niedziela, 23 grudnia 2018

ERIC BURDON & WAR - Eric Burdon Declares War /1970/



01. The Vision Of Rassan
A. Dedication
B. Roll On Kirk
02. Tobacco Road
A. Tobacco Road
B.. I Have A Dream
C. Tobacco Road
03. Spill the Wine
04. Blues For Memphis Slim
A. Birth
B. Mother Earth
C. Mr. Charlie
D. Danish Pastry
E. Mother Earth
05. You're No Stranger 

Harold Brown-drums
Dee Allen-congas, percussion
Bee Bee Dickerson-bass, vocals
Howard Scott-guitar,vocals
Lee Oskar-harmonica
Charles Miller-tenor saxophone, flute
Lonnie Jordan-organ, piano
Eric Burdon-lead vocals


"My, ludzie, wypowiedzieliśmy wojnę przeciw ludziom, abyśmy mogli się wzajemnie miłować".
Eric Burdon jest artystą o wyraźnym przesłaniu, a praca z grupą War była jedną z tych kombinacji, które wyrzucają z siebie iskry i żar, które doprowadzają cię do stanu wrzenia i euforii, pobudzając pełen asortyment wzburzonych fal na bezkresnym oceanie.
Jak to w ogóle stało się, że brytyjski piosenkarz blues-rockowy spotkał się ze zdziczałym Duńczykiem i jego harmonijką oraz z sextetem rhythm and bluesowym z Los Angeles. Ich mieszanka pochodzenia etnicznego i wpływów muzycznych stworzyła dźwięki równie trudne do zakwalifikowania jak i ekscytujące do słuchania.
Burdon ogłosił, że na tym albumie wypowiada „Wojnę” nagrywając to wszystko co powstało w trakcie rocznej trasy koncertowej, to co grają na scenie z bardzo małą ilością overdubów.

War” to nie jest nazwa, którą można tak lekko wybrać sobie w 1969 roku. To nazwa kładąca silny akcent na otaczający świat, prawie zagłębiona w te płonące dzielnice, nagonki, łapanki, które wstrząsnęły konserwatywną Ameryką. To wojna zdeterminowanych mieszkańców gett amerykańskich miast a bezwzględnymi stróżami porządku. To samo centrum tego piekła.
Muzyka oddaje kinetyczne interakcje między Burdonem i jego kolegami z zespołu. Ich umiejętność porozumiewania się i improwizowania daje „Declares War” swoją moc i chwałę. Napięcie między nieprzewidywalną naturą Burdona, polerowanymi instrumentalnymi umiejętnościami muzyków War, a lekkomyślną harmonijką Lee Oskara przechodzi przez muzykę i podrywa cię do działania.

Płynne podejście do albumu rozpoczyna się natychmiast od pierwszych taktów utworu „The Vision Of Rassan”, który jest hołdem złożonym muzykowi jazzowemu Rashaan Rolandowi Kirkowi. Połączenie psychodelicznej nieco surrealistycznej eksplozji funkowej doskonale zarysowuje ten plan, poprowadzony przez wąską granicę. Optymistyczne akordy fortepianu zastępują gitarowy riff, a sekcja klaszcze, wybija na tamburynach i congach rytm wokół stałego bicia bębna, co powoduje szalony taniec rapującego Burdona aż do finału gdzie jednocześnie przeraża i fascynuje mruczeniem „Rrrr-rashaan”.
Urodziłem się w brudnym śmietniku, moja mama umarła, mój tata się upił”, jest to najbardziej przekonujący, osobisty i wiarygodny przekaz, jaki kiedykolwiek zarejestrowano w tekstach z szeroko zakrojonego standardu „Tobbacco Road”. Burdon ustawia poprzeczkę bardzo wysoko, jego głos jest fenomenalny w całym tekście. Szepcze, płacze, krzyczy. On głosi. Krzyczy na Boga. Mówi cicho do ciebie. Czy dobrze słuchasz?
Jaki sfinks z cementu i aluminium rozbił im czaszki i wyjadł mózg i wyobraźnię? Samotność! Brud! Dzieci wrzeszczące pod schodami! Chłopcy łkający w koszarach! Starcy płaczący w parkach! Święte wybaczenie! Łaska, miłosierdzie, nasze ciała, cierpienie i wielkoduszność! Nadnaturalna niezrównanie jaśniejąca rozumna dobroć duszy”.
Spil the Wine”- Burdon używa tu lirycznego przesłania prowadzącego do dziwnego kazania erotycznego na tle fajnych funkowych rytmów. Kolejną atrakcją płyty „Eric Burdon Declares War” jest stary standard bluesowy „Mother Earth”, który daje nam główny motyw w ponad trzynastominutowym „Blues For Memphis Slim”. W miarę jak nadciąga zespół, Burdon objaśnia płeć, narodziny i moralność, usuwając się w cień, by pozwolić Charlesowi Millerowi, a następnie Lee Oskarowi na rozprawienie się z dzikimi barwami płyty.
Album kończy się numerem „You’re No Stranger”, który jest przyjemnym powrotem do normalności po tym, co już minęło.
Te nagrania Burdona z zespołem War pokazują podróż z Afryki do Ameryki, od Nowego Orleanu po Chicago, od urodzenia do śmierci, od czystej bogatej rzeczywistości jasnego słonecznego dnia do surrealistycznych marzeń. To jedna świetna muzyczna podróż, zagrana na jednym albumie i zapakowana w wyjątkowo wspaniały finałowy okrzyk „Kochanie, słyszysz co czuję!”.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz