- Uncle John's Band (Jerry Garcia / Robert Hunter)
- High Time (Jerry Garcia / Robert Hunter)
- Dire Wolf (Jerry Garcia / Robert Hunter)
- New Speedway Boogie (Jerry Garcia / Robert Hunter)
- Cumberland Blues (Jerry Garcia / Robert Hunter / Phil Lesh)
- Black Peter (Jerry Garcia / Robert Hunter)
- Easy Wind (Robert Hunter)
- Casey Jones (Jerry Garcia / Robert Hunter/
- Jerry Garcia - lead guitar, pedal steel guitar, vocals
- Bob Weir - guitar, vocals
- Phil Lesh - bass, vocals
- Pigpen (Ron McKernan) - keyboards, vocals
- Bill Kreutzmann - drums
- Mickey Hart - drums
Liderem muzyki psychodelicznej lat sześćdziesiątych był bez wątpienia
zespół Grateful Dead.
W następnej dekadzie w muzyce grupy nastąpiły pewne zmiany stylistyczne. Czwarty album zespołu zatytułowany „Workingman’s Dead” został nagrany w lutym 1970 roku a Warner
Bros wydał go w czerwcu tegoż roku. Muzyka zespołu zainspirowana harmoniami
wokalnymi tria Crosby, Stills and Nash oraz całą falą powrotów do korzeni
muzycznych sprawiła ,że płyta ta ma
bardzo klarowne , ciepłe brzmienie. Osiem utworów napisanych przez
Jerry’ego do tekstów pełnoprawnego członka grupy Roberta Huntera olśniewa swoją
urodą. Grateful Dead pokazuje w studio ,że nie tylko jammowanie i wirtuozerskie
popisy czynią z nich mistrza. Potrafią w zadziwiający sposób czerpać z bogatej
tradycji muzyki amerykańskiej i stworzyć własna odmianę countrowo-bluesowego
rocka.
Dużą rolę w nagraniu tej płyty odegrały instrumenty akustyczne.
Również wokalne popisy Weira, Garcii i
Lesha wspaniale ze sobą harmonizują co kojarzy się nieodzownie z CS & N..
Nowością są dźwięki pedal steel gitar oraz banjo, instrumentów do tej pory nie
słyszanych na albumach grupy. Trzeba przyznać ,ze Garcia opanował sztukę gry
na tych instrumentach perfekcyjnie.
W tym czasie zespół opuścił klawiszowiec Tom Constanten.
Niestety dający się powoli znać wpływ szalonych lat 60-tych na zdrowie
Rona McKernana sprawił , że jego wkład w powstanie płyty jest już mocno
ograniczony. Klawiszy nie słychać prawie w ogóle ale harmonijka i wokal w „Easy Wind” nadal
powoduje zwiększone emocje.
Album otwiera „Uncle John’s Band” , piosenka która już od
pierwszych dźwięków koi nam uszy ale nie ma co się dziwić wszak już na
poprzednim albumie numer „Cosmic Charlie” pokazywał dokąd będzie zmierzać
muzyka Deadów . Tekst też wspaniale współgra z tą korzenną muzyką:
Come
hear Uncle John's Band by the riverside,
Got some things to talk about, here beside the rising tide.
Come hear Uncle John's Band playing to the tide,
Come on along, or go alone, he's come to take his children home.
Wo, oh, what I want to know, how does the song go.
Got some things to talk about, here beside the rising tide.
Come hear Uncle John's Band playing to the tide,
Come on along, or go alone, he's come to take his children home.
Wo, oh, what I want to know, how does the song go.
Ta muzyka spływa z Appalachów w głąb dolin
gdzie nad strumieniem pierwsi
osadnicy po całym dniu marszu na zachód rozbijają obóz. Wręcz widzisz to jak ustawiają wozy,
rozpalają ognisko, jak kobiety gotują strawę a niejaki Casey Jones bierze
gitarę i zagrywa jedną po drugiej skoczną pieśń.
Utwory na „Workingman’s Dead” są zróżnicowane, pomimo, że obracają się
jakby w jednym gatunku muzycznym. Ballada „High Time” , country rockowy „Dire
Wolf” czy bluegrassowy „Cumberland
Blues” doskonale trzymają klimat płyty.
Jak do tego dodamy jeszcze bluesowy „New Speedway Boogie” i skoczny „Casey
Jones” to mamy prawie cały obraz
czwartej płyty Grateful Dead. Na uwagę
zwraca jeszcze przepiękna ballada „Black Peter” w której na tle wokalu
Jerry’ego nieśmiało pojawiają się krótkie dźwięki Hammonda.
Jak bardzo muzycy Grateful Dead
utożsamiali się z tą muzyką niech świadczy fakt, że utwory te grane były na
koncertach grupy praktycznie przez cały jej żywot. I to jak !
W „Cumberland Blues” Jerry Garcia
popisowo grał na banjo, „Uncle John’s Band” w latach 90-tych wypełniały
dźwięki niemal kosmiczne a „Black Peter”
często był grany pod koniec koncertu wśród całkowitej ciszy wiernych fanów
grupy.
„Workingman’s Dead” bez wątpienia
zasługuje na status wzniosłego albumu w historii muzyki amerykańskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz