środa, 7 września 2016

THE LITTER - 100 $ Fine /1968/


1. Mindbreaker - 3:07
2. Tallyman - 2:52
3. Here I Go Again - 2:50
4. Morning Sun - 2:24
5. (Under the Screaming Double) Eagle - 2:39
6. Apologies to 2069 - 1:11
7. Kaleidoscope - 2:17
8. Blues One - 4:10
9. She's Not There - 9:10

*Tom "Zippy" Caplan - Guitar
*Jim Kane - Bass, Moog Synthesizer
*Tom Murray - Drums
*Dan Rinaldi - Guitar, Vocals
*Denny Waite - Organ, Vocals

Ta płyta podobnie jak nagrania Chocolate Watch Band czy The Electric Prunes postrzegana jest jako absolutny klasyk garażowego grania lat sześćdziesiątych. Nie będę się z tym twierdzeniem spierał, jest dużo bardzo dobrych nagrań gdzie dominują zfuzzowane gitary i solidna prosta gra sekcji rytmicznej. Ale na pewno warto poznać The Litter i wszystkie trzy płyty, które zostały nagrane przez ten zespół.
The Litter powstał w 1966 roku w Minneapolis w wyniku połączenia się dwóch miejscowych kapel: The Tabs oraz The Victors. Od początku grupa zapatrzona była w swej twórczości na muzykę brytyjskich kapel, która zaczęła docierać do Stanów akurat w tym czasie. The Who, The Yardbirds czy nawet Cream stanowią pełny wzorzec poczynań The Litter.
Już pierwszy singiel grupy wydany w styczniu 1967 roku „Action Woman” poraża swoją ekspresją , wybuchowością i melodyką. Po nagraniu tego wydawnictwa nastąpiła zmiana w składzie grupy. Tom „Zip” Caplan zastąpił B.Strandlofa i pierwsza płyta zespołu powstała już z nowym gitarzystą. W tym czasie koncerty zespołu grane w miejscowych lokalach były  żywiołowe, pełne emocji i werwy, co często doprowadzało do demolowania sprzętu na scenie a gitarzysta grupy D.Rinaldi był pierwszym muzykiem z środkowo-zachodnich Stanów, który niszczył swoją gitarę w trakcie występu.
Debiut zespołu wydany w 1967 roku pod tytułem „Distortions”  jest dość przeciętną płytą jakich wtedy w Stanach powstawało tysiące. No jest to garażowe granie ale jeszcze takie bardzo dziewicze, z nieśmiałym dłubaniem nad utworami w studio a braki w umiejętnościach pokryte zostały młodzieńczą werwą.
W następnym roku już z nowym gitarzystą powstała i wydana została płyta „100 $ Fine” , która okazała się dojrzalsza ,bardziej przemyślana i robiąca spore wrażenie. Bez wątpienia punktem kulminacyjnym tego albumu jest kompozycja R.Argenta i jego zespołu The Zombies, „She’s not There”.  Zaczyna się spokojnie wręcz przebojowo ale już wejście przesterowanych gitar  tworzy klimat garażowej psychodelii w pełnej krasie. Nostalgiczny wokal D.Waite’a snuje opowieść o niezapomnianej dziewczynie ,”… której głos jest miękki i chłodny, oczy jasne i świecące ale której już tu nie ma…”.  Brzmienie organ przypominające środkową część „Light My Fire” The Doors, snuje się leniwie, czasami tylko wzburzając pełne strumienie łez ścierające się w dialogach dwóch gitar.
Otwierający płytę fantastyczny „Mindbreaker” pokazuje jak trzeba grać garażowego rocka. Przesterowane ciężkie gitary i oszałamiające bicie w bębny z lekkim zastosowaniem fazowania a do tego kroczący bas tworzą z tego numeru klasykę gatunku.
Znowuż w drugim utworze , który jest coverem The Yardbirds , „Tallyman”  obaj gitarzyści Rinaldi i Caplan pokazują jak świetną pracę odwalają dzięki czemu utwór nie nuży jedynie garażowym brzmieniem. Podobnie jest w „Morning Sun” który wyróżnia się wspaniałą psychodeliczną pracą obu gitarzystów. Ciekawą pozycją na płycie jest utwór „Apologies To 2069” zrealizowany przez inżyniera dźwięku Warrena Kendricka, który wziął cząstkę  numeru „Action Woman” i ją spowolnił dodał do tego część „Tallyman” i nagrał od tyłu utwór „Kaleidoscope”. I tak powstał taki krótki jedno minutowy przerywnik.
Ta płyta jest niezwykła , nie nuży bezsensownym łomotem i hałasem tylko emanuje siłą młodości.
Po jej nagraniu z zespołu odeszli T.Caplan i D.Waite ale The Litter się nie poddał i z nowymi muzykami grupa nagrała również świetną płytę „Emerge” po czym się rozpadła.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz