niedziela, 10 lutego 2019

THE FEMININE COMPLEX - Livin' Love /1969/


1. Hide And Seek - 3:46
2. Now I Need You - 3:36
3. Are You Lonesome Like Me? - 2:59
4. I Won't Run - 3:24
5. Six O'Clock In The Morning - 3:28
6. Run That Through Your Mind - 2:35
7. It's Magic - 2:40
8. I Don't Want Another Man - 2:34
9. Forgetting (Jean Williams) - 2:17
10. I've Been Workin' on You - 2:40
11. Time Slips By - 4:25


*Mindy Dalton - Guitar, Vocals
*Judi Griffith - Tambourine, Vocals 
*Lana Napier - Drums, Vocals
*Pame Stephens - Organ, Vocals 
*Jean Williams - Bass, Vocals 



Niewiele osób pamięta The Feminine Complex, grupę nastoletnich dziewcząt, które razem uczęszczały do Maplewood High School w Nashville w stanie Tennessee i które wspólnie założyły zespół muzyczny. Zespół wydał dwa single i jedną płytę długogrającą pod tytułem „Livin’ Love”.
Gdy w trakcie którejś z moich muzycznych podróży buszowałem w jakimś sklepiku z płytami niekoniecznie przebojowymi, zaintrygowała mnie jedna z okładek wielu stojących na półce płyt.
Cztery młode dziewczyny będące w oddali o czarujących fryzurach wyglądały jakby zagubione w swoich romantycznych myślach. Na pierwszych planie pełna zadumy spogląda na mnie jeszcze jedna kobietka z lekko błądzącym uśmiechem. No i wszystkie były ładne.
A nazwa? Hmm, co to za nazwa? Jakieś zakompleksione frustraty?
Patrzę, rok wydania 1969. Właściciel sklepu widząc co mam w ręce, zachęca:”Posłuchaj tego, tam grają same dziewczyny, wiesz te co na okładce!”


 „Livin’ Love” to zapierający dech w piersiach album pełen pasji i energii. Co zaskakujące, wszystkie utwory znajdujące się na tym lp zostały napisane głównie przez Mindy Dalton, jedną z członkiń grupy. Całkowicie niewinny garażowy The Feminine Complex był pewną rzadkością w Nashville ale m.in. z racji, że zespół ten tworzyły same dziewczyny szybko zdobył popularność w lokalnych programach radiowych i telewizyjnych, choćby w „Nashville Now”. 
Grupa nagrała jedną z niewielu autentycznych perełek wśród albumów, które były nagrywane przez zespoły z dziewczętami w składzie. Słuchając nagrań z płyty „Lovin’ Love” nie ma wątpliwości, że piosenki Mindy Dalton pokazały znaczny, wypolerowany talent, noszący silne wyczucie umysłu zmieniającego barwy mieniące się wśród kolorowych dźwięków. Niestety płyta jak i zespół pojawił się i zniknął ze sceny muzycznej niezauważony i z biegiem lat osiągnął status „bardzo rzadki”. Na szczęści szperacze z wytwórni Rev-Ola wydobyli na światło dzienne po raz drugi te nagrania dodając jeszcze kilka bonusowych numerów, które znacznie poszerzają urok „Livin” Love”.


Utwory wypełniające ten album są delikatnie kuszące, zawierają ponurą nutę uwodzicielstwa, co usłyszysz już od pierwszych taktów w utworze „Hide and Seek”. Mocno zaakcentowana gitara dodaje posmaku psychodelicznej podróży ale wokalne działania uwodzą aż po kończący się dźwięk. „I Need You” świetnie utrzymany w klimacie lat sześćdziesiątych utwór łagodnie prowadzi nas na ścieżkę wypolerowanej miłości by w refrenie przejść w wirujący krzyk desperacji. Zadziwiająca dojrzałość poszczególnych utworów zaskakuje na każdym rowku płyty. „Are You Lonesome Like Me?” to na pewno napisała Dalton? Przecież te znakomite dźwięki równie dobrze mogłyby wyjść spod pióra spółki Lieber & Stoller. A i piosenka ta mogłaby pojawić się na dowolnym albumie Dusty Springfield. To powinien być pewny przebój. 
Ale przecież ile już opisywałem tutaj utworów czy płyt, które powinny być na samym szczycie? Niestety nagranie te znikają, zapomniane, oblepione warstwą kurzu, wtedy nie zdołały odpowiednio zaistnieć, teraz już nie ma dla nich czasu. A przecież są to piękne piosenki, są to udane ze wszech miar kompozycje, mające już prawie po pół wieku nadal są intrygujące i pełne wrażliwości tak potrzebnej w tym goniącym do przodu świecie.
W przyspieszającym tempo „I Will not Run” słyszymy potężne akordy rytmiczne, które stonowane są wzorcowymi na całym albumie przesiąkniętymi pogłosem chórkami wspierającymi. Dodaje to miłą atmosferę lekkości i niebytu, W dalszej części płyty mamy swobodny strumień płynący po pejzażu zagubionej miłości czy to w „Six O’Clock In the Morning” czy „It’s Magic”. Choć ten drugi ma psychodeliczny klimat z rozdzierającym refrenem. Kolejna niespodzianka, „I Don’t Want Another Man” z powodzeniem mogłaby wykonywać Aretha Franklin. Utrzymana w dźwiękach soulowych piosenka sugeruje wszechstronność zespołu.
Płytę kończy „Time Slips By” z pewnością najbardziej eksperymentalna piosenka z całego albumu. Jawne przesuwanie połyskujących efektów dźwiękowych stanowi szczególnie interesujący element w całej układance „Livin’ Love”.


2 komentarze:

  1. Jak to miło gdy ktoś mile mnie zaskoczy. I to czymś czego wcześnie nie słyszałem, co warte jest choćby chwili uwagi. W tym przypadku "chwila" to cała płyta! Kompletnie nie znałem tej żeńskiej grupy, a przecież historia muzyki pokazuje, że było ich trochę. Dzięki Ci za kolejne płytowe odkrycie!

    OdpowiedzUsuń
  2. A jak miło czyta się takie komentarze:) Dziękuję Zbyszku.

    OdpowiedzUsuń