niedziela, 17 maja 2020

NEIL YOUNG - After The Gold Rush /1970/


01. Tell Me Why - 2:57
02. After The Gold Rush - 3:46
03. Only Love Can Break Your Heart - 3:07
04. Southern Man - 5:31
05. Till The Morning Comes - 1:15
06. Oh, Lonesome Me (Don Gibson) - 3:48
07. Don't Let It Bring You Down - 2:56
08. Birds - 2:33
09. When You Dance I Can Really Love - 3:44
10. I Believe In You - 3:25
11. Cripple Creek Ferry - 1:33


- Neil Young - lead vocals, guitar, harmonica, vibes, piano, producer
- Danny Whitten - guitar, vocals (Crazy Horse)
- Greg Reeves - bass (Crazy Horse)
- Ralph Molina - drums, vocals (Crazy Horse)
- Nils Lofgren - vocals, piano
- Jack Nitzsche - piano
- Billy Talbot - bass
- Stephen Stills - vocals



Wolność artystyczna to koncepcja, która przemawia do wszystkich wykonawców, muzyków i twórców sztuk pięknych. Czy to jesteś malarzem, czy pisarzem fajnie jest prowadzić podróż według własnego projektu bez żadnych nacisków z góry. Kiedy twoja praca uosabia twoją wizje, wtedy rozumiesz, że to wyłącznie twój projekt i robi się magicznie. Niestety nie wszyscy doświadczają tego duchowego uwolnienia. Nie wszyscy narażają swoje marzenia na szansę na sukces. Tworzą z piętnem i myślą o innych. No i ciągle pamiętają aby zadać sobie pytanie: czy to się sprzeda?
Jednak są tacy artyści, którzy tworzą własne prace bez względu na koszty. Nie patrzą czy na tym zarobią, czy to będzie sukces. Neil Young należy do tych odważnych Artystów. Jego kariera obfituje w wiele artystycznych wpadek, ale są to przemyślane wpadki i podejrzewam, że gdyby Young miał możliwość zrobienia czegoś jeszcze raz, to i tak zrobiłby to tak samo.
Po wydaniu trzeciej swojej solowej płyty „After The Gold Rush”, recenzja w magazynie „Rolling Stone” była negatywna. Oto płyta zawierająca straszne nudy.
Na szczęście redaktorzy magazynu mylili się.
Neil Young stworzył płytę dla mnie i myślę, że i dla ciebie.
Ta muzyka ukazuje sielankowe, proste życie, pokazuje jazdę przed siebie bez celu. Prosta autostrada ciągnie się między karłowatymi krzewami, czasami drogę przebiegnie jakiś piesek preriowy. Albo taki obraz: siedzisz na werandzie, huśtasz się na bujanym fotelu, nogi oparte o balustradę, obok ukochany pies. Powoli zachodzi słońce a niebo czyściutkie bez żadnej zmarszczki dzieli się swoim pięknem. Podróżując spotykasz różnych ludzi, czasami podobnych do ciebie, czasami innych. Ale nastawieni są oni pozytywnie, nie odczuwasz wrogości. Wchodzisz do baru, zamawiasz whisky, potem następną i wychodząc rzucasz dolara na ladę. Nawet mało kto cię zauważy. Byłeś tam? Widział cię ktoś?
Obrazy są różne, jak świat. Życie jest różne, ale to po prostu życie.
Dawno odkryłem tą płytę. Od pierwszych chwil zauroczyła mnie, jestem wdzięczny za takich Artystów i bardzo się cieszę, ze mogę ich słuchać.
After The Gold Rush” jest godnym wejściem w następną dekadę po pełnych luzu i wesołości latach sześćdziesiątych.
Muzyk porusza tutaj sprawy ważne i wali prosto z mostu nie przejmując się reakcją.
I dobrze. Najważniejszy numer płyty„Southern Man” brzmi jak monumentalna pieśń polityczna napędzana kwaśnym językiem przeciwko rasistom i segregacjonistom z Południa. Naprawdę wyładowuje naboje w hipokryzję i niesprawiedliwość. A ostre atakujące sola gitarowe i pływający fortepian pod koniec utworu wprowadza chaos i wybuch złości, co mogę zrobić?
Człowiek z południa, lepiej nie trać głowy/nie zapominaj, com ówi twoja dobra księga/południowa zmiana w końcu nadejdzie/teraz twoje krzyże płoną szybko/człowiek z południa”. Niby temat oklepany ale tak naprawdę Young pokazuje, że ten świat nie jest idealny, że to dalej trwa, że ideały hippisowskie nie wszystkich dotknęły. „Lily Belle, twoje włosy są złocisto brązowe/widziałem, jak twój czarny się tu kręci/przysięgam na Boga, że zaraz go zetnę/słyszałem krzyki i świsty batogów/jak długo? Jak długo?”.
Większość utworów na płycie to nagrania akustyczne ale jak to u Younga ich siła jest niedopowiedziana. Jego wokal sprawia, ze album ten jest prawdziwy, ze nie ma tu żadnych bzdur. Zagrywki gitarowe są tym, co zawsze chcielibyście usłyszeć na płycie z akustycznym rockiem, ale tak naprawdę na żadnej innej płycie nie zostały one tak uchwycone jak na tym lp. Jest tu i więcej instrumentacji, choćby w „When You Dance I Can Really Love” gdzie bezpośredni fortepian łączy się niczym pył z kurzem za sprawą gitarowej ścieżki. Szczególnym miejscem w moim sercu zostaje piosenka „Only Love Can Break Your Heart”. To tutaj spotykam na swojej drodze tą dziewczynę. Popatrz jak ona wygląda w tym połyskujący słońcu nad falą wzburzoną. Jej włosy powiewają w morskiej bryzie a ryby prowadzą ją ku sobie. Jeszcze odwraca się, jeszcze kiwa palcem, jakby mówiła chodź ze mną. Słońce wisi nad horyzontem, patrzę za moją dziewczyną ale tylko puste fale biją o brzeg morza.
Spokojną przestrzeń płyty wypełniają dwie miniatury. „Till the Morning Comes” i „Cripple Creek Ferry”. Kończący pierwsza stronę „Till the Morning Comes” rozbraja uroczymi dźwiękami trąbki a „Cripple Creek Ferry” to rozpromieniona melodia z ukochanym harmonicznym wokalem.
Tymczasem tytułowy numer oparty na delikatnej melodii i marzycielskich poduszkach fortepianu jest bardziej jak obietnica miłości niż piosenka o końcu cywilizacji. Jak zgaśnie słońce to kto nam powie co będzie?
Noc? Czy na pewno?
I Believe In You” to szczera i otwarta ballada fortepianowa w towarzystwie charakterystycznego głosu Younga o wyższym tonie nosowym. Jego głos przenika jednak utwór w zaskakująco wygodny sposób i wtapia się w muzykę, podobnie jak w „Only Love”. Smutną i przygnębiającą piosenką jest „Don’t Let It Bring You Down”. I cóż z tego, że spotkasz na swojej drodze starego człowieka gdy już mu nie możesz pomóc. Takie jest życie. „Starzec siedzący na skraju drogi/wzdłuż mknące ciężarówki/księżyc w pełni tonący pod ciężarem ładunku/i budynek dotykający nieba/Zimny wiatr rozdzierający świtem dolinę/podrywający poranne gazety/trup leżący na skraju drogi/z błyskiem dziennego świata w oczach”.
W 1970 roku Neil Young był już postacią znaną w świecie muzycznym. W moim domu zamieszkał dziesięć lat później i takimi płytami jak „After The Gold Rush” sprawił, że drzwi na zawsze pozostawię dla niego otwarte.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz