- Cumberland Blues (Jerry Garcia / Phil Lesh / Robert Hunter)
- He's Gone (Jerry Garcia / Robert Hunter)
- One More Saturday Night (Bob Weir)
- Jack Straw (Bob Weir / Robert Hunter)
- You Win Again (Hank Williams)
- China Cat Sunflower (Jerry Garcia / Robert Hunter)
- I Know You Rider (Traditional)
- Brown Eyed Woman (Jerry Garcia / Robert Hunter)
- Hurts Me Too (Elmore James/Marshall Sehorn)
- Ramble On Rose (Jerry Garcia / Robert Hunter)
- Sugar Magnolia (Bob Weir / Robert Hunter)
- Mr. Charlie (Ron McKernan / Robert Hunter)
- Tennessee Jed (Jerry Garcia / Robert Hunter)
- Truckin' (Jerry Garcia / Phil Lesh / Bob Weir / Robert Hunter)
- Epilogue (Grateful Dead)
- Prelude (Grateful Dead)
- Morning Dew (Rose / Dobson)
- Jerry Garcia - lead guitar, vocals
- Donna Godchaux - vocals
- Keith Godchaux - piano
- Bill Kreutzmann - drums
- Phil Lesh - bass, vocals
- Ron (Pigpen) McKernan - organ, harmonica, vocals
- Bob Weir - rhythm guitar, vocals
- Merl Saunders - organ (later studio overdubs)
Pierwsze europejskie tournee Grateful Dead nie mogło przejść
bez echa. Sława tej oryginalnej kapeli dotarła na Stary Kontynent na długo
przed tą trasą ,nic więc dziwnego że spotkała się z wielkim zainteresowaniem wśród entuzjastów
tej muzyki. Z ciekawostek warto wspomnieć o całkowitym zablokowaniu przez fanów
wjazdu do Paryża w dzień pierwszego koncertu zespołu w Olimpii Theatre.
Dwadzieścia dwa koncerty dała grupa przebywając w Europie
przez półtora miesiąca.
O cztery występy więcej niż wcześniej planowano. Przy tak
dużym zainteresowaniu dołożono jeszcze cztery shows w Strand Liceum w Londynie.
W 1972 roku po tej trasie wyszedł trzypłytowy lp
zatytułowany „Europe’72”.
Mamy na nim fragmenty występów pochodzące z Anglii, Francji,
Holandii i Danii.
Dźwięk jest bardzo czysty, klarowny wręcz idealny, powoli
dojrzewał w zespole pomysł stworzenia tzw. Wall of Sound – systemu nagłaśniającego,
doprowadzającego właśnie na koncertach dźwięk do perfekcji.
Siedemnaście utworów zawartych na tej płycie pokazuje kolejne
oblicze muzyki Grateful Dead. Powiem tak - od pierwszej sekundy albumu ta
muzyka zniewala, prowadzi Nas w mikroświat własnego umysłu. Obejmuje swą siłą
duszę i ciało. Cała armia dźwięków wypełnia każdą cząsteczkę doprowadzając
nasze serca do pełnej radości.
Klasyczne numery zespołu znowu pokazują nam swoje nowe
oblicze. Utrzymane w klimacie blues rockowym utwory wypełnione są
fantastycznymi improwizacjami J.Garcii oraz reszty zespołu. „Cumberland Blues”
, „One More Saturday Night” czy „Ramble
On Rose” wbijają nas w głębie dźwięków i
brzmienia. Na uwagę zasługują dwa najdłuższe numery zespołu zawarte na płycie :
„Truckin’ „ oraz „Morning Dew”. Pierwszy z nich blues rockowy killer w części
środkowej powala dźwiękami gitary doprowadzając słuchacza wręcz do euforii
natomiast „Morning Dew” wspaniała ballada B.Dobsona zagrana w wolnym tempie
zaczyna się od psychodeliczno- jazzowej improwizacji ,która wciąga nas w pełną
smutku opowieść o parze zakochanych szukających
tytułowej porannej rosy.
W zespole pojawili się nowi muzycy. Występujący jeszcze z grupą Pigpen powoli przegrywał walkę z narkotykami i alkoholem.
Jeszcze usłyszymy Go na tym albumie ale jest to już niestety łabędzi śpiew tego
muzyka. A szkoda bo to dzięki niemu w grupie było tyle bluesa.
Keith i Donna
Godchaux małżeństwo grające wcześniej w grupie D.Masona zagościło w zespole na
siedem długich lat. Ich obecność spowodowała zmianę brzmienia Grateful Dead. Zaczęły
pojawiać się za sprawą grającego na akustycznym fortepianie Keitha elementy
jazzowej improwizacji a że w podobnym kierunku zmierzała cała grupa to z czasem
przekroczona została jedna z głównych linii oddzielających rocka od jazzu.
Jak ważne i udane było to tournee dla zespołu niech świadczy
wydany w 2011 roku na 72 CD zapis wszystkich koncertów z tej trasy w pięknie
wydanym boksie w ograniczonej liczbie 7200 sztuk. Oczywiście jest to mus dla
Deadheada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz