środa, 9 sierpnia 2017

T.I.M.E. - Smooth Ball /1969/


1. Preparation G - 0:52
2. Leavin' My Home - 3:07
3. See Me As I Am - 5:46
4. I Think You'd Cry - 4:20
5. I'll Write A Song - 4:20
6. Lazy Day Blues - 1:44
7. Do You Feel It - 2:30
8. Flowers - 2:39
9. Morning Come - 10:03
10.Trust In Men Everywhere - 5:01


*Bill Richardson - Acoustic, Electric Guitars, Vocals
*Larry Byrom - Acoustic, Electric Guitars, Vocals
*Pat Couchois - Drums
*Richard Tepp - Bass Guitar,Vocals

Pochodzący z Los Angeles zespół T.I.M.E. swoje korzenie miał w garażowej kapeli o nazwie Hard Times. Bill Richardson oraz Larry Byrom byli głównymi gitarzystami grupy, która była główną miejscową atrakcją i miała zapewnione stałe występy w klubie Whisky A Go-Go. W 1966 roku Hard Times nagrali parę singli a rok później nagrali swoją jedyną płytę. Jednak gitarzysta Richardson opuścił zespół i przymierzał się do nowej formacji do której ściągnął Byroma. 
T.I.M.E. (Trust In Men Everywhere) bo tak został nazwany ten nowy zespół zadebiutował w 1968 roku płytą o tym samym tytule co nazwa grupy. Muzyka zawarta na debiucie to mieszanka psychodelii z popem, to płyta włócząca się gdzieś w okolicach The Byrds, The Hollies czy Buffalo Springfield. Już tutaj na uwagę zasługuje gra obu gitarzystów ale generalnie płyta do udanych nie należy.
Dopiero na drugiej płycie zaiskrzyło tak fenomenalnie, że nie sposób przejść obok niej obojętnie. „Smooth Ball” wydana została rok później. To jest bardzo równa i mocna pozycja z kręgu tzw. heavy psychodelic. Oczywiście mamy tutaj i nawiązania do blues rockowej tradycji („Lazy Day Blues” czy „Do You Feel It”) ale wszystko podlane ciężkim sosem gdzie na pierwszy plan wysuwają się gitary. Solówki Richardsona będące choćby ozdobą „Leavin’  My Home”, „See Me As I Am” ukazują go jako nieprzeciętnego gitarzystę. Szczególne wrażenie robi trzeci kawałek na płycie „See Me As I Am” gdzie świetnie współgra wokal Richarda Teppa z gitarą, ciekawa melodyjna psychodelia łączy się tutaj z wycieczkami gitarowymi Richardsona. 
A zaraz potem jeden z najcięższych numerów na płycie, zagrany trochę w duchu Vanilla Fudge „I Think You’d Cry”. Tutaj Hammondy wychodzące z oddali potęgują jeszcze ciężkość utworu i znowu gitara wściekle atakuje organy a wszystko to trzyma krocząca linia basu Teppa. Oczywiście nie tylko pociąg gna do przodu, czasami jest spokojniej. Ballady „Flowers” i „Trust In Men Everywhere” wyróżniają się sfuzzowanymi gitarami z tajemniczymi klawiszami splątanymi w tle. Generalnie bez wątpienia kwasowe gitary trzymają wysoki poziom tych melodii doprowadzają do punktu wrzenia w prawie dziesięciominutowym numerze „Morning Come”. To wizytówka pracy obu gitarzystów. Trzymający w napięciu utwór jest jednym z sesji jamowych zespołu, które warto usłyszeć. Para gitarzystów wybiega z pełnej gamy efektów dźwiękowych jednocześnie dbając o to aby muzyka była żywa i nie nużąca. Posłuchaj tego albumu, bo warto.
No cóż, jak to bywa po jego nagraniu zespół T.I.M.E. przestał istnieć.
Byrom wraz z perkusistą Couchois założyli nową formację Ratchell, która z początku lat 70-tych nagrała dwa albumy, następnie Byrom zajął się pracą w studio. Richardson później zarządzał teatrami w San Diego a Tepp zmarł w 2004 roku na białaczkę.
Pozostała muzyka. Ciekawa, pełna energii i fajnej melodii. I to jest kolejna pozycja z kręgu psychodelicznego rocka godna poznania do czego i Was namawiam.





1 komentarz:

  1. Mam i podzielam Twoją opinię Grzesiu, że jest to obligatoryjne pozycja dla fanów psychodelicznego rocka. Sam przymierzałem się do napisania coś o tej płycie, ale mnie uprzedziłeś 😊

    OdpowiedzUsuń