środa, 13 września 2017

SONS OF CHAMPLIN - Loosen Up Naturally /1969/


1. 1982-A - 3:50 
2. The Thing To Do - 4:45 
3. Misery Isn't Free - 4:13 
4. Rooftop - 3:42 
5. Everywhere - 3:45 
6. Don't Fight It, Do It! - 4:15 
7. Get High - 7:45 
8. Black And Blue Rainbow - 3:18 
9. Hello Sunlight - 4:20 
10.Things Are Gettin' Better - 5:50 
11.Freedom - 14:45

*Bill Bowen - Drums
*Tim Caine - Saxophone
*Bill Champlin - Guitar, Keyboards, Saxophone, Vocals
*Terry Haggerty - Guitar, Vocals
*Geoffrey Palmer - Keyboards, Bass, Saxophone, Vocals
*Al Strong - Bass

Choć grupa Sons Of Champlin zadebiutowała w 1967 roku wydając singla 
„Sing Me a Rainbow” to jeszcze dwa lata trzeba było czekać na album-pierwszy album, na którym muzycy starali się nadrobić powstałe zaległości, wydając od razu podwójną płytę. Ponad godzina muzyki odróżnia Sons Of Champlin od innych kapel pod względem instrumentacji i stylu. Jeśli dźwięk San Francisco definiowany jest prostą strukturą folk rockową, rozszerzoną o długie solówki gitarowe, to muzyka grupy Billa Champlina jest inna.
Sons Of Champlin biorą inspirację z R&B oraz jazzu, do których dokładają psychodeliczne pejzaże. Pozorna walka o swoje miejsca w utworach doprowadza do śmiałych rozwiązań, skomplikowanych ustaleń oraz wielu zagrań solowych. Grupa może być lepiej rozumiana jako zespół jazzowy, na dodatek wspomagana jest mocnymi zagrywkami Tima Caina na saksofonie. W zespole pochodzącym z San Francisco instrumenty dęte są czymś niezwykłym i skłaniają się bardziej ku nadchodzącym dźwiękom wschodniego wybrzeża w postaci Blood Sweat & Tears. Ponad wszystko wściekła gra zespołowa połączona z piaszczystym wokalem Champlina w stylu rhythm & bluesowym tworzy melodie równie ważne jak solowe zagrywki.
Album „Loosen Up Naturally” został wyprodukowany przez Davida Shallocka oraz Bruce Walforda i został wydany w 1969 roku. Już sam początek płyty ukazuje moc i pełną werwy muzykę podbudowaną rockową ekspresją z świetnie zaznaczonymi akcentami saksofonu. Ach, uwielbiam to!
Otoczony organami oraz rozpychającą się gitarą Haggerta, „The Thing To Do” ukazuje wpływy muzyki soul na zespół co jeszcze spotęgowane zostaje brzmieniem wokalu Champlina. „Misery Is not Free” swobodnie toczące się po psychodelicznej płaszczyźnie sprawia, że do bielszych obłoków masz już całkiem niedaleko. „Rooftop” to dość komercyjny kawałek mający coś z niebieskookiej duszy rozwijający się za sprawą saksofonu w niemal swobodny jam a „Everywhere” potrafi wprowadzić subtelne klimaty w kolejne rowki nagrania. Większość piosenek na płycie nie wychodzi poza standardowe cztery minuty oprócz dwóch, mocno jammujących numerów. „Get High” oraz „Freedom” stanowią pełną spoistość całego nagrania. Mające soulowe zabarwienie „Get High”, oddziałuje na duszę i czyni pełny ruch w stanach wypełniających świadomość. Zaciekawia swobodne prowadzenie wokalu lidera, jakby miał to we krwi. I wszędobylski saksofon ciągle wychodzi gdzieś z ukrycia i atakuje dźwiękami, to ruszając do przodu, to chowając się w czeluściach oceanu. A całość kończy solo na ksylofonie, skąd on się wziął? No, pięknie.
„Get High”!!!!
Najsilniejszym akcentem albumu jest piosenka „Freedom” z po prostu wspaniale poprowadzonymi jammującymi fragmentami. To one wypuszczają nas w stronę wolności, zrywają okoliczne bariery i w blues jazzowych klimatach otwierają pełną swobód drogę. To one pod wpływem iluzji, prowadzą nas w magiczną potrzebę zerkania na końcówkę lat sześćdziesiątych.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz