niedziela, 12 czerwca 2022

DAVID CROSBY - If I Could Only Remember My Name /1971/


1. Music Is Love (David Crosby, Graham Nash, Neil Young) - 3:22
2. Cowboy Movie - 8:12
3. Tamalpais High (At About 3) - 3:33
4. Laughing - 5:27
5. What Are Their Names (David Crosby, Jerry Garcia, Michael Shrieve, Neil Young, Phil Lesh) - 4:15
6. Traction In The Rain - 3:47
7. Song With No Words - Tree With No Leaves - 6:00
8. Orleans (Traditional) - 2:02
9. I'd Swear There Was Somebody Here - 1:21

*David Crosby - Vocals, Guitars
*Graham Nash - Guitar, Vocals
*Jerry Garcia - Electric Guitar, Pedal Steel Guitar, Vocals
*Neil Young - Guitars, Vocals, Bass, Vibraphone, Congas
*Jorma Kaukonen - Electric Guitar
*Laura Allan - Autoharp, Vocals
*Gregg Rolie - Piano
*Phil Lesh - Bass, Vocals
*Jack Casady - Bass
*Bill Kreutzmann - Drums
*Michael Shrieve - Drums
*Mickey Hart - Drums
*Joni Mitchell - Vocals
*David Freiberg - Vocals
*Paul Kantner - Vocals
*Grace Slick - Vocals




 


Gdy lata 60-te dobiegały końca David Crosby mieszkał na łodzi. Poza studiem nagraniowym, jego szkuner o nazwie Mayan  był jedynym miejscem, gdzie wszystko miało sens. Kiedy Crosby miał lat 11, jego rodzice postanowili zapisać syna na lekcje żeglarstwa. Żeglowanie przychodziło mu naturalnie, tak jakby w poprzednim życiu był kapitanem wielu statków. Było to niezwykłe uczucie, pocieszające i dziwne. Gdy dekada dobiegała końca, Crosby napisał o tym właśnie uczuciu tytułowy numer do przebojowego albumu Crosby, Stills, Nash and Young „Deja Vu”.

Mniej więcej w tym samym czasie przeżył swoją pierwszą poważną stratę. W 1969 roku Christina Hinton, dziewczyna Crosby’ego, jadąc furgonetką zderzyła się z autobusem szkolnym. Zginęła na miejscu. Pogrążony w żalu i depresji David znalazł się na początku długiej spirali, która miała pochłonąć jego następne dwie dekady. „Patrzyłem, jak tego dnia umiera część Davida” – napisał jego kumpel z zespołu Graham Nash. I jeszcze „Zastanawiam się głośno, co zrobi z nim wszechświat”. Niestety, Crosby sięgnął po twarde narkotyki. Piętnaście lat później był już w więzieniu, prawie nie do poznania, a twórcza iskra, która go wcześniej opatulała, rozwiała się. Crosby zdawał się istnieć tylko w czasie przeszłym.

David Crosby, uroczy, sympatyczny, zawsze w pobliżu. Raz na jakiś czas przejmujący inicjatywę a jego wokal pozostaje najbardziej rozpoznawalny – najpierw w The Byrds a potem w CSN i CSN&Y. Wielu artystów było zadowolonych ze spotkania z nim. Otoczony przez przyjaciół był szczęśliwy. „Nigdy nie widziałam nikogo, kto by miał w sobie tyle zainteresowania, radości i spontanicznych reakcji” – powiedziała Grace Slick o swoim pierwszym z nim spotkaniu w latach 60-tych. „Można było patrzeć na jego twarz i być zachwyconym, ponieważ istota ludzka czerpała dziecięcą radość z różnych rzeczy”. Podobnie jak żeglarstwo, muzyka przychodziła młodemu Crosby’emu naturalnie. Jego przebudzenie nastąpiło w wieku czterech lat, gdy matka zabrała go na koncert orkiestry symfonicznej w parku. Jak sam wspomina: „Byłem zafascynowany wszystkim, z wyjątkiem kompozycji. Z podziwem patrzyłem na chaotyczne szmery, gdy muzycy dostrajali instrumenty, na synkopowany taniec ich łokci, gdy wkraczali do akcji, na to jak ogromna liczba głosów może nagle zjednoczyć się w harmonii”. To wątek, którym podążał przez całą swoją karierę.

Wydany w 1971 roku album „If I Could Only Rememner My Name” jest pierwszym solowym wydawnictwem Crosby’ego i jest to album, który definiuje harmonia, wspólnota i jedność. W skład zespołu wspierającego muzyka wchodzą członkowie Grateful Dead i Jefferson Airplane a także Neil Young, Joni Mitchell i Graham Nash. W momencie wydania płyty były to jedne z najbardziej popularnych nazwisk w muzyce, prawie wszyscy byli w trakcie kariery i osiągali szczyty popularności. Muzyka brzmi tak, jak sen, który próbuje się opowiedzieć rano: zamglony, tylko luźno spójny, rozwiewający się w czasie rzeczywistym. To jest odcisk palca Davida Crosby’ego. Utwory ukazują artystę walczącego z ograniczeniami muzyki popularnej. Crosby gra na gitarze w dziwny sposób, wybierając dziwne strojenia, które przenoszą jego piosenki i teksty w nieoczekiwane miejsca. W trakcie tworzenia albumu Crosby spędzał bezczynnie czas w studio, opierając się o ścianę lub zalewając się łzami, zanim pojawili się jego współpracownicy, by podnieść nastrój i ożywić muzykę. Pedal steel Jerry’ego Garcii  i harmonijne wokale Joni Mitchell sprawiają, że najbardziej konwencjonalna piosenka na płycie „Laughing” staje się psychodeliczno-folkowym ideałem: leniwym zachodem słońca, który nabiera rezonu gdy się wycisza. A otwierający kalejdoskopowy „Music Is Love” jest hymnem radości i miłości, gdy wszyscy śpiewają: „Wszyscy mówią, że muzyka to miłość”, i tworzą świat, w którym jest to prawda. Płytę zamykają dwie ciekawe piosenki, które Crosby nagrał samodzielnie. Obydwie są w większości a cappella, a jego głos jest tak nałożony, że brzmi anielsko i rozlegle. „Siedziałem tam i wygłupiałem się” – powiedział o tych eksperymentach – „I nagle przestałem się wygłupiać”. Zamykający album „I’d Swear There Was Somebody Here” jest przejmującą elegią Crosby’ego dla Christine. „Czułem się jakby Christine tam była. Czułem ją” – mówił Crosby.

Jedynym numerem, który ma jakąś narrację, jest „Cowboy Movie”, opowiadający zawoalowaną historię rozpadu CSN&Y. Historia ta zawarta jest też w muzyce: sękaty, paranoiczny szkielet piosenki, pełnej żalu i frustracji ratuje gitara Garcii, która pląta pajęczyny letniej sieci w zachodzącym słońcu, poruszając misternie utkane dźwięki babiego lata.

Nie wiem czy świat dzięki tym dźwiękom stał się lepszym ale ja jestem wdzięczny Crosby’emu, że nagrał ten album, że towarzyszy mi już wiele lat i zawsze jak go słucham, targają mną uczucia: smutku i radości, niepokoju i wytchnienia, melancholii i odprężenia. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz