1. Quiet Before The Storm (P. Ladd, R. Sutko) - 4:56
2. Rainbow (P. Ladd, R. Wells, R. Sutko) - 4:17
3. Bullfrog (M. Merrick)- 6:39
4. Love In Your Face (G. Farley-R. Sutko) - 3:20
5. You Don't Remember (R. Sutko, G. Farley) - 3.09
6. It's All In My Head (H. Aceves) - 5:06
7. Blues With A Feeling (W. Jacobs) - 9:54
2. Rainbow (P. Ladd, R. Wells, R. Sutko) - 4:17
3. Bullfrog (M. Merrick)- 6:39
4. Love In Your Face (G. Farley-R. Sutko) - 3:20
5. You Don't Remember (R. Sutko, G. Farley) - 3.09
6. It's All In My Head (H. Aceves) - 5:06
7. Blues With A Feeling (W. Jacobs) - 9:54
*Allan Chitwood - Bass
*Bob Sutko - Vocals, Harmonica
*Greg Farley - Guitar
*Randy Wells - Drums
*Paul "Skip" Ladd - Lead Guitar
*Bob Sutko - Vocals, Harmonica
*Greg Farley - Guitar
*Randy Wells - Drums
*Paul "Skip" Ladd - Lead Guitar
The Twentieth Century Zoo jest jednym z pierwszych zespołów
psychodelicznych, które zaistniały w mieście Phoenix. Ich historia rozpoczyna
się w 1966 roku, kiedy uczeń West High School, Bob Sutko zwerbował Allana
Chitwooda i Grega Farleya i założył folk-rockowy band The Bitter Sweets. Grupa
stała się stałym elementem sceny rock and rollowej w dolinie rzeki Salt River,
mierząc się z takimi lokalnymi legendami jak The Spiders (założony przez
Vincenta Furniera, potem znanego jako Alice Cooper), Caravelles, Vibrators i
Phil and the Frantics.
The Bitter Sweet na początku swej działalności w 1966
roku wydali dwa lokalne single, w tym cover grupy The Byrds „Cry Your Eyes
Out”. Wpływowy dyrektor muzyczny radiowego giganta Phoenix KRIZ, Tony Evans
postarał się aby o The Bitter Sweet stało się głośno. Jednak hałaśliwe, nieco
garażowe granie nie do końca znalazło sympatyków i pod koniec 1967 roku grupa
zmieniła nazwę oraz skierowała się na inne obszary muzyczne.
„Thunder On A Clear Day”, zespołu Twentieth Century Zoo powstała
w 1968 roku i należy do klasycznych płyt ciężkiej psychodelii.
Pierwszy utwór na płycie rozpoczyna „Quiet Before the
Storm”, cicho i bardzo tajemniczo. Zaklęta czasem mistyczna atmosfera powstaje
dzięki wiodącym partiom Hammonda. Odgrywane w zwolnionym tempie muzyczne
podróże nagle ustępują miejsca mocno sfuzzowanej gitarze Paula Ladda, tworząc muzykę jak najbardziej adekwatną do tytułu.
Ale już „Rainbow” nie daje złudzeń. To ostra, pełna wspaniałych odjazdów
gitarowych ,wzmocniona mocnym rytmem kompozycja. Interesująca i podkreślająca
rolę gitarzysty prowadzącego, bez którego nie byłoby takiej siły i mocy. Ladd
robi świetną robotę na płycie i jeszcze niejeden raz usłyszysz potwierdzenie
moich słów. Blues rockowy, ponad sześciominutowy „Bullfrog” to jakby inna twarz
zespołu. Namiętna improwizacja wśród ostrzejszych dźwięków powoduje pełne
zaciekawienie utworem. Mamy tutaj wspaniały, dobrze osadzony w tradycji blues.
Minuty wyśmienitej kompozycji rozkręcającej się podobnie jak muzycy. To nie
tylko gitarzysta sobie pogrywa, wsłuchaj się w grę Randy Wellsa i jego
perkusji.
Wielki numer.
„Love In Your Face” to gitarowy dynamit z przyjemnym
refrenem i równie miłą dla ucha solówką gitarową. A całość zaczyna się
naturalistycznym efektem potłuczonego szkła.
No i nie sposób przejść obojętnie obok kolejnego utworu „You
Do not Remember”, dodać muszę rewelacyjnego. Rozpoczyna go mocno sprzężona i
zniekształcona gitara tworząc podwaliny pod garażowe granie w czystej postaci.
„You Do not Remember” to wzorzec tego typu muzyki – ciężkie, z pasją i
zadziornie zagrane, a przede wszystkim wzmocnione melodyjnym bólem. A dźwięki
Hammonda lekko ostudzają tą zadziorność czyniąc utwór jeszcze bardziej
intrygującym.
Te trendy zauważalne są w dwóch ostatnich kompozycjach na płycie.
„It’s All In My Head” przyciąga nieustanny dźwięk sfuzzowanej gitary toczącej
się powolnym rytmem w tle wybijanego na werblu marsza. Natomiast ostatni utwór
„Blues With A Feeling” to rodzaj hołdu dla mistrzów gatunku. Numer wypełniony
jest po brzegi wspaniałą improwizacją gitarową, organami Hammonda a nawet
fortepianem. Tu z każdej sekundy wypływa bluesowa atmosfera przesiąknięta
tradycją, a i proszę zwrócić uwagę na wokal. Pięknie wzmacnia utwór niezwykle
emocjonalną interpretacją, czasami na granicy krzyku.
Kolejna grupa, która nie odniosła sukcesu, kolejna płyta,
która leży gdzieś zapomniana.
A szkoda.
Jednak jak znajdziesz The Twentieth Century Zoo to nie bój
się tych dźwięków tylko ciesz się nimi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz