niedziela, 13 marca 2022

THE SERPENT POWER -The Serpent Power /1967/

 


1. Don't You Listen To Her - 2:20
2. Gently, Gently - 2:36
3. Open House - 3:31
4. Flying Away - 4:26
5. Nobody Blues - 3:49
6. Up And Down - 3:37
7. Sky Baby - 2:31
8. Forget - 3:34
9. Dope Again - 0:47
10.Endless Tunnel - 13:13

*Clark Coolidge - Drums
*Denny Ellis - Lead Guitar
*David Meltzer - Vocals, Guitar, Harmonica
*Tina Meltzer - Vocals
*John Payne - Keyboards
*Jean-Paul Pickens - Banjo
*David Stenson - Bass


W niekończącym się strumieniu psychodelicznej muzyki wywodzącej się z Zachodniego Wybrzeża Stanów Zjednoczonych, kolejne zespoły wypływają na powierzchnię, co niewątpliwie cieszy mnie jak najbardziej, tym bardziej, że kiedyś to się musi skończyć. Ale na szczęście jeszcze dużo czasu musi upłynąć. Wprawdzie smutnym jest, że tak imponujące grupy jak The Serpent Power zostały pogrzebane pod powierzchnią muzycznej sagi lat 60-tych. Biorąc pod uwagę majestatyczny wokal Tiny Meltzer, jest rzeczą zdumiewającą, że grupa ta nigdy nie zdobyła uznania, na jakie zasługiwała. I nie tylko porywający wokal Tiny błyszczał, także jej mąż David Meltzer był sam w sobie bardzo zdolnym wokalistą. Małżonkowie sumiennie wykonywali swoje partie wokalne w sposób, o jakim wielu mogłoby tylko pomarzyć. Grając na koncertach w San Francisco zespół zwrócił na siebie uwagę Eda Dentona, który zarządzał grupą Country Joe & The Fish. Po podpisaniu kontraktu z wytwórnią Vanguard Records, The Serpent Power wydali swój debiutancki album pod własnym tytułem. Jest to jeden z moich ulubionych lp powstałych w latach 1966-67 na scenie SF. To album, który w moich uszach stoi w jednym szeregu z innymi cenionymi płytami dużo bardziej znanych zespołów tamtej sceny. Uważam, że to zadziwiające, że ten zespół nigdy nie został doceniony tak, jak na to zasługiwał w swoim czasie. Teraz otrzymują o wiele więcej. Podobnie jak inne wspaniałe płyty, ich dźwięki przywołują czasy i okres, których nigdy osobiście nie zaznałem, a jedynie czytałem, studiowałem i słuchałem. Eklektyczny, piękny, przejmujący i unikalny lp The Serpent Power wciąga mnie i poprzez swoje wibracje w jakiś sposób przenosi mnie do czasu i miejsca, w którym został nagrany. Nigdy nie chodziłem po Haight, nie brałem udziału w koncertach w Fillmore czy Avalon, ani nie leniuchowałem w Golden Gate Park, gdy zespoły grały swobodnie a dzieci-kwiaty tańczyły szaleńczo, ale kiedy słucham tego albumu, czuję się tak, jakbym to robił.

Otwierający płytę, zaraźliwy „Don’t You Listen to Her” zawiera zadziorne dźwięki organów John Payne’a i skoczny rytm, tworząc wesoły, cyrkowo-popowy utwór, napędzany dodatkowo chrzęszczącą gitarą. Muzycznie atmosfera jest tu całkowicie optymistyczna. Ciekawy początek. Ale to drugi numer jest moim faworytem. Cudownie nastrojowa i mroczna ballada działa bardzo hipnotycznie, a napięcie jest uwalniane i gromadzone przez wokal i grę zespołu. Zauroczenie „Gently, Gently” sprawia, że jesteś oczarowany i marzenia wpływają wprost do ciebie. Podobnym w klimacie jest numer „Flying Away” zaśpiewany fantastycznie przez Tinę Meltzer. Uchwycenie magii to niełatwy wyczyn a to tutaj udało im się osiągnąć. Ta magia wykorzystywana zostaje również w bardziej skocznych utworach, takich jak „Up and Down”. Cóż to za wesoła piosenka, przepełniona nostalgią. Przypomina nam o prostym życiu, bez trosk i kłopotów, które pojawiają się wraz z upływem mijającego czasu. Trzecią i ostatnią piosenką zaśpiewaną przez Tinę jest numer „Forget”, który jest powrotem do mrocznej strony, z tekstem, który przywodzi na myśl utratę pamięci i to, jak bardzo może być ona wyniszczająca i przerażająca. Mamy tu doskonały akompaniament, pełen wirującej gitary i uroczego brzmienia organów a całość jest odpowiednio połączone z porywającym wokalem. Jak wcześniej wspominałem David Meltzer, niczym swojej żonie nie ustępował. Potrafił doskonale panować nad piosenką, co udało mu się w utworze „Sky Baby”, który zapada w pamięć dzięki ostrej, akustycznej gitarze. Dobrze wypada w jedynym bluesowym numerze na płycie. „Nobody Blues” to lament, w którym znów pojawia się świetna, wrażliwa gra gitary oraz ozdobnik w postaci kończącej nagranie harfy. No cóż, jeśli to wszystko nie jest dla ciebie wystarczająco niesamowite, nie szukaj dalej, bo oto nadchodzi ponad trzynastominutowy numer „Endless Tunnel”. Czytałem porównania do The Doors „The End” i „When the Music’s Over” pod względem tonu i nastroju i nie mam nic przeciwko temu, by The Serpent Power stawiano w podobnym świetle co The Doors. Złowieszczy nastrój przenikający ten numer jest po prostu genialny. Już wcześniej odbieraliśmy mroczne tony, ale w tym utworze są one bliskie przerażenia. To fantastyczny sposób na zamknięcie tak fantastycznego albumu.

Niestety po rozczarowującej sprzedaży płyty grupa rozpadła się. Cóż za strata. David i Tina Meltzerowie, tworząc muzyczny duet, wydali w 1969 roku ciekawy album „Poet Song” a „The Serpent Power” z wiekiem osiągnął status zaginionego klejnotu psychodelicznej sceny.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz