2. If The Night
3. Hesitation Blues
4. Please
5. Keep Your Mind Open
6. Pulsating Dream
9. Why Try
10. Minnie The Moocher
Jaka jest muzyka amerykańskiej
grupy Kaleidoscope? Dużo powie nam pochodzenie i osobowość pięciu młodych
chłopaków, którzy tworzyli tą grupę z zachodniego wybrzeża.
David Perry Lindley, który gra na
banjo, skrzypcach, mandolinie, gitarze, harfie i 7-strunowym banjo urodził się
w L.A. w 1944 roku. „Zorganizowałem ten zespół późnym wrześniem 1966 roku, to
było zabawne, że mogliśmy uczestniczyć w tym całym zgiełku”. Wcześniej pracował
z The Mad Mt. Ramblers, Dry City Scat Band i The New Christy Minstrels and the
Greenwood Singers. Jego ulubionymi wykonawcami są Harry Partch, Bartok, Bach,
John Cage i Django Reinhardt. Jego osobistą ambicją jest „umiejętność zagrania
dowolnej nuty lub tonu, która wejdzie mi do głowy”.
David Solomon Feldthouse, gra na
wielu egzotycznych instrumentach i pochodzi z Ismit w Turcji. Wychowywał się w
Idaho i na Florydzie. Jego instrumentarium obejmuje: saz buzuki, dobro,
dulcimer, 12-strunową gitarę i instrument perkusyjny, doumbek. Wcześniej
zajmował się fotografią a wpływ na jego karierę muzyczną wywarli George Pappas,
Osman Gokche oraz Emin Gunduz. Najbardziej ekscytującym doświadczeniem
muzycznym było dla niego granie z Carmen Amaya. Jego ulubionymi kompozytorami
są Cyganie.
Urodzony w Oklahoma City, Fenrus
Epp używa następujących instrumentów: skrzypiec, altówki, basu, pianina i
organ. Jego ulubionymi instrumentalistami są: Jaki Byard, John Coltrane, Yusef
Lateef i Django Reinhardt.
Christopher Lloyd Darrow gra na
gitarze basowej ale akompaniuje także na banjo, mandolinie, skrzypcach,
harmonijce ustnej i klarnecie. Urodził się w 1944 roku w Sioux Falls, w
Południowej Dakocie. Jego ojciec był profesorem Collage’u a także jazzowym
saksofonistą i klarnecistą. Zamiłowanie do bluegrassu, country, bluesa i
starego jazzu młody Darrow miał właśnie po nim.
John Vidican był perkusistą grupy,
urodził się w Hollywood. Do kapeli trafił za sprawą Darrowa.
Kocioł intuicji, zestaw elementów
połączonych w umiejętny sposób przez muzycznych rzeźbiarzy, tak w skrócie można
powiedzieć o pierwszej płycie Kaleidoscope, „Side Trips”.
Oni czerpią z korzeni Ameryki od
XIX wieku do lat 30-tych XX wieku. Wprowadzają cygańskie motywy, w pełni
unosząc się na indyjskiej fali muzyczno-duchowej, przy okazji mrugają z
przekonaniem do świata arabskiego. „Side Trips” okazuje się jednym z pierwszych
eksperymentów zawierających muzykę z różnych stron świata i do tego w pełni
udaną. Wyraźna i demokratyczna fuzja różnych stylów jest manifestem myśli i
zachowań samego zespołu, który nie ma lidera a wkład wszystkich pięciu muzyków
grupy jest widoczny, podobnie jak w kalejdoskopie, który dzieli obrazy
harmonijnie zharmonizowane. Ta muzyka to zespół elementów, które przenikają się
ze sobą a jednocześnie pozostają odrębne. Każda piosenka reprezentuje
wielorakie wzorce, ze zmianami rytmu i emocjonalną mocą, która otacza słuchacza
i bawi go. Proszę, oto otwieracz: ”Egyptian Garden”. Środkowo wschodnie motywy
ubarwione wokalem w stylu Dylana z tamtego okresu, wkurzona perkusja, chórki i
ksylofon, który trzyma strukturę jakby miał nadejść niedzielny poranek, to
pobrzmiewa od samego startu. Ale muzyka zabiera cię jeszcze dalej. Przenosisz
się na plac Tahrir do Kairu, rytm jest tak fascynujący, że czujesz zapach
przypraw i chaosu tego arabskiego rynku. Przeciwieństwem tego numeru jest „Why
Try”, które jest pełnym połączeniem muzyki orientalnej i zachodniej. Aby
zachować silną obecność w świecie arabskim z jego przyspieszeniem i rosnącym
szaleństwem zespół wciska się w nurt mainstreamu psychodelicznego szczególnie w
trakcie refrenu. Bez wątpienia „Hesitation Blues”,”Oh Death” czy „Come On In”
są klasykami amerykańskiej tradycji, mocno pachnącej atmosferą górzystych
Appalachów. Słuchając tej płyty cofasz się w czasie, owszem rzeczywistość
brzmieniowa jest współczesna ale całość ma ducha, ducha starych pieśni Wojny
Secesyjnej czy też Autostrady 61. To, że nagrania te dotykają tradycji nie może
dziwić. Umiejętność muzyków Kaleidoscope grania na wielu instrumentach ludowych
siłą rzeczy doprowadza nas do kolekcji Alan Lomaxa. To jest bardzo dobrze
odrobiona lekcja z historii muzyki amerykańskiej. Fantastyczna interpretacja
wokalna w „Hesitation Blues” wręcz wciska słuchacza na brzeg czarnych wód
Mississippi, natomiast zachowawczo
działające „If the Night” i „Please” ocierają się o puls Zachodniego Wybrzeża.
Trochę inna ścieżka prowadzi dźwięki w „Keep Your Mind Open” zanurzając się w
muzyce raga. Doskonałe działanie.
„Oh Death” jest kolejnym ukłonem w
stronę dziedzictwa i kolejny raz chłopaki udowadniają swoje rozeznanie w
starych pieśniach, czy to folkowych czy też bluesowych.
„Side Trips” jest płytą pomysłową,
intensywną i jest połączeniem wielu rozbieżnych wpływów – dźwięków od dawnych
czasów, ragtime’u, bluesa po egzotyczne dzwonki rozbrzmiewające w zakurzonych
wozach uparcie podążających w stronę zachodzącego słońca, aby znaleźć lepszy
czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz