środa, 22 marca 2017

GANDALF - Gandalf /1969/


1. Golden Earrings (J. Livingstone, V. Young) - 2:45
2. Hang on to a Dream (Tim Hardin) - 4:12
3. Never Too Far (Tim Hardin) - 1:50
4. Scarlet Ribbons (J. Begal, E. Danzig) - 3:02
5. You Upset the Grace of Living (Tim Hardin) - 2:38 
6. Can You Travel in the Dark Alone (Peter Sando) - 3:07 
7. Nature Boy (Eden Ahbez) - 3:06
8. Tiffany Rings (Garry Bonner, Alan Gordon) - 1:48
9. Me About You (Garry Bonner, Alan Gordon) - 4:53
10. I Watch the Moon (Peter Sando) - 3:50 

*Peter Sando - Guitar, Vocals
*Bob Muller - Bass, Vocals
*Frank Hubach - Electric Piano, Piano, Organ, Harpsichord
*Dave Bauer - Drums

Kontestacyjna młodzież wybierała dla siebie swoich własnych idoli. Gdy w powietrzu unosił się słodki zapach kwiatów spotęgowany niezliczoną feerią barw, gdy życie stawało się niemal baśniowe nic dziwnego, że wręcz biblią pokolenia dzieci-kwiatów była powieść J.R.R. Tolkiena „Hobbit”. Świat pełen czarodziejów, fantastycznych stworów i pociesznych Hobbitów wpływał na wyobraźnię a także jeszcze bardziej urozmaicał i tak już pokolorowany na tęczowo świat. W tej baśniowej, tajemniczej  atmosferze muzyka odgrywała niebagatelną rolę. 
A kto stworzył dzieło oniryczne w pełni pochłaniające słuchacza, otulające go atmosferą barwnej delikatności? 
Jednym z bohaterów „Hobbita” jest dobry czarodziej, którego zwą Gandalfem. 
Tak samo nazwanym pojawił się na scenie muzycznej zespół, który nagrał jedną (ale za to jaką!) płytę. Dwóch kumpli ze szkoły średniej, gitarzysta Peter Sando oraz basista Bob Muller postanowiło założyć zespół. Po różnych perypetiach w 1967 roku ustatkował się skład grupy i muzycy rozpoczęli działalność artystyczną. 
Jedynym dokonaniem tej amerykańskiej formacji jest wydany w 1969 roku album o tytule „Gandalf”. To jest baśniowa podróż utrzymana w aurze tajemniczości w której splatają się wizje kwasowych ścieżek powracających przez nowy ogród wyobraźni. Płyta składa się z dziesięciu utworów, z których tylko dwa są napisane przez muzyków grupy. Reszta to numery innych wykonawców. 
Co dziwne wcale nie tak znanych. Tim Hardin, Bonner/Gordon, Eden Ahbez oraz Evans/Livingston/Young to autorzy nie okupujący pierwszych miejsc na listach przebojów. Pierwsze co zwraca uwagę przy słuchaniu tej płyty jest głos wokalisty. Bajkowa barwa utopiona w pogłosie operuje nastrojem jak nikt inny. Cała magia tego albumu opiera się na wyjątkowym wykonaniu muzyki. Oniryczna atmosfera pochłania bez opamiętania słuchacza i doprowadza wręcz do ekstazy. Wystarczy posłuchać dwóch pierwszych utworów. „Golden Earrings” to prosta piosenka o miłości przekształcona w psychodeliczny odlot prowadzący do wnętrza duszy. Świetnie brzmiące organy Hammonda są ozdobą całej płyty. To one czuwają nad nastrojem i pełnią główną rolę w muzyce Gandalfa. 
„Hang on to a Dream” zatrzymuje na chwilę kochanka, daje mu miłość szaloną, która uderza o brzegi. W nocy, czyż nie widzę mej miłej, jak fruwa wśród fal! I cóż to za czarny cień widać tam wśród bieli. To tylko sen, miasto jest pełne kłamstw i przesterowanej gitary. 
Grupa stara się urozmaicić aranżacje wprowadzając baśniowe instrumenty: klawesyn, smyczki, wibrafon. To klawesyn w „Scarlet Ribbons” sprawia, że wyruszam w drogę piesza i beztrosko, poszukuję zagubionych w dzieciństwie rusałek,czarodziejów i tylko czasami wyglądam w „Can You Travel In the Dark Alone” klaustrofobicznym, niepokojącym numerze wiedźmy czającej się gdzieś blisko. 
Frank Hubach grający na organach Hammonda jest odpowiedzialny za te baśniowe podróże i tylko czasami do głosu dochodzi gitara Sando, ot choćby w „Nature Boy” gdzie mamy przeszywającą solówkę w stylu kwasowym. Płyta kończy się parą głębokich psychodelicznych piosenek rockowych. Muzykom nie dane jest zaprezentowanie swoich umiejętności instrumentalnych ale za to jeśli chodzi o klimat to osiągnęli na tej płycie mistrzowski status. Uwagę przyciąga okładka płyty. Niesamowita twarz obleczona motylami niby łagodzi nastrój ale spójrz na te żółte oczy! Przemawia z nich groza i pewna siła przyciągania, która powoduje, że chce się sięgnąć po ten tytuł jeszcze raz.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz