niedziela, 16 września 2018

AGUATURBIA - Psychedelic Drugstore /1970/


01. Somebody To Love
02. Erotica
03. Rollin' 'N' Tumblin'
04. Ah Ah Ah Ay
05. Crimson & Clover
06. Heartbreaker
07. Blues On The Westside
08. Waterfall
09. Evil
10. I Wonder Who
11. Aguaturbia


- Ricardo Briones / bass
- Willi Cavada / dr
- Denise Corales / voc
- Carlos Corales / gtr

Twoje słowo jest pochodną dla nóg moich i światłem na mojej ścieżce.
Aguaturbia jest zespołem wyjątkowym w historii rocka, pochodzący z dalekiego Chile zauroczony został hipisowską inspiracją, psychodeliczną charakterystyką i uznaną autentyczną imitacją stylu i wyglądu muzyków takich jak Jimi Hendrix i Janis Joplin. Te składniki dały życie kwartetowi, być może pierwszemu kultowemu lokalnemu zespołow. Grupa istniała pięć lat i nigdy nie osiągnęła ogromnego sukcesu, jednak zarówno jakość muzyczna, jak i siła tchnąca ze sceny doprowadziły do wstrząsu chilijską młodzieżą.
Aguaturbia założona została w maju 1968 roku, w szczytowym momencie wprowadzania liberalnych tendencji w polityce kraju. Carlos Corales, jeden z najważniejszych gitarzystów lokalnego środowiska założył grupę wraz z Willym Cavada i Ricardo Brionesem spoglądając w stronę muzycznych wieści z USA i Anglii rozwinął własną formę blues rockowej i psychodelicznej wspólnoty doprowadzając do nagrania dwóch fajnych albumów. Wokalistką zespołu została młoda brazylijka Climene Puleghini Solis, pochodząca z wyższych warstw społecznych, zafascynowana R & B i rockiem, pomimo że nie miała żadnego wykształcenia muzycznego. Jej rodzice nie wyrażali zgody na założenie rockowego zespołu ani tym bardziej na śpiewanie w nim. Climene uciekła z domu i trafiła do sąsiedniego Chile gdzie poznała Carlosa za którego wyszła za mąż i pojawiła się w jego nowej grupie jako Denise Corales.
Zespół rozpoczął od grania koncertów w małych kubach w Santiago, utwory śpiewane były po angielsku i związane były z miłością, pokojem i obroną swobód. Jednak największym szokiem pierwszego albumu grupy była okładka. Czterech nagich muzyków siedzących w kręgu z neutralnym wyrazem twarzy to było za dużo dla establishmentu i doprowadziło do bojkotu zespołu.
Carlos: „Nastąpiło bardzo silne odrzucenie, wiele osób chciało nas wręcz ukamieniować. Nagle znaleźli się tacy, którym przeszkadzały nasze długie włosy i chcieli nam je obciąć. Wyzywali nas od pedałów i narkomanów. To był straszny czas. Wyobraźcie sobie kobietę na krzyżu. Tak właśnie reagowali”. I nic dziwnego w tym tak bardzo katolickim kraju taka okładka musiała wywołać wielkie kontrowersje. Sklepy płytowe odmówiły wystawienia płyty na półkę, a prasa i Kościół ją ocenzurowali. Na szczęście muzyka przetrwała. Surowa, z ciężkimi psychodelicznymi rytmami powodującymi wybuchy zniekształceń i sfuzzowanych dźwięków z fantastycznym kobiecym głosem wypełniło ponad pięćdziesiąt minut wydanych i zatytułowanych jako „Psychedelic Drugstore”. Jest to zbiór utworów pochodzących z pierwszej i drugiej płyty zespołu.
Wielkie wrażenie robi gra gitarzysty Coralesa, jego umiejętności najbardziej widoczne są w erotycznej „Erotica” oraz w dziesięciominutowej epickiej „Crimson and Clover”.
Płyta składa się z paru coverów i własnych kompozycji gitarzysty grupy. Na pierwszy ogień idzie pieśń „Somebody To Love” grupy Jefferson Airplane, zagrana z większym pazurem choć solówek gitarowych w niej brak ale riffy gitary oraz partie wokalne szalenie urozmaicają tą piosenkę. Nic dziwnego, że do zespołu przylgnął tytuł „South American Jefferson Airplane”. Ale nie bądźmy niesprawiedliwi. Już „Erotica” ukazuje inne oblicze zespołu. Kompozycja walijskiej grupy Man jest pełna imponujących erotycznych wokali Denise, które nie są prawdziwymi wokalami. To prawie pięciominutowa droga do raju, wysłuchaj to będziesz wiedział o co chodzi.
Mocy gitarowy podkład, używający różnych przetworników kusi i kusi…
Fantastycznie muzycy poradzili sobie z blues rockowym standardem „Rolling’n’Tumbling”. Ciężkie, toczące się niczym walec riffy atakują nas od początku i za szybko mijają, za szybko.
Trwający ponad trzy minuty w wersji T.James & The Shodnells słodki, popowy kawałek „Crimson and Clover” tutaj diametralnie zmienia swoje upodobanie. Corales tworzy ponad dziesięciominutowe, pełne kwasowych odniesień zawirowanie. Jego gitara spełnia tu rolę potężnego wypełniacza atakujące co rusz nowymi dźwiękami i ostrą psychodeliczną jazdą. To naprawdę świetny cover. Posłuchaj.
Trzeba dodać, że utwory „Heartbreaker”, „Evoll” i „Waterfall” szczególnie charakteryzują się fantastycznym wokalem Denise, a w „I Wonder Who” jestem pod wpływem bardzo pomysłowego kontrastu wywodzącego wokal jakby z zaświatów. I jeszcze chwila o „Evoll”-to ostra, psychodeliczna odsłona, złożona i napełniająca się niczym morderca, który zbliża się do ciebie. Tak wyglądają rewolucje nie te zbliżone do ideału Dzieci-Kwiatów, tylko krwawe i pełne tragedii.






2 komentarze:

  1. Wow! Kapitalny kawałek! Poza tym zawsze ciekawiły mnie zespoły i płyty nagrywane w latach 60/70-tych poza Wielką Brytanią i USA. Ameryka Południowa wcale nie była "białą plamą" na muzycznej mapie świata i fajnie, że odkurzyłeś tę kapitalną grupę jaką była AQUATURBIA! Do tego zaintrygowałeś mnie swym opisem tak bardzo, że już zamówiłem sobie tę płytę. Kolejna perełka w mojej płytotece! Dzięki wielkie!
    PS. Płyta pt. "Complet Trakcs + 3" wydana przez Record Runner w 2004 roku zawiera w całości oba albumy ("Aquarubia"; "Volume 2") z trzema bonusami i replikami oryginalnych okładek. Tyle, że kosztuje dość słono... No cóż - perły i diamenty nigdy nie były i nie są tanie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Druga płyta jest bardziej hard rockowa niż jedynka. A grupy stamtąd istniały i... nawet przetrwały ale chyba tylko wśród takich maniaków jak my.

    OdpowiedzUsuń