niedziela, 10 stycznia 2021

CROSBY STILLS & NASH - Crosby Stills & Nash /1969/

 


1.   Suite: Judy Blue Eyes
2.   Marrakesh Express
3.   Guinnevere
4.   You Don't Have To Cry
5.   Pre-Road Downs
6.   Wooden Ship
7.   Lady of the Island
8.   Helplessly Hoping
9.   Long Time Gone
10.   49 Bye-Byes

„Crosby, Stills & Nash” to niezwykle bogaty i wpływowy debiutancki album „super grupy” o tej samej nazwie. Ale to nie był tylko zespół, to było coś więcej. Trzy krnąbrne gwiazdy mogły uleczyć swoje zranione ego po widocznym załamaniu ich karier. David Crosby miał swoje starcia z The Byrds, które doprowadziły do jego zwolnienia, Graham Nash był niezadowolony z kierunku, w jakim podążali The Holies a Stephen Stills był już swego rodzaju niezależnym autorem piosenek/muzykiem po rozpadzie Buffalo Springfield. Razem stworzyli muzykę będącą oryginalnym zwrotem z folku, country, bluesa i rocka, zwieńczoną mistrzowskimi harmoniami wokalnymi. Crosby wraz z Stillsem spotkali się podczas nieformalnego jamu z Paulem Kantnerem z Jefferson Airplane. Crosby znał Nasha z trasy koncertowej po Wielkiej Brytanii w 1966 roku z udziałem The Byrds i The Hollies. Trzej muzycy po raz pierwszy wystąpili razem na prywatnej imprezie w lipcu 1968 roku, gdzie od razu zdali sobie sprawę, że mają wyjątkową chemię wokalną. Muzycznie to Stills przyjął główną rolę, dostarczając większość głównych gitar, basu i instrumentów klawiszowych wraz z partiami wokalnymi. Crosby i Nash dodali do wokalu trochę gitary akustycznej i / lub rytmicznej a perkusję zapewnił Dallas Taylor. Prosta, zaimprowizowana okładka albumu przedstawia trzech członków siedzących na kanapie przed opuszczonymi domami na kilka dni przed ich wyburzeniem.

Album zaczyna się w najlepszy możliwy sposób znakomitym numerem „Suite: Judy Blue Eyes” autorstwa Stillsa a napisanym dla Judy Collins piosenkarki folkowej, byłej jego dziewczyny. To jest siedmio i pół minutowe muzyczne arcydzieło będące wczesnym przykładem prawdziwie progresywnej muzyki zbudowanej na akustycznych rytmach i harmoniach w czterech odrębnych sekcjach. Pierwsza sekcja to tradycyjny popowy utwór, druga, wolniejsza skupiona została na trzyczęściowych harmoniach, zakończona krótkim akustycznym prowadzeniem Stillsa. W trzeciej części grana jest wyjątkowa perkusja z pełnym bębnieniem, wprowadzającym klimatyczną część końcową, w której znajdują się hiszpańskie teksty towarzyszące słynnemu wokalowi „doo-doo-doo-da-doo”. To zadziwiająca piosenka w której każda sekunda jest rzeczywiście fantastyczna.

Następną w kolejce jest kreacja Nasha, „Marrakesh Express”. Chociaż to banalna raczej sprawa, pozostaje bardzo przyjemna. Zawiera niezapomnianą, dobrze przygotowaną gitarę prowadzącą autorstwa Stillsa, unoszącą dźwięk przypominający sitar. Nie sposób przestać się zastanawiać, co Nash palił „wydmuchując kółka z dymu” podczas tej marokańskiej podróży. Utwór stał się hitem pop, osiągając top 10 na listach przebojów Bilboardu.

Mistyka oraz magia wkracza w nas podczas kolejnego numeru, którym jest „Guinnevere” Davida Crosby’ego. To bardzo łagodny i hipnotyzujący utwór, który nigdy nie nabiera tempa ani intensywności i zawiera dziwne strojenie i metrum. Ten mglisty epos wiruje i kołysze się w swoim cudownym blasku a kończy się optymistycznym stwierdzeniem „We will Be Free”.

Po tej niezwykłej trylogii piosenek następuje luźniejszy „You Don’t Have To Cry”, będący przyjemnym numerem z wpływami country i odrobiną pedal steel guitar. Pierwsza stronę albumu kończy „Pre-Road Downs”, który zawiera naprawdę fajne efekty na gitarze prowadzącej i funkowym basie.

 

„Wooden Ships” jest piosenką, która pochodzi z oryginalnego jamu Crosby’ego, Stillsa i Kantnera (który jest współautorem piosenki i nagrał własną wersję z Jefferson Airplane). Ociekająca postapokaliptyczną wizją świata melodia porusza struny podczas głośniejszych efektów. Lekko płynące harmonie pomagają zebrać czarne wilgotne jagody z pochłoniętej mchem ściółki leśnej. Otwierające się kolejne minuty zaczynają dryfować w stronę czysto folkowych melodii. „Lady of the Island” to prawie w całości Nash, Stills dodaje trochę wyluzowanych harmonii w duecie. „Helplessly Hoping” powraca do bogatych harmonii z pięknie wykonaną, wyselekcjonowaną akustyką, która stanowi jedyny podkład w całej tej kwintesencji Crosby’ego, Stillsa i Nasha. Opowiadający o zamordowaniu liberalnie myślącego Bobby’ego Kennedy’ego, „Long Time Gone” jest autorstwa Crosby’ego, który wyraźnie był jego zwolennikiem. To pop rockowa piosenka w stylu lat 60-tych, w której Stills gra na świetnym funkowym basie, organach, z zagrywkami gitary prowadzącej w całej zwrotce i fantastycznie mocnymi harmoniami w kontekście rockowym podczas refrenu. Ten wspaniały debiut kończy się znakomitym, „49 Bye-Byes”, rockowym walcem prowadzonym przez przerywane organy i świetniejszy, wieloczęściowy wokal. Piosenka rozpada się na kilka interesujących sekcji dążąc do prawie osobnej mini suity.

Album „Crosby, Stills & Nash” osiągnął 6 miejsce na liście albumów Bilboardu.

Po jego wydaniu grupa zagrała głośne koncerty, w tym na słynnym Woodstock Music Festival, gdzie połączyła się z Neilem Youngiem i osiągnęła niebywały wpływ na amerykańską muzykę początku lat 70-tych.









2 komentarze:

  1. szkoda że zbiorcze ego i nałogi tych muzyków, nie pozwoliły już nigdy nagrać,
    tak wielkiej płyty razem, stracony potencjał moim zdaniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tu faktycznie są na wyżynach. kolejna z 1977 CSN tez ma swój urok, tkwi w podobnej stylistyce i może się podobać. Na szczęście jako kwartet nagrali wspaniałą Deja Vu.

    OdpowiedzUsuń