2. Cowboy Movie - 8:12
3. Tamalpais High (At About 3) - 3:33
4. Laughing - 5:27
5. What Are Their Names (David Crosby, Jerry Garcia, Michael Shrieve, Neil Young, Phil Lesh) - 4:15
6. Traction In The Rain - 3:47
7. Song With No Words - Tree With No Leaves - 6:00
8. Orleans (Traditional) - 2:02
9. I'd Swear There Was Somebody Here - 1:21
*Graham Nash - Guitar, Vocals
*Jerry Garcia - Electric Guitar, Pedal Steel Guitar, Vocals
*Neil Young - Guitars, Vocals, Bass, Vibraphone, Congas
*Jorma Kaukonen - Electric Guitar
*Laura Allan - Autoharp, Vocals
*Gregg Rolie - Piano
*Phil Lesh - Bass, Vocals
*Jack Casady - Bass
*Bill Kreutzmann - Drums
*Michael Shrieve - Drums
*Mickey Hart - Drums
*Joni Mitchell - Vocals
*David Freiberg - Vocals
*Paul Kantner - Vocals
*Grace Slick - Vocals
Gdy lata 60-te dobiegały końca David Crosby
mieszkał na łodzi. Poza studiem nagraniowym, jego szkuner o nazwie Mayan był jedynym miejscem, gdzie wszystko miało
sens. Kiedy Crosby miał lat 11, jego rodzice postanowili zapisać syna na lekcje
żeglarstwa. Żeglowanie przychodziło mu naturalnie, tak jakby w poprzednim życiu
był kapitanem wielu statków. Było to niezwykłe uczucie, pocieszające i dziwne.
Gdy dekada dobiegała końca, Crosby napisał o tym właśnie uczuciu tytułowy numer
do przebojowego albumu Crosby, Stills, Nash and Young „Deja Vu”.
Mniej więcej w tym samym czasie przeżył swoją
pierwszą poważną stratę. W 1969 roku Christina Hinton, dziewczyna Crosby’ego,
jadąc furgonetką zderzyła się z autobusem szkolnym. Zginęła na miejscu.
Pogrążony w żalu i depresji David znalazł się na początku długiej spirali,
która miała pochłonąć jego następne dwie dekady. „Patrzyłem, jak tego dnia
umiera część Davida” – napisał jego kumpel z zespołu Graham Nash. I jeszcze
„Zastanawiam się głośno, co zrobi z nim wszechświat”. Niestety, Crosby sięgnął
po twarde narkotyki. Piętnaście lat później był już w więzieniu, prawie nie do
poznania, a twórcza iskra, która go wcześniej opatulała, rozwiała się. Crosby
zdawał się istnieć tylko w czasie przeszłym.
David Crosby, uroczy, sympatyczny, zawsze w
pobliżu. Raz na jakiś czas przejmujący inicjatywę a jego wokal pozostaje
najbardziej rozpoznawalny – najpierw w The Byrds a potem w CSN i CSN&Y.
Wielu artystów było zadowolonych ze spotkania z nim. Otoczony przez przyjaciół
był szczęśliwy. „Nigdy nie widziałam nikogo, kto by miał w sobie tyle
zainteresowania, radości i spontanicznych reakcji” – powiedziała Grace Slick o
swoim pierwszym z nim spotkaniu w latach 60-tych. „Można było patrzeć na jego
twarz i być zachwyconym, ponieważ istota ludzka czerpała dziecięcą radość z
różnych rzeczy”. Podobnie jak żeglarstwo, muzyka przychodziła młodemu
Crosby’emu naturalnie. Jego przebudzenie nastąpiło w wieku czterech lat, gdy
matka zabrała go na koncert orkiestry symfonicznej w parku. Jak sam wspomina: „Byłem
zafascynowany wszystkim, z wyjątkiem kompozycji. Z podziwem patrzyłem na
chaotyczne szmery, gdy muzycy dostrajali instrumenty, na synkopowany taniec ich
łokci, gdy wkraczali do akcji, na to jak ogromna liczba głosów może nagle
zjednoczyć się w harmonii”. To wątek, którym podążał przez całą swoją karierę.
Wydany w 1971 roku album „If I Could Only Rememner
My Name” jest pierwszym solowym wydawnictwem Crosby’ego i jest to album, który
definiuje harmonia, wspólnota i jedność. W skład zespołu wspierającego muzyka
wchodzą członkowie Grateful Dead i Jefferson Airplane a także Neil Young, Joni
Mitchell i Graham Nash. W momencie wydania płyty były to jedne z najbardziej
popularnych nazwisk w muzyce, prawie wszyscy byli w trakcie kariery i osiągali
szczyty popularności. Muzyka brzmi tak, jak sen, który próbuje się opowiedzieć
rano: zamglony, tylko luźno spójny, rozwiewający się w czasie rzeczywistym. To
jest odcisk palca Davida Crosby’ego. Utwory ukazują artystę walczącego z
ograniczeniami muzyki popularnej. Crosby gra na gitarze w dziwny sposób,
wybierając dziwne strojenia, które przenoszą jego piosenki i teksty w
nieoczekiwane miejsca. W trakcie tworzenia albumu Crosby spędzał bezczynnie
czas w studio, opierając się o ścianę lub zalewając się łzami, zanim pojawili
się jego współpracownicy, by podnieść nastrój i ożywić muzykę. Pedal steel
Jerry’ego Garcii i harmonijne wokale
Joni Mitchell sprawiają, że najbardziej konwencjonalna piosenka na płycie
„Laughing” staje się psychodeliczno-folkowym ideałem: leniwym zachodem słońca,
który nabiera rezonu gdy się wycisza. A otwierający kalejdoskopowy „Music Is
Love” jest hymnem radości i miłości, gdy wszyscy śpiewają: „Wszyscy mówią, że
muzyka to miłość”, i tworzą świat, w którym jest to prawda. Płytę zamykają dwie
ciekawe piosenki, które Crosby nagrał samodzielnie. Obydwie są w większości a
cappella, a jego głos jest tak nałożony, że brzmi anielsko i rozlegle.
„Siedziałem tam i wygłupiałem się” – powiedział o tych eksperymentach – „I
nagle przestałem się wygłupiać”. Zamykający album „I’d Swear There Was Somebody
Here” jest przejmującą elegią Crosby’ego dla Christine. „Czułem się jakby
Christine tam była. Czułem ją” – mówił Crosby.
Jedynym numerem, który ma jakąś narrację, jest
„Cowboy Movie”, opowiadający zawoalowaną historię rozpadu CSN&Y. Historia
ta zawarta jest też w muzyce: sękaty, paranoiczny szkielet piosenki, pełnej
żalu i frustracji ratuje gitara Garcii, która pląta pajęczyny letniej sieci w
zachodzącym słońcu, poruszając misternie utkane dźwięki babiego lata.
Nie wiem czy świat dzięki tym dźwiękom stał się
lepszym ale ja jestem wdzięczny Crosby’emu, że nagrał ten album, że towarzyszy
mi już wiele lat i zawsze jak go słucham, targają mną uczucia: smutku i
radości, niepokoju i wytchnienia, melancholii i odprężenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz