niedziela, 14 stycznia 2024

THE SEEDS - Future /1967/

 


1. Introduction (Sky Saxon) - 1:03
... March Of The Flower Children (Hooper, Saxon) - 1:45
2. Travel With Your Mind (Hooper, Savage, Saxon) - 3:00
3. Out Of The Question (Saxon, Serpent) - 3:02
4. Painted Doll (Saxon) - 3:20
5. Flower Lady And Her Assistant (Saxon) - 3:15
6. Now A Man (Hooper, Savage, Saxon) - 3:20
7. A Thousand Shadows (Hooper, Savage, Saxon) - 2:25
8. Two Fingers Pointing On You (Sky Saxon) - 3:10
9. Where Is the Entrance Way toPlay? (Saxon) - 2:55
10.Six Dreams (Saxon) - 3:05
11.Fallin' (Hooper, Saxon) - 7:40

*Sky Saxon - Lead Vocal, Bass
*Daryl Hooper - Piano, Organ, Sitar & Vocals
*Jan Savage - Guitar, Gong & Vocals
*Rick Andridge - Drums
*Harvey Sharpe - Bass
*Tjay Cantrelli - Woodwinds
*Catharine Gotthoffer - Harp

Wokalista The Seeds, Sky Saxon zapraszał słuchaczy, którzy mieli ochotę posłuchać trzeci album zespołu do podróży „w głąb swoich marzeń”, do wyczarowania dla siebie fantastycznego krajobrazu zamków, lasów i chmur, który przewidział na płycie. „Future” zawiera oszałamiającą fuzję psychodelii, garażu, rocka i popu. To jest dość dalekie od korzeni The Seeds, jako zespołu garażowego. To było coś zupełnie innego. Może nawet za bardzo. Od 1967 roku, kiedy „Future” został wydany, jest postrzegany jako kultowy klasyk i album, który wyprzedził swoje czasy.

Rok 1967 był punktem zwrotnym dla Sky Saxona, Daryla Hoopera, Jana Savage’a i Ricka Andridge’a, momentem, w którym ciężka praca poprzednich dwóch lat w końcu się opłaciła. Po wydaniu dwóch lp byli w zenicie swojej kariery. Mieli duży krajowy hit na swoim koncie, rzesze oddanych fanów oraz hałaśliwego managera „Lorda Tima” Hudsona, który robił wszystko z wielką pompą i zgiełkiem. Jaki będzie ich następny ruch? Kolejny album „Future” wydaje się jednocześnie wykalkulowany i zagmatwany. Stanowi on wielką psychodeliczna deklarację The Seeds ale również „Future” to szaleństwo Sky Saxona. Wizjonerska droga muzyka kazała mu pododawać w studiu liczne dogrywki, które miały wzmocnić przekaz. Dlatego nie dziw się, gdy usłyszysz nagle smyczki, harfę czy tubę błąkające się w tle transowego podkładu.

Podobnie jak dwa poprzednie albumy The Seeds, jedenaście utworów zostało napisanych przez zespół. Lider Sky Saxon był w sercu „Future”, odgrywając swoją rolę w każdym utworze. Pierwszym nagranym numerem był „Travel With Your Mind”, w którym podkład utrzymany jest w duchu wschodnich krain. Lecz ta podróż nie do końca jest spokojna. Szaleństwa grupy pojawiają się w świdrującej gitarze oraz szczerym wokalu a różne instrumenty są przesuwane w lewo i w prawo. Otwierającemu płytę utworowi „Intro/March of the Flower Children” towarzyszą rozbłyski harfy na tle przeciągłego wokalu. To stonowane tło stopniowo się wypełnia. Do organów, gitar i tuby dołączają warczące oboje i fortepian. Bicze trzaskają, podczas gdy niemal surrealistyczne, kapryśne teksty nie są śpiewane, ale na wpół mówione. Psychodelia, folk, jazz i pop w jednym. Pomyśl o fragmentach „Hobbita” Tolkiena, a będziesz blisko. Szaleństw jest więcej. Taki „Painted Doll” zagrany jest w tempie walca a dodatkowym atutem utworu są rozległe harmonie doo-woop. Płaczące smyczki, klawesyn i fortepian do towarzystwa tworzą rozdzierającą serce kombinację. Zwłaszcza gdy Sky zapewnia wokal obnażający duszę. Brzmiący jak ścieżka dźwiękowa do horroru „Flower Lady And Her Assistant” dziwnie się rozwija. Nadszedł czas psychodelii. Klawisze, napędzająca sekcja rytmiczna, tamburyn towarzyszą rozpędzonemu wokalowi, który poddaje nam eklektyczną fuzję pełnej nieodpartego uroku. Ale oto wracamy do korzeni. „Now a Man” rozpoczyna napędzającą się sekcją rytmiczną w dudniących gitarach i szarpiącym basie, towarzysząc chełpliwemu wokaliście. Zjadliwy komentarz na temat tego, czego potrzeba, aby stać się mężczyzną: „Wypijesz swoją wisienkę i nagle staniesz się niepokonany”. To typowa świetna garażowa piosenka. Gdy sekcja rytmiczna napędza galopującą aranżację, szumiąca gitara odpowiada na sękaty, dramatyczny wokal. A dwie minuty później rozbrzmiewa już „A Thousand Shadow”. Jeden z najbardziej dramatycznych i sugestywnych utworów na „Future”. Na tle garażowych szaleństw Saxon użycza swojego głosu nadając mu proto punkowy wydźwięk. Do gry na płycie zaangażowano wielu muzyków sesyjnych. Wśród nich znaleźli się perkusista Beach Boys, Hal Blaine, tubista George Callendar, harfistka Gayle Levant i multiinstrumentalista Tjay Cantrelli, który grał na flecie, wibrafonach, klarnecie, instrumentach dętych drewnianych i harmonijce ustnej. Nawet nieznany tablista pojawiał się i znikał jak duch. Dla każdego, kto był w pobliżu studia, oglądanie „Future” musiało być kuszące. Rozdzierające gitary i klawesyn dołączają do mrocznego basu gdy rozwija się numer „Two Fingers Pointing You”. Podobnie jak inne utwory, jest to tygiel wpływów, instrumentów i niespodzianek. Do tej pory już pewnie zdałeś sobie sprawę, że nie należy zgadywać co dalej usłyszysz. To jak wejście na pokład psychodelicznej karuzeli. Tuby, organy, grzmiąca perkusja i dźwięki pianina atakują zmysły. Wszystko wybornie zmiksowane. Sky rozpędza się i warczy, podczas gdy kaskadowe harmonie dodają do tego zmieniający się umysł. Wszystko zmienia się ponownie w „Where is the Entrance Way to Play”. Sky scatuje, a harmonie mu towarzyszą. Wkrótce do sekcji rytmicznej dołączają klawisze, klawesyn i instrumenty dęte drewniane. Wokal jest ospały, podczas gdy aranż kipi energią i elektrycznością. Kiedy na początku „Six Dreams” grzmoty ustępują miejsca powodziom i burzom, w pełni oczekuję, że Czterej Jeźdźcy Apokalipsy dotrą do moich drzwi. Dramatyczna, mroczna i nastrojowa aranżacja sprawia, że chowam się za kanapę i z niepokojem patrzę na drzwi. To naprawdę sugestywny numer. Płytę zamyka ośmiominutowy, epicki utwór „Fallin’”. To rzeczywista demonstracja wszechstronności i kreatywności muzyków. Klawesyn, smyczki i sekcja rytmiczna łączą siły przeciw chrapliwemu wokalowi, gdy wszystko to rozwija się z zawrotną prędkością. Później do sprzężenia zwrotnego dołączają rozmyte gitary, popłuczyny organów Hammonda i wypełnienia perkusji. Przez chwilę wokal Saxona przypomina terapię krzykiem. Szybko i wściekle, utwór się rozwija. Zakręty i niespodzianki pojawiają się i znikają. Krótkie wybuchy harmonijki, dalsze rozkwity klawesynu i kakofonia uduchowionych harmonii i krzyków łączy się w całość. Masz wrażenie chaosu ale to ma sens. Gdy numer się kończy, The Seeds są prawie wyczerpani, wyczerpani wysiłkiem włożonym w ten wielki finał.

„Future” jest jak muzyczny kameleon. Z każdym odsłuchem płyta ujawnia nam kolejne niespodzianki i swoje ukryte sekrety. Podobnie jak zróżnicowany jest dobór instrumentów co czyni ten album szczególnie interesującym. Posłuchaj go jeszcze raz, a ujawnią się inne wpływy. To płyta wymykająca się definicjom. Niczym sroka, The Seeds wydają się podkradać muzyczne gatunki i wpływy, wkładać je do swojego kwasowego tygla i posypywać je sekretnymi składnikami. To oszałamiający, łamiący granice i przełamujący gatunki kultowy klasyk, w którym The Seeds podarli księgę zasad i napisali ją na nowo.





2 komentarze:

  1. Złośliwcy twierdzą, że mieli tylko jedną piosenkę "Pushin Too Hard", a reszta to tylko wariacje na jej temat. Ale kto by tam liczył się ze zdaniem złośliwców... Gratuluję kolejnego, wspaniałego tekstu o moim ulubionym zespole. Dodam, że w 2013 roku ukazała się dwupłytowa wersja Delux wytwórni Big Beat zawierająca zremasterowany album stereo wraz z wyborem miksów monofonicznych z epoki, w tym kilka do tej pory niepublikowanych. Druga płyta, "Contact High: The Future Sessions", to fascynujący obraz procesu tworzenia albumu, w którym wykorzystano małe fragmenty, alternatywne miksy i wcześniej niesłyszane wersje aby pokazać, że podczas pracy nad "Future" rockowemu kolektywowi The Seeds serce biło tak mocno jak nigdy dotąd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam i mam tą wersje Big Beatu, tam faktycznie jest wiele wspaniałego materiału, którego słucha się wybornie. The Seeds wraz z The 13th Floor Elevators byli przez długi czas najbardziej znani mi z tego gatunku muzycznego. Dopiero w latach 90-tych poznałem innych: The Standells, The Monks, Lost czy Hydro Pyro. Zbyszku polecam Ci również solowe płyty Sky Saxona, część z nich jest mocno odjechana ale wg warte są poznania. Dziękuję i pozdrawiam.

      Usuń