piątek, 29 stycznia 2016

GRATEFUL DEAD - Workingman's Dead /1970/



  • Uncle John's Band (Jerry Garcia / Robert Hunter)
  • High Time (Jerry Garcia / Robert Hunter)
  • Dire Wolf (Jerry Garcia / Robert Hunter)
  • New Speedway Boogie (Jerry Garcia / Robert Hunter)
  • Cumberland Blues (Jerry Garcia / Robert Hunter / Phil Lesh)
  • Black Peter (Jerry Garcia / Robert Hunter)
  • Easy Wind (Robert Hunter)
  • Casey Jones (Jerry Garcia / Robert Hunter/


  • Jerry Garcia - lead guitar, pedal steel guitar, vocals
  • Bob Weir - guitar, vocals
  • Phil Lesh - bass, vocals
  • Pigpen (Ron McKernan) - keyboards, vocals
  • Bill Kreutzmann - drums
  • Mickey Hart - drums
Liderem muzyki psychodelicznej lat sześćdziesiątych był bez wątpienia zespół Grateful Dead. 
W następnej dekadzie w muzyce grupy nastąpiły  pewne zmiany stylistyczne.  Czwarty album zespołu zatytułowany  „Workingman’s Dead”  został nagrany w lutym 1970 roku a Warner Bros wydał go w czerwcu tegoż roku. Muzyka zespołu zainspirowana harmoniami wokalnymi tria Crosby, Stills and Nash oraz całą falą powrotów do korzeni muzycznych sprawiła ,że płyta ta ma  bardzo klarowne , ciepłe brzmienie. Osiem utworów napisanych przez Jerry’ego do tekstów pełnoprawnego członka grupy Roberta Huntera olśniewa swoją urodą. Grateful Dead pokazuje w studio ,że nie tylko jammowanie i wirtuozerskie popisy czynią z nich mistrza. Potrafią w zadziwiający sposób czerpać z bogatej tradycji muzyki amerykańskiej i stworzyć własna odmianę countrowo-bluesowego rocka. 
Dużą rolę w nagraniu tej płyty odegrały instrumenty akustyczne. Również  wokalne popisy Weira, Garcii i Lesha wspaniale ze sobą harmonizują co kojarzy się nieodzownie z CS & N.. Nowością są dźwięki pedal steel gitar oraz banjo, instrumentów do tej pory nie słyszanych na albumach grupy. Trzeba przyznać ,ze Garcia opanował sztukę gry na tych instrumentach perfekcyjnie.
W tym czasie zespół opuścił klawiszowiec Tom Constanten. Niestety dający się powoli znać wpływ szalonych lat 60-tych na zdrowie Rona McKernana sprawił , że jego wkład w powstanie płyty jest już mocno ograniczony. Klawiszy nie słychać prawie w ogóle  ale harmonijka i wokal w „Easy Wind” nadal powoduje zwiększone emocje.
Album otwiera „Uncle John’s Band” , piosenka która już od pierwszych dźwięków koi nam uszy ale nie ma co się dziwić wszak już na poprzednim albumie numer „Cosmic Charlie” pokazywał dokąd będzie zmierzać muzyka Deadów . Tekst też wspaniale współgra z tą korzenną muzyką:

Come hear Uncle John's Band by the riverside,
Got some things to talk about, here beside the rising tide.

Come hear Uncle John's Band playing to the tide,
Come on along, or go alone, he's come to take his children home.
Wo, oh, what I want to know, how does the song go.

Ta muzyka spływa z Appalachów  w głąb dolin  gdzie nad strumieniem  pierwsi osadnicy po całym dniu marszu na zachód rozbijają obóz.  Wręcz widzisz to jak ustawiają wozy, rozpalają ognisko, jak kobiety gotują strawę a niejaki Casey Jones bierze gitarę i zagrywa jedną po drugiej skoczną pieśń.
Utwory na „Workingman’s Dead”  są zróżnicowane, pomimo, że obracają się jakby w jednym gatunku muzycznym. Ballada „High Time” , country rockowy „Dire Wolf”  czy bluegrassowy „Cumberland Blues”  doskonale trzymają klimat płyty. Jak do tego dodamy jeszcze bluesowy „New Speedway Boogie” i skoczny „Casey Jones”  to mamy prawie cały obraz czwartej płyty Grateful Dead.  Na uwagę zwraca jeszcze przepiękna ballada „Black Peter” w której na tle wokalu Jerry’ego nieśmiało pojawiają się krótkie dźwięki Hammonda.
Jak bardzo muzycy Grateful Dead utożsamiali się z tą muzyką niech świadczy fakt, że utwory te grane były na koncertach grupy praktycznie przez cały jej żywot. I to jak !
W „Cumberland Blues” Jerry Garcia popisowo grał na banjo, „Uncle John’s Band” w latach 90-tych wypełniały dźwięki niemal  kosmiczne a „Black Peter” często był grany pod koniec koncertu wśród całkowitej ciszy wiernych fanów grupy.

„Workingman’s Dead” bez wątpienia zasługuje na status wzniosłego albumu w historii muzyki amerykańskiej.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz