poniedziałek, 12 października 2020

THE WHO - Tommy /1969/


1. Overture
2. It's A Boy
3. 1921
4. Amazing Journey
5. Sparks
6. The Hawker
7. Christmas
8. Cousin Kevin
9. The Acid Queen
10. Underture
11. Do You Think It's Alright?
12. Fiddle About
13. Pinball Wizard
14. There's A Doctor
15. Go To The Mirror!
16. Tommy Can You Hear Me?
17. Smash The Mirror
18. Sensation
19. Miracle Cure
20. Sally Simpson
21. I'm Free
22. Welcome
23. Tommy's Holiday Camp
24. We're Not Gonna Take It

Pete Townshend:”To opowieść o chłopcu, który przyszedł na świat głuchoniemy i ociemniały, i o tym, co go spotkało w życiu. W rolę chłopca wciela się The Who. Wyraża to muzyką, tematem, którym zaczyna się opera. Zaraz potem rozbrzmiewa pieśń opisująca samego chłopca. Istotne jest przede wszystkim to, że chłopak egzystuje w świecie wibracji. To dzięki nim-muzyce The Who-słuchacz jest w pełni świadom chłopca i tego, co z nim się dzieje. To wszystko jest bardzo złożone i nie wiem, czy zdołam całość jasno zilustrować.”
Townshend był zawsze trochę innowatorem. Tworząc utwory silnie tkwiące w stylistyce lat 60-tych, zawsze dodając od siebie jakieś dziwne efekty, po włączenie sprzężenia zwrotnego i mocnych akordów dochodziły jeszcze eksperymenty. The Who już wcześniej na „A Quick One” filtrował z piosenkami konceptualnymi a cały trzeci album „The Who Sell Out” opierał się na koncepcji audycji radiowej.
Po sześciu mozolnych miesiącach 1968 roku grupa The Who skończyła, przez wielu krytyków uważany za jeden z największych albumów wszech czasów, „Tommy’ego”.
Otrzymaliśmy rozłożystą bestię z podwójnym albumem, z historią, która trafia do nas do dziś.
Townshend z pewnością przeszedł krok od autora piosenek do kompozytora wizjonera, zdolnego do gustownego i inteligentnego sklejania ze sobą dużej kolekcji pozornie niezwiązanych ze sobą pomysłów muzycznych.
Stworzył rock operę.
W pigułce wygląda to tak. 
„Tommy” używa głównie gitar akustycznych, trochę instrumentów klawiszowych i waltorni. Roger Daltrey i Pete Townshend dzielą po równo obowiązki wokalne a bas Johna Enstwistle’a jest również bardzo widoczny. Oczywiście jest jeszcze na perkusji Keith Moon, który naprawdę błyszczy przez cały album. Wydaje się, że te dwadzieścia cztery utwory zebrane na płycie będzie ciężko przebrnąć, ale gdy słuchasz je od początku do końca, czas leci a dźwięki hipnotyzują cię. W chwili gdy usłyszysz początkowe akordy „Overture”, wiesz, że czeka Cię coś naprawdę wyjątkowego.
Tommy to młody chłopak urodzony przed I wojną światową. Podczas wojny jego ojciec znika, a matka spotyka się z innym mężczyzną. Prowadzi to do katastrofy, gdy kapitan Walker wraca z wojny żywy, konfrontując się i zabijając kochanka swojej żony. Rodzice mówią młodemu Tommy’emu aby nie mówił o morderstwie, którego był świadkiem, powodując, że chłopak dostaje blokadę. Staje się głuchoniemy i ociemniały. Pomimo zastosowania wielu metod leczenia stan Tommy’ego się nie poprawia. W tym czasie świat zwraca na niego uwagę jako „czarodzieja pinballu”. W końcu odzyskuje świadomość pod koniec albumu i próbuje rozpowszechniać to, czego nauczył się z tego doświadczenia, ale większość ludzi jest mniej otwarta na jego nauki.
Muzycznie album jest różny, ale bardzo trudno jest wziąć poszczególne piosenki i oddzielić je od szerszej narracji. „Pinball Wizard” to akurat rzadki wyjątek od tej reguły. Dość łatwo występuje jako oddzielny numer.
1921” ma niesamowitą wokalną pracę i jest prawdziwym początkiem płyty, ponieważ rodzice mówią Tommy’emu aby „nigdy nikomu nie mówił” o tym, co zobaczył. „Amazing Journey” to iskra, która rozpoczyna jazdę. Świetne bębnienie Moona, wściekle wypełnia nastrój utworu a potem zaczyna się „Sparks”. Potężne akordy ukazują magię pracy w studio, coś co wydaje się brzmieć jak zapętlona gitara, tworzy efekt, który brzmi jak skrzek mewy a potem piosenka trwa w hipnotycznym stanie. Moon i Townshend brawurowo jammują a Enstwistle dodaje pod spodem bardzo gładkie line basu. Psychodelicznie potraktowany blues „Eyesight to the Blind” ukazuje nam potężny wokal Daltreya. Generalnie „Tommy” ujawniło, że wokalista The Who odnalazł swój prawdziwy głos. A jest to bez wątpienia rockowy głos, który wciąż zalicza się do najlepszych, jakie kiedykolwiek stworzono. Następną piosenką jest „Christmas”, która dotyczy rodziców Tommy’ego zaniepokojonych tym, że chłopak nie jest świadomy Jezusa ani Bożego Narodzenia i jego dusza znajduje się w niebezpieczeństwie. Ponownie słyszymy fenomenalny wokal Daltreya a chórki Townshenda i Entwistle’a są świeżym powitaniem z całym utworze. Po drugim refrenie piosenka przechodzi w powracający motyw, a Townshend śpiewa najbardziej przejmujący fragment na płycie. „Tommy can you hear me?” i znowu i znowu. „Tommy can you hear me?”. Następnym głównym tematem jest piękna część albumu za sprawą „See Me, Feel Me”. Głos Daltreya jest tutaj pełen tęsknoty, błagania by dotarł do kogoś. Po tej niesamowitej środkowej część „Christmas” wraca do kolejnej zwrotki i refrenu, kończąc piosenkę. To świetna piosenka ale to środkowa część czyni ją czymś niesamowitym. Oczywiście słuchając całości muzyki znajdujemy przeróżne smaczki, które czają się nawet w tych krótszych utworach. Najczęściej te wypełniacze są słabymi ogniwami w rockowych operach ale nie tutaj. „There A Doctor”, „Miracle Cure” czy „Do You Think It’s Alright” wszystkie są świetnymi, melodyjnymi, chwytliwymi i trochę zabawnymi numerami. To jest właśnie prawdziwa troska o melodię. Dodając humorzaste linijki obok poważnych rzeczy, Townshend wykonał świetny ruch. Wszakże to śmiech uratuje świat, prawda?
Jak naprawdę można narzekać na bombardowanie i wzdęcie opery, kiedy John warczy:”Jestem twoim złym wujkiem Ernie/ Cieszę się że mnie nie widzisz ani nie słyszysz/ Gdy się bawię, bawię się, bawię się”. Całą pierwszą część albumu podsumowuje utwór „Underture”. To taki acid trip „Tommy’ego” w muzycznej formie. Druga część płyty prowadzi Tommy’ego przez kolejne perypetie doprowadzając do finału w postaci numeru „We’re not Gonna Take it”. To tutaj Tommy próbuje opowiedzieć swoje doświadczenia publiczności, aby być jak on, muszą „odciąć się” z wszystkich kontaktów zewnętrznych i że nie ma szybkich dróg do duchownego oświecenia (jak alkohol czy narkotyki). Związek z naukami Meher Baby (którego wyznawca był Townshend) jest jasny. Nie istnieją żadne zasady, musicie sami znaleźć odpowiedzi na wszystkie pytania. Niestety opuszczony przez swoich zwolenników Tommy jest teraz jeszcze bardziej samotny niż wtedy, gdy był głuchy, niemy i ślepy. Teraz wie, że kontakt z ludźmi jest potrzebny. Tommy po raz ostatni zwraca się do publiczności. Pozostaje porywający refren „Listening to You”.






 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz