1. Let It Rock
2. When the Hunter Gets Captured By the Game
3. That's What Love Will Make You Do
4. Russian Lullaby
5. Turn On The Bright Lights
6. He Ain't Give You None
7. What Goes Around
8. Let's Spend The Night Together
9. Mississippi Moon
10. Midnight Town
2. When the Hunter Gets Captured By the Game
3. That's What Love Will Make You Do
4. Russian Lullaby
5. Turn On The Bright Lights
6. He Ain't Give You None
7. What Goes Around
8. Let's Spend The Night Together
9. Mississippi Moon
10. Midnight Town
Wielka miłość do muzyki, chęć jej tworzenia i grania
sprawiała, że lider Grateful Dead, Jerry Garcia pozostawił po sobie kilometry
muzyki, które my możemy spokojnie wysłuchać i się radować. Oprócz nagrań z
macierzystą kapelą, możemy zapoznać się też z solowymi poczynaniami Garcii, czy
to wspólnie z Merlem Saundersem czy też z własnym zespołem Legion Of Mary.
Pierwszy solowy album, Jerry nagrał praktycznie sam, pomocą
służył mu jedynie perkusista Bill Kreutzamann, drugi lp jest daleki od
pierwszego. Choćby z tego powodu, że na płycie usłyszymy ponad 30 gościnnych
muzyków. Podczas gdy jedynka to niezaprzeczalne perełki napisane przez samego
Jerry’ego, to dwójkę wypełniają w całości covery. I to jakie covery!
Utwory
wybrane przez przyjaciela i basistę, Jerry’ego, Johna Kahna to osobliwe numery,
które ukazują zdolności Garcii jako piosenkarza obracającego się w różnych
stylach muzycznych. Dodajmy, że w większości są to utwory których Jerry
wcześniej nie słyszał. Wybór piosenek przez Kahna jest ciekawy i odmienny od
tego, z czym Jerry zwykle się kojarzy, dzięki temu płyta ta stała się frapująca
i intrygująca. Ma w sobie coś z
atmosfery lat 40-tych, coś z pogoni po dawnych ulicach Nowego Jorku i oglądania
tych wszystkich wykwintnych dam w pełnych żabotami udekorowanych sukniach. To
jeszcze nie jest czas frywolnych kusych spódniczek i wetkniętych we włosy
kwiatów. To oryginalne, robione przez najlepszych modystów kapelusze i woalki,
które zakrywają niewieście uroki przed niepożądanymi oczami. To świat
wypełniony dźwiękami skrzypiec i klarnetów. Słyszę śpiew Ameryki, tyle
rozliczonych głosów, słyszę najpierw śpiewy rzemieślników. Cieślę, mularza,
szkutnika, szewca, zaś późną nocą słyszę młodą, wesołą drużynę, śpiewającą z
pełnych i czerstwych piersi mocno i harmonijnie.
„Compliments” został wydany w czerwcu 1974 roku przez
wytwórnię Round Records, a na listę Bilboardu dotarł do 49 miejsca.
Muszę tutaj stwierdzić, że Garcia wraz z zespołem zrobił
świetną robotę, nagrał album, którego słucha się nad wyraz przyjemnie i który
dostarcza wiele zabawy.
Płytę rozpoczyna „Let It Rock” Chucka Berry’ego, który
dokładnie brzmi tak, jak „Johnny B. Goode”. Na samym końcu utworu możesz
zaśpiewać „Johnny B. Goode” i idealnie to pasuje. W każdym razie numer ten ma
nam zaprezentować Jerry’ego jako wokalistę rockowego i gitarzystę. Już od
pierwszych dźwięków usłyszysz inne brzmienie gitary Garcii. To ostre, pełne
wigoru i zbędnych nut granie, to robi dobrą robotę. Smokey Robinson i jego „When the Hunter Gets
Captured By the Game” wypełnia drugą ścieżkę płyty. To osadzony w
typowym stylu Motown kawałek, gdzie Garcia znowu robi świetną robotę swoją
gitarą a i wokalnie nie można mu niczego zarzucić. Ta melodia kucharzy jest
dobrze zrobioną piosenką, która zawiera dużo zabawy. Kolejny, prosty rhythm and
bluesowy „That’s What Love Will Make You Do”, w pełni oddaje emocjonalną
atmosferę nagrania. To może się toczyć i toczyć a swawolne solo Garcii ciągnie
nas do tego kręgu i wyzwala pełne uczucia.
Jedyną pieśnią zawarta na płycie, którą Jerry zasugerował
aby nagrać, jest „Russian Lullaby” Irvina Berlina. Jest to fantastyczna
piosenka w stylu ragtime, w pełni zawarta w Tin Pan Alley, mająca klasyczne
dźwięki gitary Garcii i niesamowity staromodny smak. Poczuj go!
A klarnet i skrzypce wprowadzą cię w pełne radosnych
uniesień, zadymione sale wykwintnych nowojorskich barów. Świetny numer!
Koniecznie posłuchaj.
Chicagowski blues, którym Garcia radzi sobie bardzo dobrze
to kolejny numer na płycie. „Turn On The Bright Lights” jest doskonałą rzeczą,
wypełnioną pełnym głosem i solówką gitarową w stylu Claptona. Nie usłyszysz
takich rzeczy w nagraniach Grateful Dead ale to tylko ukazuje jak wielkim
muzykiem był Jerry Garcia.
Jakieś niespodzianki? Idźmy dalej. Garcia w odsłonie
gospelowej? Proszę bardzo.
„He Is not Give You None”, Vana Morrisona, nastrojowa ze
świetnie wykorzystanym chórem właśnie w stylu gospel kolejna piosenka, wręcz
zadziwia, sprawia, że już wiem co za chwilę będę robił. Jak skończy się płyta
to po prostu-odtworzę ją kolejny raz.
Nastrój radosnej zabawy i miłej przechadzki na chwilę
zostaje zatrzymany w trakcie numeru „Mississippi Moon”. To powolny, klasycznie
zaaranżowany bluegrass mający w sobie atmosferę skończonej wojny i krwawych
dzieł. Wróg mój zmarł. Patrzę jak z bladą twarzą leży taki cichy w trumnie.
Druga płyta Jerry’ego Garcii jest inna. Niesamowity jest
jego wokal, bez wątpienia tutaj odkryty, jest tu kupę piosenek tak zagranych,
że czuć wielką radość i zabawę w trakcie ich nagrywania. Wszystkie utwory
oferują coś przyjemnego i żaden nie brzmi tak samo.
Jest to hołd oddany amerykańskiej tradycji muzycznej bez
której nie byłoby wielu wspaniałych nagrań. Jest to wreszcie niezapomniana,
pełna uroków letniego popołudnia płyta do której zachęcam cię abyś sięgnął.
Bo warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz