niedziela, 10 marca 2019

BOB DYLAN - Desire /1976/


"Hurricane" – 8:33
"Isis" – 6:58
"Mozambique" – 3:00
"One More Cup of Coffee" – 3:43
"Oh, Sister" – 4:05
"Joey" – 11:05
"Romance in Durango" – 5:50
"Black Diamond Bay" – 7:30
"Sara" – 5:29



Hurricane” to jedna z największych i najbardziej zaangażowanych piosenek Dylana z lat siedemdziesiątych. To też pierwsza piosenka, która otwiera kolejny lp. Artysty. Opowiada ona o uwięzieniu boksera Rubina „Hurricane” Cartera, który w 1967 roku został skazany za morderstwo, na potrójne dożywocie według wątpliwych dowodów opartych na zeznaniach dwóch drobnych złodziei. Carter szybko stał się symbolem ruchu na rzecz praw obywatelskich. Ta piosenka w trakcie wydania była bardzo kontrowersyjna. W 1976 roku Carter został ponownie osądzony i skazany po raz drugi. Dzięki działalności różnych instytucji oraz kolejnych pozwów wnoszonych do sądów konieczny stał się trzeci proces, który odbył się w 1988 roku. Po dwudziestu jeden latach Carter został zwolniony. Pozostał on niemal mityczną postacią. Dylan był bardzo zaangażowany w tą sprawę i tak ją opisywał:
Strzały pistoletu słychać w sali barowej/Patty Valentine z górnego schodzi holu/Widzi barmana w kałuży krwi/Krzyczy,”Mój Boże, zabili wszystkich!/Tutaj zaczyna się ta historia/Człowieka, który jakoś dziwnie wpadł/Wrobiono Go w bardzo brudną sprawę/Zamknięto w celi choć już prawie mistrzem świata w boksie był”.
 I dalej:”Wszystkie karty tej sprawy zostały naznaczone/Proces był cyrkiem i miał świński koniec/Każdego z świadków Rubina uczyniono pijakiem/Dla białych był włóczęgą i groźnym podżegaczem/Dla czarnych był czarnuchem i szaleńcem/Nikt jego słowom nie chciał wierzyć więcej/Mimo, że nigdy do nikogo nie strzelał/To by zamknąć Go w więzieniu na trzy dożywocia/orzekły sędziów białe gremia”.
Jak widzimy Dylan nie owija w bawełnę, wali prosto w system i nie przejmuje się. Powstał utwór przejmujący, pełen gniewu i wręcz namacalnej sądowej hipokryzji.


Drugim również kontrowersyjnym numerem jest najdłuższa, jedenastominutowa piosenka „Joey”. To biograficzna opowieść o zmarłym gangsterze Joeyu Gallo. Dylan nawiązuje tu do opowieści z Dzikiego Zachodu przedstawiając Gallo jako banitę z moralnością.
Dorastałem podziwiając tych bohaterów, Robin Hooda, Jesse Jamesa, tych facetów, którzy przeciwstawiali się uciskowi i mieli wysokie morale. Sam jestem zdziwiony, że napisałem piosenkę o Joeyu Gallo ale gdybym tego nie zrobił, to kto by ją napisał?”.
Jednak dla mnie główną atrakcją albumu jest utwór „Isis” w którym Dylan nietypowo przekazuje swoją symboliczną, wciągająca opowieść na tle dźwięków fortepianu. Układ numeru jest zgrabny i zmysłowy, a skrzypce Rivery są szczególnie kuszące, zaś melodia należy do najlepszych na płycie.
Poślubiłem Isis piątego dnia maja/Ale nie mogłem długo z nią wytrzymać/Więc ściąłem włosy i odjechałem/Do dzikiego, nieznanego kraju, gdzie nie mogło pójść źle”. 
Opowieść kończy się jednak melancholijnym wspomnieniem:”O Isis, o Isis, o mistyczne dziecię/Co ciągnie mnie do Ciebie, doprowadza mnie do szaleństwa/Pamiętam sposób, w jaki się uśmiechałaś/Piątego dnia maja, w mżącym deszczu”.
Romantyczna dusza Dylana ujawniła się również w eleganckim numerze „Oh, Sister” oraz cygańskiej opowieści ludowej „One More Cup of Coffee” gdzie skutecznie wsparła go harmonijnym wokalem Emmylou Harris.
Inne piosenki mają wyraźne egzotyczny charakter. „Mozambique” jest słonecznym i sugestywnym utworem zawartym w rytmicznych rytmach. Europejski smak głównego dania możesz znaleźć w „Romance In Durango” a „Black Diamond Boy” to niezwykłe opowiadanie o zniszczeniu pewnej wysepki i bohatera po którym został tylko kapelusz panama i para butów.
Zestaw nagrań zamyka smutna i osobista „Sara”.
Teraz plaża stała się pustynią oprócz pewnego topielca/Pokój odpłynął starym statkiem, kłamstwa zostały na brzegu/Ty zawsze odpowiadałaś. Kiedy była taka potrzeba/Daj mi mapę i klucz ku sercu Twemu/Sara, Sara/Czarująca bogini ze strzałą i łukiem/Sara, Sara/Nie zostawiaj mnie nigdy, Nie odchodź. Byłem durniem”.

Płyta „Desire” została wydana w styczniu 1976 roku, jednak jak to z Dylanem bywa nie obyło się bez kłopotów. Najpierw na nagranie utworów zaproszonych zostało mnóstwo muzyków m.in. zespół Kokomo, Erica Claptona, muzyków z grupy Dave’a Masona. Nikt z nich nie wiedział jak się pracuje z Dylanem, Clapton miał spore kłopoty, żeby domyślić się, o co właściwie chodzi Dylanowi. Clapton:”Skończyło się to tak, że w studio było dwudziestu czterech muzyków grających na wzajemnie do siebie nie pasujących instrumentach. Trudno było za nim nadążyć. Musiałem wyjść na powietrze, bo tam był dom wariatów”.
Po pewnym czasie Dylan ograniczył liczbę muzyków i stworzył mały zespół, z basistą, perkusistą, skrzypaczką.
Powstała muzyka konsekwentnie rozrywkowa, piękna, melodyjna i atrakcyjna. Aranżacje utworów są wyjątkowe i wciągające a wokal Dylana osiąga wyżyny niespotykane do tej pory. Należy jeszcze zwrócić uwagę, że jest to pierwszy album w którym Dylana wspomógł współautor tekstów Jacques Levy. Trzeba również oddać hołd nowym współpracownikom Artysty. Producentowi Donowi DeVito, muzykom Howardowi Wyeth i Robowi Stonerowi, wspaniałej wokalistce Emmylou Harris oraz dostarczającej nam niebywałych dźwięków skrzypaczce Scarlet Rivera.
No cóż, można tylko zgodzić się z opinią, że płyta „Desire” jest dziś uważana za jedną z najbardziej interesujących i wyjątkowych płyt Boba Dylana.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz