środa, 20 czerwca 2018

THE CRYAN' SHAMES - A Scratch in the Sky /1967/


1. A Carol For Lorelei - 4:05
2. The Sailing Ship - 3:36 
3. In The Cafe - 3:12 
4. Mr. Unreliable - 2:52 
5. The Town I'd Like To Go Back To - 4:30 
6. Up On The Roof (Gerry Goffin, Carole King) - 3:23
7. It Could Be We're In Love - 2:35 
8. Sunshine Psalm - 2:17 
9. Was Lonely When - 4:03 
10.Cobblestone Road - 2:51 
11.Dennis Dupree From Danville (Jeffrey Bryan - R. Holder) - 3:12 


*Tom Doody «Toad» - Lead Vocals, Autoharp, Bells
*Jim Pilster «J. C. Hooke» - Tambourine
*Dennis Conroy - Drums
*Jim Fairs - Bagpipes, Bass, Flute, Guitar, Mandolin, Vocals
*Isaac Guillory - Accordion, Bass, Cello, Guitar, Keyboards, Vocals
*Lenny Kerley - Bass, Guitar, Tambora, Vocals

Co jakiś czas przesłuchując swoje płyty coś mnie uderzy i pozostawia głębokie i trwałe wrażenie i tylko dziwię się sobie, że tyle lat to przeleżało na półce. I oto jak wiele innych nagrań nagle coś zostaje odkryte na nowo. Co za radość!
Jedną z takich okazji zaistnienia na nowo jest wygrzebanie z półki chicagowskiej kapeli garażowej The Cryan’  Shames i ich psychodelicznego klasyka „A Scratch in the Sky”.
To prawda, ze zamieszczony na płycie „Up on the Roof” ograny został aż do mdłości, wszak wcześnie był to wielki hit The Drifters ale The Cryan’  Shames zrobili z tego standardu Tin Pan Alley strzelisty, utkany w nastoletnią magię rodzaj młodzieńczego buntu i romantycznego lęku wplecionego w piękną harmonijną panoramę.
„A Scratch in the Sky” został nagrany w 1967 roku i jest to jedna z tych rzadkich płyt, które powstały  w latach sześćdziesiątych, które zdołały wyciągnąć najlepsze cechy z ówczesnej muzyki i stworzyć coś zupełnie nowego, własnego. 
Kosmiczne harmonie The Beach Boys,  narkotycznych duch The Byrds, szalony pop The Beatles: są to powszechnie zapożyczone dźwięki, ale tak fachowo zdemontowane i przekształcone, ze nie rażą wręcz ujmują swoim radosnym brzmieniem. Kolekcja piosenek na płycie wyróżnia się bardzo dobrym dopracowaniem w studio a własne umiejętności muzyków sprawiają, że całość zachowuje świeżość i niekomercyjną przewagę co w ostateczności doprowadza, że muzyka jest dostępna i pełna przygód.
Dobrym przykładem tego co  mam na myśli jest drugi utwór „Sailing Ship”. Wykrywamy tutaj różne rozdaje wpływów, ale to nie drażni a wręcz zachwyca. Grzmiąca perkusja, postrzępione gitarowe akordy i tęczowe wokale sprawiają, z piosenka ta brzmi dziwnie przed czasem, a przynajmniej w swoim czasie. The Beatles na „Sgt.Pepper Lonely Hearts Club Band” dążyli aby każda piosenka była odrębnym dziełem sztuki, aby wyróżniała się i pozostawała zapamiętana osobno. 
Wiecie o co mi chodzi.
Tutaj The Cryan’  Shames zrobili dokładnie to samo.
Efekt? 
Oczywiście jednemu zapadnie w pamięć każda z tych pereł innemu nie.
Bogato zdobione układy zawierające kwasowe dźwięki są lekko udekorowane taśmowymi zgrywkami. Słodkie harmoniczne krawędzie odkrywające słoneczne nuty tworzą malowane klejnoty gdzie niegdzie pobrudzone garażową postawą.
Dla kolekcjonera płyta „A Scratch in the Sky” to prawdziwy skarb, ukazujący amerykańskie podejście do muzyki granej na Wyspach.
I jeszcze, bardzo podoba mi się wokal Toma Doody’ego, nienachalny, lekko spokojny ale jednocześnie pełny radości tworzący specyficzny klimat tak ulubionych przeze mnie lat sześćdziesiątych.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz