środa, 27 września 2017

SRC - SRC /1968/


1. Black Sheep 
2. Daystar 
3. Exile 
4. Marionette 
5. Onesimpletask 
6. Paragon Council 
7. Refugeve 
8. Interval 

*Steve Lyman - Second Guitar and Voice
*Glenn Quackenbush - Hammond Organ 
*Scott Richardson - Lead Voice
*E.G. Clawson - Drums
*Robin Dale - Bass and Voice
*Gary Quackenbush - Lead Guitar

Lata sześćdziesiąte pamiętane są jako żyzny czas na tworzenie muzyki, zespoły naprawdę zachęcały się do podejmowania ryzyka, aby wyróżnić się czymś innym, spróbować czegoś nowego i opierać się na własnym materiale. Przy tak wielu utalentowanych grupach łatwo jest zobaczyć jak dużo zespołów mogło odejść w zapomnienie. Czasami najciekawszą rzeczą jest szukanie i wykopywanie, podobnie jak zagubionego skarbu, muzyki aby wydobyć ją choć na chwilę z zapomnienia. Doskonałym przykładem takiej kapeli jest zespół SRC. Pochodzący z Detroit, band zerwał z ograniczeniami i barierami muzycznymi i dokonał czegoś oryginalnego. Scena muzyczna Detroit była od połowy lat sześćdziesiątych do wczesnych lat siedemdziesiątych dość spektakularna, zespoły w niej działające produkowały ostrzejsze dźwięki i nękały granice muzyczne. To była atmosfera w której rozkwitała ciężka psychodeliczna jazda SRC. Muzycy napisali dużo fajnego materiału, popychali granicę i wciąż brzmią świeżo. Oto ich historia.

Grupa rozpoczęła swoją działalność gdy dwaj bracia Gary i Glenn Quackenbush opuścili The Fugitives i wraz z perkusistą E.G.Clawsonem oraz wokalistą Scottem Richardsonem rozpoczęli próby jako Scott Richard Case, później skracając nazwę na SRC, aby nie wyróżniać nikogo z zespołu. Już pierwszy singiel grupy, który zawierał znany utwór Skipa Jamesa „I’m So Glad” ukazał jak wielkim talentem dysponują chłopaki a wyróżniał się szczególnie Gary Quackenbush i jego sfuzzowane gitarowe brzmienia. Utwór stał się lokalnym hitem i przy pomocy swojego przyszłego producenta Johna Rhysa muzycy spotkali się z wiceprezesem Capitol Records i podpisali z nim umowę.
Debiut powstał w 1968 roku i od razu stał się sztandarową pozycją gitarowej muzyki psychodelicznej. Płyta jest wypełniona wspaniałymi melodiami i harmoniami, wybuchowością i niesamowitym zgrywaniem gitarowych odjazdów. Technika Quackenbusha jest niesamowita, zwłaszcza sposób w jakim wykorzystuje efekt sprzężeń zwrotnych wypełniający efektowne solówki, które są tak ekspresyjne, że na chwilę zapominasz o sobie i okolicy. 
Głównym utworem na pierwszej płycie SRC jest otwieracz „Black Sheep”, który rozpoczyna dźwięk melodyjnych organ, przebijany przez kosmiczne rozbłyski gitary doprowadzające doskonałość w pączkującym wzgórzu. Wręcz przebojowe „Daystar” wyróżnia się intensywnymi solami gitarowymi na tle ciekawej garażowej melodyki. „Exile” opowiada kosmiczną historię lekkich podmuchów organ i zadziornej dzikiej gitary Quackenbusha.
Dalej, dalej, na wzgórze, w ocean dźwięku, delikatne powiewy mokrego powietrza, „Onesimpletask” mocna, psychodeliczna jazda ociera się o ostre skały i ulatuje we wzburzone morze. Gitara prowadząca jest głównym elementem tej płyty, porywająca, potężna, czasem mająca chwytliwy riff, który uzupełnia się wzajemnie z innymi instrumentami. Największe wrażenie robi w utworze „Refugeve” tu już mocno stąpa po ziemi i zdziczała ogarnia całą płytę aby w końcowym „Interval” nie popuścić ani sekundy i tak dociskać do ostatniej minuty. 
Zespół jeszcze w swojej podróży nagrał dwie płyty po czym rozpadł się. Muzyka SRC wyprzedzała swój czas, wykorzystując zniekształcenia i hałaśliwe gitarowe zadziory doprowadziła do nowych drzwi, nazwanych heavy psychedelic.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz