- St. Stephen (Garcia/Lesh/Hunter)
- Dupree's Diamond Blues (Garcia/Hunter)
- Rosemary (Garcia/Hunter)
- Doin' That Rag (Garcia/Hunter)
- Mountains Of The Moon (Garcia/Hunter)
- China Cat Sunflower (Garcia/Hunter)
- What's Become Of The Baby (Garcia/Hunter)
- Cosmic Charlie (Garcia/Hunter)
- Tom Constanten - keyboards
- Jerry Garcia - guitar, vocals
- Mickey Hart - percussion
- Bill Kreutzmann - percussion
- Phil Lesh - basses, vocals
- Ron McKernan - Pig Pen
- Bob Weir - guitars, vocals
„Earthquake Country” tak miał się nazywać trzeci album grupy
Grateful Dead. Pod koniec 1968 roku zespół wszedł do studia Pacific Recording w
San Mateo w Kalifornii i na 16 ścieżkowym magnetofonie zaczął nagrywać utwory,
które znalazły się na ich kolejnej płycie.
W tym czasie do zespołu doszedł nowy keyboardzista Tom
Constanten i również tutaj mamy pierwsze w pełni udane próby tworzenia
niezapomnianych perełek przez trwający już do
końca istnienia grupy duet Garcia-Hunter.
Rick Griffin, który zaprojektował okładkę płyty fascynował
się palindromami, czyli wyrażeniami które czytane od lewej do prawej i od
prawej do lewej brzmią tak samo. Zaproponował grupie taki palindrom i chłopcy
to przyjęli. Tak więc trzeci lp zespołu znany jest wszystkim pod tytułem „Aoxomoxoa”.
W stosunku do poprzednika utwory na płycie są bardziej wysublimowane, okryte
mgiełką tajemniczości. „St.Stephen” który otwiera płytę nadaje ton albumowi.
Dźwięk jest tu ostrzejszy i bardziej bezpośredni niż na poprzednim albumie ale
zachował się ten kosmiczny pył jaki towarzyszył przy słuchaniu „Anthem of the Sun”.
Mamy na pycie parę utworów akustycznych , i to one właśnie tworzą klimat
tajemniczości. „Rosemary”, „Doin’ That Rag” czy „Mountains Of the Moon” pokazują ekipę
Jerry’ego Garcii w zupełnie innym wymiarze. Weźmy choćby ten ostatni tytuł –
żałośnie liryczna gitara akustyczna wzbogacona o klawesyn prowadzi nas w
nieznane obszary naszego mózgu. Najbardziej psychodelicznym a zarazem
odjechanym w kosmos jest utwór „What’s Become of the Baby”. Garcia nie chciał
wykorzystywać tu żadnych instrumentów a cały utwór zbudowany jest na głosach muzyków,
które zostały poddane obróbce w studio. Dodano echa, pogłosy i różne
zmiksowane efekty co dało nam słuchaczom niesamowity spacer w otchłanie
kosmosu. Kończący płytę „Cosmic Charlie” jest z jednej strony świetnym utworem, który idealnie pasuje na koniec płyty ale też daje nam drogowskaz – co będzie
się działo na następnym albumie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz