujących
instrumentach. Trudno było za nim nadążyć. Musiałem wyjść na
powietrze, bo tam był dom wariatów”.
Po
pewnym czasie Dylan ograniczył liczbę muzyków i stworzył mały
zespół, z basistą, perkusistą, skrzypaczką.
Powstała
muzyka konsekwentnie rozrywkowa, piękna, melodyjna i atrakcyjna.
Aranżacje utworów są wyjątkowe i wciągające a wokal Dylana
osiąga wyżyny niespotykane do tej pory. Należy jeszcze zwrócić
uwagę, że jest to pierwszy album w którym Dylana wspomógł
współautor tekstów Jacques Levy. Trzeba również oddać hołd
nowym współpracownikom Artysty. Producentowi Donowi DeVito, muzykom
Howardowi Wyeth i Robowi Stonerowi, wspaniałej wokalistce Emmylou
Harris oraz dostarczającej nam niebywałych dźwięków skrzypaczce
Scarlet Rivera.
No cóż, można tylko zgodzić się z opinią, że płyta
„Desire” jest dziś uważana za jedną z
najbardziej interesujących i wyjątkowych płyt Boba Dylana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz